polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
ISIS Live2

ISIS
Live2

Druga koncertówka Isis, znowu tylko dla wybranych. "Live 2", tak samo jak część pierwsza ukazała się w limicie 1000 sztuk. Praktycznie wszystkie egzemplarze zostały sprzedane w czasie ostatniej trasy kapeli po US. Kilka dosłownie sztuk trafiło do internetowego sklepu Hydrahead, skąd znikneły w kilkanaście minut. No cóż, miałem piekielne szczęście, i mam jeden z tych właśnie egzemplarzy. Jeśli ktoś chce to teraz nabyć, to pozostaje tylko Ebay i kosmiczne ceny. Na pocieszenie mogę dodać, że w czasie trasy po Europie będzie można nabyć część trzecią.

Wracając do "dwójki", płytka wydana tak samo jak część pierwsza, czyli minimalistyczny kartonik (tym razem czerwony), zawierający podstawowe informacje. Można z nich wyczytać, że tym razem dostajemy profesjonalne nagranie. Koncert został zarejestrowany przez szwedzkie radio "Nosie", 19 marca 2003 w Sztokholmie. Nie jest to na pewno najlepszy koncert, jaki zespół kiedykolwiek zagrał, gdyż w tym czasie dwójka muzyków była chora, a cały zespół dosyć zdenerwowany faktem rejestracji występu. Albo to marudzenie dla samego marudzenia albo wrodzona skromność bo to co dostajemy na płycie sprawia, że ciężko oderwać się od słuchania. Genialna wersja "the beginning and the End", świetne "from sinking" i "carry", dodatkowe "weight" z udziałem gości z 27. Ayl i Marie którzy brali udział w nagraniu tego numeru na "Oceanicu", wspomogli zespół na scenie w czasie tego koncertu. Mamy więc pełniejszą wersję niż instrumentalna, znana z pierwszej części koncertówki. Niezła wersja, ale Marie śpiewa jakoś jakby inaczej, chyba jednak wolę wersję studyjną. Całości dopełniają dwa starsze numery - "Glisten" oraz ponad 17 minutowa (!!!) wersja "Celestial". Ośmiominutowe rozciągnięcie tego kawałka robi wrażenie. Numer stał się znacznie bardziej transowy. Choćby tylko dla tego właśnie numeru warto było nabyć tą płytkę. Ciekawe jak zmienią kompozycje z "Panopticonu"? Będziemy mogli się przekonać już w połowie maja w Warszawie.

[Tomek Jurek]