polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Sao Paulo Underground Cantos Invisiveis

Sao Paulo Underground
Cantos Invisiveis

Ubiegłoroczne polskie koncerty Sao Paulo Underground (zagrane w stolicy w ciągu dwóch październikowych dni) zbiegły się z dramatycznym wydarzeniem - śmiercią ojca Roba Mazurka - i wyjątkowość chwili znalazła swój wyraz w tych posępnych i ciężkich występach, sporo dalekich od radosnego, barwnego pejzażu, z jakim można było amerykańsko-brazylijski zespół kojarzyć. Wydana parę dni wcześniej kolejna płyta tria (z gościnnym udziałem Thomasa Rohrera) ze swoją czarno-białą okładką zdawała się te ponure emocje przepowiadać.

To dobry, ale dość trudny w odbiorze i nieuchwytny album, choć klarownie spięty dwiema długimi suitami, z siedmioma krótszymi utworami w środku. Na sporej przestrzeni wypełniony gęstą, smolistą atmosferą, w wielu miejscach wręcz naszpikowaną elektroniką, z ulotnymi, pobrzmiewającymi gdzieś na dalszym planie melodiami, co sprawia, że łatwiej skojarzyć ten album choćby z ostatnimi eksperymentami Chicago Underground Duo niż większością wcześniejszych nagrań samego SPU. Brazylijskiej temperatury jest tutaj mało, zwiewny kornet Mazurka nie czaruje słuchacza co krok, a bardziej słucha się całości niczym jakiegoś szamańskiego misterium, w którym role całego tria rozkładają się niemal po równo. Zwracają uwagę szczególnie mocno kołyszące "Olhaluai" i refleksyjny "Of golden summer", niczym doskonały element równowagi, spinającej kolejne albumy SPU w dzieła spójne i niebanalne, z których jednocześnie każdy - inny od poprzedniego - jest dla słuchacza zaskoczeniem.

[Marcin Marchwiński]