polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Sun City Girls Funeral Mariachi / Gum Arabic

Sun City Girls
Funeral Mariachi / Gum Arabic

Ogarnięcie dyskografii Sun City Girls jest zadaniem równie karkołomnym jak zdobycie ich najbardziej kultowej płyty Torch of the Mystics. Albo trudniejszym, gdyż na realizację drugiego celu wystarczy gotowość wydania kilkuset złotych, zaś pierwszy wymaga czasu i ogromnej konsekwencji wyszukiwania rozproszonych wydawnictw. Niewiele jednak zaryzykuję tezą, że Funeral Mariachi jest najbardziej smutną płytą w dorobku niezwykłego trio. Jest ona bowiem swoistym epitafium dla perkusisty Charlesa Gochera, który zmarł na raka w 2007 roku. Choć wziął on jeszcze udział w jej nagraniu, w kilku utworach słyszymy więc tylko Richarda i Alana Bishopów grających w duecie, albo z towarzyszeniem wiolonczeli Eyvinda Kang.

Dadaistyczne otwarcie płyty co prawda nie zapowiada albumu posępnego, a kolejne bezkompromisowe, przewrotne sięgnięcie po muzykę z zapomnianych zakątków świata – tym razem gdzieś z Azji Południowo-Wschodniej. Jeśli bowiem da się znaleźć wspólny mianownik dla skrajnie zróżnicowanego stylistycznie dorobku grupy, byłoby to zdumiewające przetwarzanie wątków przeróżnych kultur z całego świata, balansujące na krawędzi, często im przypisywanej, profanacji i parodii. Wsłuchując się przez lata w rozimprowizowane, nasycone punkową śmiałością i gitarową ekwilibrystyką utwory można w nich jednak odnaleźć szacunek wobec wykoślawianych tematów – gdyby było inaczej, Sun City Girls nie wkładaliby w nie całej swej fantazji i kunsztu, w poszukiwaniu muzyki skrajnie oryginalnej i kompletnie niewrażliwej na chwilowe mody. Taką też znajdujemy na „Funeral Mariachi”. Nawiązujące do muzyki arabskiej "The Imam" oraz "Black Orchid" to pieśni niemal żałobne, a zaskakujące "This Is My Name" ma w sobie urok niemal beatlesowski. Zwłaszcza druga połowa płyty przesączona jest melancholijnym, eligijnym wręcz nastrojem, zwieńczonym ascetycznym kowerem kompozycji Ennio Morricone oraz finałem z przejmującą trąbką. Smutna to płyta, ale jakie mogłoby być pożegnanie jednego z najbardziej intrygujących zespołów ostatnich trzech dekad?

Wspomniane rozproszenie materiału SCG sprawia jednak, że po śmierci Gochera i nawet po Funeral Mariachi kolejne wydawnictwa się pojawiają. Przykładem jest wydany przez libańską wytwórnię Annihaya album Gum Arabic, zbierający utwory oparte na muzyce Bliskiego Wschodu – dziesięć kowerów tradycyjnych, anonimowych tematów i jedną kompozycję Sun City Girls. Dwa z nich pochodzą z Torch of the Mystics, kilka innych z tamtego okresu. SCG z reguły nie zawężali się na płytach do inspiracji jednym regionem, a utwory nawiązujące do muzyki arabskiej należą do najciekawszych, skupiają jak w soczewce potencjał i oryginalność formacji – są wśród nich i najbardziej chwytliwe piosenki, i najbardziej frapujące instrumentalne improwizacje w dorobku trio. Kompilacyjny charakter płyty w ogóle więc nie przeszkadza, przeciwnie, świetnie pewne kwestie podkreśla. Album wyszedł w Beirucie, ale akurat w przypadku braci Bishop większym zaskoczeniem byłoby, gdyby się ukazał, powiedzmy, w Sub Pop. Na szczęście dystrybuują go sklepy brytyjskie. Warto.

[Piotr Lewandowski]