Chicago Underground Duo to najdłużej istniejący projekt Roba Mazurka. Patrząc na ewolucję zespołu z perspektywy czasu można śmiało powiedzieć, że minimalistyczna formuła duetu służy Mazurkowi za doskonały poligon doświadczalny, na którym kornecista wprowadza w życie kolejne eksperymenty formalne. Wydawane systematycznie albumy są jak stopklatki muzycznej drogi, ukazujące gdzie obecnie znajdują się twórcy. Locus bardzo dobrze wpisuje się w kontinuum dyskografii Chicago Underground Duo.
Siódmy album w dorobku Mazurka i Chada Taylora nie przysporzy szoku poznawczego słuchaczom zaznajomionym z duetem. Artyści konsekwentnie prezentują nietuzinkowy mariaż akustycznego brzmienia z abstrakcyjną elektroniką, żonglując proporcjami na przestrzeni całego albumu. W stosunku do poprzednich nagrań, warto zauważyć, że Locus podąża zdecydowanie bardziej w kierunku dźwięków elektronicznych, które właściwie w każdej z 9 kompozycji tworzą coś w rodzaju gęstej, psychodelicznej zawiesiny, trochę przypominającej tę z pierwszej płyty Sao Paulo Underground. Duszne, powiedzmy tropikalne klimaty są zresztą jedną z istotnych składowych tej odsłony Chicago Underground. Choć elektroniczna otulina jest na płycie wszędobylska, to perkusja z kornetem odnajdują dla siebie przestrzeń z niezwykłą finezją - raz dominując, to znów schodząc na dalszy plan w postaci przetworzonego dźwięku dęciaka (wyciszone „The Human Economy”, czy paranoiczne „Blink Out”), bądź dialogujących żywych bębnów z syntetycznymi bitami. Sam Mazurek stosunkowo rzadko chwyta za trąbkę - a oprócz laptopa korzysta z bambusowego fletu, a nawet Game Boy’a! Jeśli już sięga po swój podstawowy instrument, to zwykle w celu zarysowania charakterystycznych, zapadających w pamięć melodii, jak w promującym album utworze „Boss”, czy zamykającej zestaw, świetnie ewoluującej kompozycji „Dante”. Tym samym muzyk po raz kolejny pokazuje, że jako artysta zaliczający się do awangardowego jazzu, zdecydowanie opowiada się po stronie eksperymentalnej kompozycji, kosztem free jazzowej, atonalnej ekspresji. Locus można właściwie nazwać płytą poruszającą się w po efemerycznych terytoriach acid jazzu, na której w jednym tyglu mieszają się wpływy latynoamerykańskie, afrykańskie, psychodeliczna elektronika, dubowa produkcja, transowa, gęsta polirytmia, perkusyjny groove i przeszywający kornet. W odróżnieniu od poprzedniej płyty duetu, tę wypełniają kompozycje zwięzłe, nieprzekraczające zwykle pięciu minut, dzięki czemu pomysły zaserwowane w poszczególnych utworach nabierają bardziej wyrazistego charakteru i zdają się po prostu bardziej przemyślane.
Im dłużej słucham nowego wydawnictwa Chicago Underground, tym więcej przyjemności czerpię z odkrywania jego konstrukcyjnych niespodzianek, finalnie składających się na album bardzo koherentny, na którym eksperymenty nie kładą się cieniem na czerpaniu satysfakcji z doświadczania muzyki - wręcz przeciwnie. Zatem doskonałej formy Roba Mazurka ciąg dalszy...
[Krzysztof Wójcik]