polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Sao Paulo Underground wywiad z Robem Mazurkiem i Mauricio Takarą

Sao Paulo Underground
wywiad z Robem Mazurkiem i Mauricio Takarą

Wrocławski koncert Sao Paulo Underground (1.04.2006, Firlej) uważam za jeden ze wspanialszych występów, jakie było mi dane zobaczyć w tym roku. Tym bardziej cieszy fakt, że pierwsza płyta kolektywu dzięki Gusstaff Records właśnie trafiła do polskich sklepów. Z okazji premiery tego smakowitego krążka zapraszam do lektury wywiadu, który udało mi się przeprowadzić z Robem Mazurkiem i Mauricio Takarą chwilę po rzeczonym koncercie.

Interesuje mnie w jaki sposób doszło do tego, że pracujecie razem. Brazylia to w końcu dość sporych rozmiarów kraj.

[Mauricio] Rob mieszkał w stolicy Brazylii, która jest usytuowana dość daleko od Sao Paulo. W 2003 roku moja kapela Hurtmold miała małe tournee po kraju razem z zespołem the Eternals pochodzącym z Chicago. Rob przyjaźnił się z ludźmi z Eternals od dłuższego czasu, więc, kiedy mieliśmy grać w Balorisonte, przyjechał z Brasilli, żeby zobaczyć koncert. W ten sposób się spotkaliśmy. Prawie od razu zaczęliśmy rozmawiać o jakimś wspólnym projekcie. To było w 2003 roku.

[Rob] Sześć miesięcy później Mauricio zaprosił mnie i Chicago Underground na kilka koncertów w Sao Paulo. Razem z Chadem Taylorem wybraliśmy się tam, żeby zagrać. Po koncertach postanowiłem zostać jeszcze kilka dni, poznać miasto, trochę pograć z ludźmi, których poznaliśmy. Zrobiliśmy kilka prób, które od początku nagrywaliśmy. Po pierwszej sesji przesłuchaliśmy materiał i byliśmy zachwyceni efektem. Trzeba było coś z tym zrobić. Tak to się zaczęło.

Rob mieszka obecnie w Manaus, Mauricio natomiast w Sao Paulo. Jak wygląda proces tworzenia waszej muzyki? Nie macie problemów z odległością?

[Mauricio] Ciągle jesteśmy w kontakcie mailowym, wysyłamy sobie materiały. Spotykamy się zawsze, kiedy Rob przejeżdża przez Sao Paulo w drodze do Europy, Stanów czy Japonii. Manaus jest położone na północy Brazylii dosyć daleko od SP i zawsze, kiedy Rob chce wydostać się z kraju, ma przesiadkę w moim mieście. Przeważnie spotykamy się na kilka dni, żeby razem pograć.

[Rob] Nasza praca wygląda dokładnie tak, jak opisał to Mauricio. Za każdym razem, gdy przejeżdżam przez Sao Paulo, spotykamy się na parę dni, nagrywamy, dyskutujemy na temat tego, co chcemy osiągnąć. Robimy też dużo innych rzeczy. Jemy, imprezujemy... Potem, kiedy wracam do siebie, do Manaus, oddzielnie pracujemy nad pomysłami, o których rozmawialiśmy i próbujemy to wszystko połączyć przy następnym spotkaniu. Często wychodzą z tego zaskakujące rzeczy. Myślę, że w naszym przypadku taka metoda pracy, kiedy pracujemy oddzielnie i potem...

[Mauricio] To, co Rob stara się przekazać, to to, że wydaje nam się, że ta sytuacja jest lepsza niż gdybyśmy ciągle pracowali razem. W tej chwili zamiast rozwijać pomysł w jednym kierunku, możemy kierować go w różne strony, by potem znaleźć sposób na połączenie naszych wizji. To dla nas bardzo interesująca metoda. Przez większość czasu jesteśmy naprawdę daleko od siebie, więc mamy dużo czasu i przestrzeni, by pracować nad wieloma różnymi rzeczami. Interesujące jest także łączenie pomysłów, które rozwijamy osobno.

