Gdyby Sonic Youth nadal działali, Spinehead Sessions idealnie nadawałoby się jako kolejna pozycja w cyklu SYR. To instrumentalna sesja z 1986 roku, pierwsza przymiarka do soundtracku do filmu „Made in USA”. Ostatecznie w filmie wykorzystany został materiał z kolejnej sesji (a właściwie jego część), wydany na płycie w 1995 roku. Ten materiał jest ciekawszy, bo nie są to wyłącznie 2-3 minutowe kawałki (niektóre podejrzanie radosne), ale impresje i dłuższe formy o niepokojącej atmosferze. Osobiście lubię te instrumentalne, ilustracyjne oblicze SY, jak na ścieżce do filmu „Simon Werner a Disparu” (nota bene, ostatnim, dziewiątym SYR) albo demówkach do Goo, umieszczonych jako bonusy w rozbudowanej reedycji płyty. Podoba mi się ich oszczędna forma, wyeksponowanie gitarowych drobiazgów, które w piosenkach byłyby po prostu klockami większej całości, a na koncertach improwizowanymi blokami wewnątrz utworów. Podoba mi się rozpoznawalna melodyka i dialogi instrumentów przybierające raczej post-rockowy, nieco slintowy posmak. Spinehead Sessions ma dyskretną, wciągającą atmosferę posępnego filmu drogi. Jasne, to jest muzyka bardziej uzupełniająca obraz zespołu niż go tworząca, ale to chyba oczywiste dla każdej osoby sięgającej po ten album (albo po SYR onegdaj). Frapujące zapiski na marginesie.
[Piotr Lewandowski]