polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Rob Mazurek Exploding Star Orchestra / Rob Mazurek Exploding Star Electro Acoustic Ensemble Matter Anti-Matter / The Space Between

Rob Mazurek Exploding Star Orchestra / Rob Mazurek Exploding Star Electro Acoustic Ensemble
Matter Anti-Matter / The Space Between

Wydana jesienią w Rogue Art płyta Exploding Star Orchestra w supergwiazdorskim składzie z Roscoe Mitchellem, Mataną Roberts i Kevinem Drumm chronologicznie plasuje się między płytą orkiestry z Billem Dixonem z 2007 roku, a Stars Have Shapes z roku 2010. Podobnie jak wydany przez Delmark album Skull Sessions oktetu Mazurka, płyta nagrana została na żywo w Brazylii (nawet wcześniej niż Skull Sessions) i na wydanie czekała długo – cztery i pół roku. Fakt ten częściowo pozwala zrozumieć dlaczego muzyka na niej jest bardziej żywotna i w większym stopniu prowadzona przez aranżacje potężnej sekcji dętej, niż na bardziej abstrakcyjnym i operującym klastrami dźwięku (studyjnym) Stars Have Shapes. Łączy je oczywiście to, że lidera w tradycyjnym słowa znaczeniu nie ma. Uwagę zwraca także brazylijski sznyt, bliski migotliwej melodyjności Sao Paulo Underground, ale jeszcze bardziej wielobarwny dzięki niezwykle bogatemu instrumentarium i wzajemnemu uzupełnieniu się instrumentów, np. cavaquinho, wibrafonu i marimby. Planetarne odniesienia w podtytule płyty (Sixty Three Moons Of Jupiter), śpiewne recytacje Damona Locksa i rozmach brzmienia tradycyjnie sugerują Sun Ra jako odniesienia, ale prawda jest taka, że po kilku płytach orkiestry i powiązanych projektów Mazurek sam sobie wyznacza już kontekst („Must everything really be colossal and euphoric?” pyta Alexandre Pierrepont w liner notes płyty i sam sobie odpowiada: „The answer is yes: everything must be colossal, and euphoric”). Tym razem jest to szczególnie widoczne ze względu na inne „brazylijskie” płyty, charakterystyczną już melodykę i poetyckość Mazurka oraz napędzające całość trzy perkusje. Rezultatem jest chyba najbardziej chwytliwa płyta Exploding Star Orchestra.

Drugi dysk Matter Anti-Matter przynosi solowe elektroniczne nagrania Mazurka. Sygnalizował on już taki pomysł kilka lat temu, przy okazji solowej płyty Abstractions on Robert d'Arbrissel, nagranej na kornecie we francuskim klasztorze Fontevraud. Powstałe w czasie tamtej rezydencji nagrania elektroniczne, oparte na nagraniach dźwięków w potężnej przestrzeni klasztoru, (wedle mojej wiedzy) nie ukazały się, choć niewykluczone, że prezentowane na tej płycie prace je w jakimś stopniu wykorzystują. Skupione nagrania Mazurka odwołują się do radiowych eksperymentów i modularnej elektroniki, ale mają też w sobie coś „kosmicznego”, choć bez soundtrackowo-ilustracyjnych ciągot, raczej mam na myśli taką „kosmiczność” jak w polskim projekcie Voices of the Cosmos. Mazurek od dawna wplatał field-recording i elektroniczne faktury w nagrania swoich zespołów, na ostatniej dotychczas płycie Chicago Underground Duo wręcz im podporządkował, Electronic Works są tych wątków kontynuacją, ale też autonomizacją – bronią się same, przykuwają uwagę, lekko dezorientują.

Drugim pomysłem zapowiadanym przez Mazurka już przy okazji Abstractions… i zrealizowanym dopiero teraz jest praca wideo The Space Between Exploding Star Electro Acoustic Ensemble (ponownie Delmark) to CD i DVD z wideo Marianne Kim towarzyszącym, czy też odpowiadającym muzyce. Materiał jest pewnego rodzaju wypadkową Exploding Star i solowej elektroniki Mazurka, czy wręcz elektroakustyczną realizacją koncepcji formalnie bliższych płycie elektronicznej – jest o wiele bardziej abstrakcyjny i dezorientujący niż nagrania grupy, bogatszy barwowo niż nagranie solo. Z tym ostatnim łączy go też dezorientujący wpływ na odbiorcę, co unaocznia choćby wokal Damona Locksa – z reguły wzmacnia on ekstazę, ale tym razem wzmacnia konfuzję, momentami przybliża płytę do słuchowiska. W wielu momentach zdaje się ona jednak tylko soundtrackiem. Ziarniste wideo w rozwianiu wątpliwości jednak niewiele pomaga, wręcz je pogłębia w statycznych ujęciach Kim i Mazurka. Per saldo, album okazuje się trochę przesadzonym eksperymentem, elektroakustyczną abstrakcją trochę za bardzo zawieszoną w powietrzu, a może trochę za bardzo opierającą się na obrazie, który go ani nie ugruntowuje, ani nie uwzniośla.

[Piotr Lewandowski]