[Rob] Wspaniałe jest to, że pomysły, nad którymi pracujemy osobno, łączą się potem w naturalny sposób. Przekazywanie idei i łączenie w efekt, który chcemy osiągnąć dzieje się bardzo szybko, niemal automatycznie.

Nazwa Sao Paulo Underground w pewnym sensie odwołuje się do idei Chicago Underground. Czy widzicie jakieś podobieństwa między tymi projektami?

[Rob] Myślę, że podejście do tworzenia jest w jakiś sposób podobne w przypadku obu tych projektów. Z resztą Mauricio dowiedział się o mnie właśnie dzięki Chicago Underground. Jest kilka oczywistych podobieństw... Jednym z nich jest fakt, że podczas, kiedy ja mieszkałem w Chicago, Chad Taylor (perkusista CU - przyp. Red.) żył w Nowym Jorku, więc także pracowaliśmy na odległość. Teraz, pomimo że mieszkam w Brazylii, droga do Sao Paulo zajmuje 4 godziny samolotem, więc nasza współpraca wygląda dosyć podobnie. Ponadto, wiesz, Mauricio jest perkusitą, tak samo jak Chad, więc tutaj także jest pewne podobieństwo.

[Mauricio] Oba projekty mają też równie elastyczny skład.

[Rob] Właśnie.

Dowiedziałem się dzisiaj, że wasza wspólna płyta ma się ukazać w okolicach maja. Czy możecie coś o niej opowiedzieć?

[Rob] Mówię ci, to będzie coś! [śmiech] Myślę, że to bardzo udana płyta. Powinna się ukazać w przeciągu kilku tygodni. Nie bardzo wiem, jak ją opisać, gdyż jestem zbyt blisko źródła, ale to będzie coś podobnego do tego, co zagraliśmy dzisiaj wieczorem.

[Mauricio] Ta płyta jest w pewnym sensie odbiciem tego, co działo się przez cały ten czas. Jest przepełniona całym tym kontekstem, tym, co ostatnio działo się z nami w Sao Paulo. Przez płytę przewija się też sporo gości, którzy byli z nami w tym samym miejscu i czasie. Oni też mieli wpływ na kształt kompozycji.

[Rob] Pojawiają się m.in. muzycy z Hurtmold, Damon Locks i Wayne Montana z The Eternals, którzy byli akurat w Sao Paulo w tym okresie. Josh Abrams, który grywa z Prefuse73, nagrał linie basu. W pewnym sensie płyta jest wynikiem działań sporego kolektywu, jednak wydaje mi się, że pod względem koncepcyjnym... Mieliśmy z Mauriciem pewną wizję, którą udało się z tymi wszystkimi ludźmi dość dokładnie zrealizować.

Interesuje mnie proporcja między tym, co skomponowane a tym, co powstaje spontanicznie. Jak to wygląda podczas koncertów?

[Rob] Konstrukcje utworów są bardzo otwarte.

[Mauricio] Podczas koncertu nigdy nie wiesz, co się wydarzy. Czasami możemy zacząć od utworu, który jest, powiedzmy, skomponowany i od tego przejść w pełną improwizację lub też zabawę fragmentami pomysłów, które powstały wcześniej. Za każdym razem wygląda to inaczej.

Pytam o to dlatego, że ciekawi mnie w jaki sposób improwizacja, czyli powstawanie muzyki 'tu i teraz' przekłada się na nagrywanie w studio, gdzie macie czas na dopracowanie szczegółów, ale być może gubi się spontaniczność tworzenia?

[Mauricio] Nagrywanie było naprawdę ciężką pracą. Osiągnięcie odpowiedniego efektu było dla nas dosyć trudne, ponieważ nasza wspólna gra jest bardzo naturalna, spontaniczna, otwarta i bardzo trudno odtworzyć to na płycie. Musieliśmy wyrzucić naprawdę sporo pomysłów, które były dobre, ale nie wiedzieliśmy, jak ich użyć. W zasadzie niemal cały materiał został stworzony od podstaw.

