polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
FANTÔMAS Suspended Animation

FANTÔMAS
Suspended Animation

Gdy przeszło rok temu ukazał się trzeci album Fantomasa "Delirium Cordia", jego stonowaną ale mroczną i przerażającą zawartość muzycy kazali nam odbierać w kontekście skrajnego rozrzucenia emocji i stylistyki na dwie płyty, z których kolejna miała się ukazać w bliżej nieokreślonym terminie ze względu na niezwykle wysokie wymagania Pattona odnośnie okładki. Gdy trzymam w dłoniach "Suspended Animation", wszystko staje się dla mnie jasne. Okładka jest po prostu fantastyczna i składa się z ilustracji japońskiego artysty Yoshimoto Nara. Ale ona jest jedynie miłym dodatkiem. Nie dość, że filmowe inspiracje zespołu są kontynuowane, to na dodatek znowu zaskoczenie jest kompletne a album bezwzględnie będzie pretendował do tytułu gitarowej płyty roku. Po francuskich filmach i komiksach o Fantomasie, zbiorze utworów z soundtracków na "Director's Cut" i chirurgicznie precyzyjnym horrorze "Delirium Cordia" przyszedł czas na kreskówki. I co doktorku? Ano tyle, że genialnie to wyszło. Trzydzieści utworów będących kolejnymi dniami kwietnia i składających się na czterdzieści trzy minuty muzyki nasuwa skojarzenia z debiutem sprzed sześciu lat, jednak "Suspended Animation" to coś zupełnie innego, niż zwrot w stronę poszarpanych kolaży znanych z jedynki. Różnica jest mniej więcej taka, jak między francuskimi komiksami z lat trzydziestych o przestępcy idealnym, a szaleństwami Królika Bugsa. Zainspirowani legendarnymi kompozytorami wytwórni Warner Bros.: Carl'em Stalling'iem, Milt'em Franklyn'em i Raymond'em Scott'em, a także odpowiedzialnym za efekty dźwiękowe w ichnich kreskówkach Treg'iem Brown'em, którego notabene Patton kilkukrotnie sampluje, muzycy Fantomasa nagrali płytę niesłychanie intensywną, skomplikowaną i nieustannie zaskakującą, przy czym przez cały czas udaje się im utrzymać niewiarygodnie wysokie tempo pomysłów zmieniających się jak w kalejdoskopie.

Podobno kompozycje Stallinga były niezwykle trudne do zagrania, ponieważ zamiast zasadami muzyki, rządziły nimi prawa kreskówek. Podejrzewam, że podobnie jest w przypadku "Suspended Animation", gdyż mnogość pomysłów na tej płycie uniemożliwia zapewne jej odtworzenie przez osoby z zewnątrz. Jej siła polega też na skupieniu jak w soczewce najmocniejszych stron każdego z muzyków: przy każdym zagraniu Dave'a Lombardo można dywagować, czy jest ono jazzowe, czy metalowe, Trevor Dunn przypomina sobie chyba najbardziej szalone pomysły z czasów Mr. Bungle w podświadomości mając swoje jazzowe doświadczenia, a Buzz Osborne chyba mógł wreszcie odreagować wytłumienie jego gitary na "Delirium Cordia". Patton też wydaje się być we wspaniałej formie, tak jakby odpoczynek od gitarowych projektów pozwolił mu nabrać nowej energii i choć to niewiarygodne, udaje mu się uniknąć powtórzeń. Co prawda kilka kwietniowych dzionków przynosi znajome momenty, ale są one raczej zamierzonym puszczeniem oka do Mr. Bungle, Kaady albo własnej przeszłości. Na okładce zaznaczono, że autorem i producentem całości muzyki jest właśnie Mike, ale akurat w przypadku tej płyty Fantomasa ciężko mi w to uwierzyć, gdyż jest ona niezwykle zespołowym przedsięwzięciem i jej moc wynika przede wszystkim z kreskówkowych perypetii wszystkich czterech bohaterów, a każdy ewidentnie wkłada sporo własnych pomysłów. A tych jest tak wiele, że niejeden zespół nie będzie ich miał tylu w ciągu całej swojej kariery.

Fantomasowi udało się zachować dystans wobec własnych dokonań i bez żadnych obciążeń zanurzyć się w nowym, szalonym i porywającym koncepcie, dzięki czemu pozostali oni w każdej sekundzie rozpoznawalni, równocześnie każdego dnia zaskakując. Patton i spółka są po prostu bezlitośni i nie można ich nie pokochać za pozbawioną słabych momentów "Suspended Animation". Od jutra oglądam Cartoon Network z wyłączonym dźwiękiem i Fantomasem w głośnikach. Obłęd, ale jakże piękny, bo w wykonaniu zespołu, który pozostaje klasą samą dla siebie.

(piotr lewandowski)

[Piotr Lewandowski]