polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Jachna / Buhl Atropina

Jachna / Buhl
Atropina

Ciąg dalszy współpracy Wojciecha Jachny i Jacka Buhla cieszyć może wielorako – raz, że nowe wydawnictwo dzieli od poprzedniego znów ledwie kilkanaście miesięcy i można w tym dostrzec pewną przyjemną regularność; dwa, że z jej zapowiedzią zbiegła się wiadomość o przygotowaniach kolejnego albumu. Wreszcie muzyczne poszukiwania bydgoskiego duetu nie pozostawiają wątpliwości w pozytywnej odpowiedzi na pytanie, jak wiele da się jeszcze wydobyć z tej współpracy i czy jest pozostaje ona twórczą inspiracją dla samych muzyków nawzajem. Czwarta ich płyta to poza tym wszystkim dowód znów bardzo trafnego uchwycenia warunków nagraniowych i bardziej lub mniej wyraźnego ich wyeksponowania w ostatecznym brzmieniu. Niedokończone książki, nagrywane w sali koncertowej akademii muzycznej, emanują niemałą przestrzenią, nagrywanie Tapes wprost z sali prób na taśmowego Grundiga ewidentnie odcisnęło niecodzienny ślad, wreszcie analogowa rejestracja materiału na Atropinę na (ma się wrażenie, że ciasnym i gorącym) poddaszu bydgoskiej biblioteki czyni z niej album mocno atmosferyczny, niemal duszny, spowijany mglistym szumem i stłumionymi loopami w tle. I mimo tego ciężkiego, sennego klimatu, słucha mi się jej z wielką frajdą. Bliżej tej płycie do dużej swobody Tapes (rytualne perkusyjne frazy z tamtej płyty pojawiły się zresztą i tutaj) niż do bardziej na jej tle uporządkowanych Niedokończonych książek. Muzyka Jachny i Buhla – choć to banalne – zdaje się po prostu „wydarzać”, być sumą pojawiających się w tym samym czasie pomysłów i czynić każdą kolejną minutę dialogu nieodgadnioną. Sporo w niej etniczno-rytualnego kolorytu i niespiesznej transowości (plus za celne tytuły), przeplatanej miejscami bardziej abstrakcyjnymi pasażami, mniej z kolei jasnych, pogodnych barw, które pojawiły się dość wyraźnie w ledwie jednej kompozycji. Bardzo dobra płyta, pełna sugestywnej naturalności i twórczej swobody, i chyba najbardziej klimatyczna z dotychczasowych. Bydgoszczanie tempa nie zwalniają i choć ciekaw jestem, jaki będzie już zasygnalizowany ciąg dalszy, warto na razie pozostać przy Atropinie na dłużej.

[Marcin Marchwiński]