[Rob] Żywe granie i nagrywanie płyty to dwie zupełnie inne sprawy. Kiedy grasz na żywo, jest w tym tyle różnych czynników... nie wiem jak to sprecyzować... wiesz, kiedy grasz dla dwustu lub więcej osób, lub nawet dla jednej osoby, to jest zupełnie inna sprawa niż granie do mikrofonów.

[Mauricio] Także miejsce, w którym gramy ma ogromne znaczenie.

[Rob] Dokładnie. Akustyka... Nie znaczy to jednak, że jedno jest lepsze od drugiego. Tak samo kocham nagrywać w studio, jak grać koncerty, ale to po prostu dwie zupełnie inne rzeczy. Duchowa strona grania ma dla nas wielkie znaczenie. Oczywiście studio nie wyklucza pewnej duchowości, ale nie ma w nim tej energii generowanej przez tłum wpatrzonych w ciebie ludzi, podniecenia, które odczuwasz przyjeżdżając do obcego ci miasta. Nastrój ludzi na widowni też ma duże znaczenie dla tego, co dzieje się na scenie.

No i oczywiście... Jeden koncert trwa około godziny. Nagranie płyty, stworzenie przestrzeni, z której jesteśmy zadowoleni, zajęło nam 6 miesięcy. Nie mówię, że nagrywanie w studio nie jest przeżyciem... Po prostu to wszystko działa w trochę inny sposób.

Rob, czy zmiana miejsca zamieszkania miała wpływ na twoją twórczość?

[Rob] Moje myślenie o muzyce zmienia się nieprzerwanie, więc jestem pewien, że przeprowadzka do Brazylii miała na mnie wpływ.

Podejrzewam, że życie w kraju tak różnym od Stanów wygląda zupełnie inaczej. Czy czujesz, że jest to dla ciebie inspirujące?

[Rob] Mam to szczęście, że jestem muzykiem, dzięki czemu odwiedzam wiele miejsc na świecie, ale przeprowadzka do miejsca tak innego, tak niezwykłego, zwłaszcza jeśli mówimy o muzyce... W Brazylii naprawdę trudno ruszyć się gdziekolwiek, żeby nie zobaczyć ludzi, którzy śpiewają, klaszczą, tańczą... I to także odnosi się do Manaus, gdzie w tej chwili mieszkam. Miasto znajduje się w środku dżungli Amazońskiej. Więc mówiąc o dźwiękach Brazylii mam na myśli także śpiewy ptaków, dźwięki wydawane przez owady, węgorze elektryczne... Także muzykę graną przez miejscowe plemiona. Do tego dochodzą miejsca takie jak Sao Paulo, które jest bardzo kosmopolityczne, ale posiada swój specyficzny rytm, pewną gęstość, która jest jednym z wyczuwalnych elementów muzyki. Tę gęstość tworzą ludzie, ale także dźwięki samochodów, otoczenie, kompletnie różne rzeczy. Wszystko składa się na pewien specyficzny rodzaj dźwięku.

Co dzieje się w tej chwili z twoimi innymi projektami (Isotpe217, Chicago Underground)? Zdradź też proszę plany na przyszłość.

[Rob] Jeśli chodzi o Isotope. Ostatnio rozmawialiśmy na temat zagrania kilku koncertów w Chicago, kiedy będę tam na miejscu w przyszłym miesiącu. Chicago Underground właśnie wydało nową płytę, In Praise of Shadows, którą nagraliśmy w zeszłym roku. W maju jadę do Chicago nagrywać materiał dużego kolektywu, który nazwałem Exploding Star Orchestra. Projekt skupia wielu wspaniałych muzyków z mojego miasta. Niedługo ruszamy też w trasę z Mandarin Movie. Będziemy koncertować w Europie, Kanadzie i Stanach. Jest tego naprawdę sporo. Razem z Mauricio i Richardem (Ribeiro - wspomagał SPU jako drugi perkusista na koncertach w Polsce) pracujemy nad nowym materiałem, który gramy po raz pierwszy właśnie na koncertach w waszym kraju. Zaczęliśmy już nagrywanie kolejnej płyty.

[Mikołaj Pasiński]