polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Masala wywiad z Maxem Cegielskim i Praczasem

Masala
wywiad z Maxem Cegielskim i Praczasem

W poprzednim numerze znalazła się recenzja płyty "Longlplay", nagranej przez kolektyw Masala. Według naszej redakcji, jest to jedna z najlepszych i z pewnością najoryginalniejszych polskich płyt tego roku. Kto słyszał - wie o czym mowa. Pomimo, że w projekcie tym uczestniczy wiele osób, można wyróżnić postaci pierwszoplanowe. Takimi są Max Cegielski - właściwie pomysłodawca Masali - oraz Praczas - autor większości muzyki na albumie. Masala to także, a może przede wszystkim, soundsystem, regularnie występujący w Warszawie i nie tylko. Przed pierwszą powakacyjną imprezą przeprowadziliśmy z nimi wywiad, z którym zapoznać możecie się poniżej.

Czy rozpoczynając cykliczne imprezy Masala Soundsystem planowaliście nagrać później własny materiał, czy początkowym zamiarem były jedynie soundsystemowe imprezy?

[Praczas] Na samym początku, nie myśleliśmy w ogóle o nagrywaniu płyty, graliśmy muzykę, którą posiadaliśmy, i którą chcieliśmy pokazać ludziom. Zasób naszych płyt nie był zbyt rozległy, więc utwory niejednokrotnie się powtarzały, ale z imprezy na imprezę przybywało tych numerów. W naszym gronie zawsze byli producenci muzyczni, więc, chyba po trzecim lub czwartym występie, zrodził się pomysł stworzenia czegoś własnego w duchu muzyki granej przez soundsystem.

Więc zaczynając graliście sety w miarę do siebie zbliżone, czy obecnie bardzo się one różnią między sobą?

[Praczas] Zaczynając mieliśmy oczywiście pewne pojęcie o muzyce orientalnej, ale z czasem zaczęliśmy szperać, szukać nagrań i okazało się, że tej muzyki jest naprawdę bardzo dużo. A równocześnie jest ona bardzo zróżnicowana. Początkowo robiliśmy imprezy przede wszystkim bhangrowo-bollywoodzkie z dodatkiem arabskich klimatów, natomiast teraz jest bardziej różnorodnie, gramy ragga, dancehall, trochę hip-hopu, drum'n'bass'u nawet, ale zawsze w orientalnym stylu. Nasze zainteresowania się rozszerzyły, więc imprezy mają więcej barw, jeżeli mogę użyć takiego określenia.

Czy w trakcie imprezy zmieniają się głównodowodzący całym zamieszaniem?

[Praczas] Na początku zawsze to Max dowodził imprezą, napędzał ją i rozgrzewał. Krótko mówiąc, pełnił rolę głównego MC, przy okazji też didżeja. Myślę, że w dalszym ciągu w pewnym stopniu tak jest.

[Max] Według mnie, każdy didżej biorący udział w tym projekcie przygotowuje swoje indywidualne sety, ale ponieważ pracujemy ze sobą długo, dobrze się znamy i interesujemy się mniej więcej tą samą muzyką, więc imprezy są spójne. Ale na przykład, w tym momencie Sabroso gra swój set i nikt z nas nie ingeruje. Skoro on gra arabskie, bardziej rootsowe, folkowe rzeczy i właściwie pozbawione elektroniki, więc to on rozpoczyna imprezy. Mamy jednak ideę spajającą całość, więc za chwilę na scenie pojawię się ja, będę co nieco dopowiadał do jego muzyki. Później dołączy DJ Spox i jego skrecze, potem przejdziemy do setu z płyty, najbardziej żywej części imprezy. W jej trakcie podkłady gramy z komputera, do tego Daniel gra na bębnach, Bart dodaje śpiewy i sarangi. Po chwili pojawią się MC's czyli Duże Pe i Mista Pita. Po takim secie koncertowym przejdziemy do bardziej nowoczesnego wydania muzyki etnicznej, czyli do bhangry z Londynu, azjatyckiego undergroundu i tak dalej. Jak widzisz, wszystko ma swoją dramaturgię i każda osoba ma w niej własne miejsce i czas.

Czy Masala Soundsystem występował już za granicą?

[Max] Do tej pory nie, ale ponieważ obecnie utwory z naszego albumu grane są za granicą, a konkretnie w brytyjskim Radio 1 w programie Bobby Friction & Nihal, więc może w przyszłości.

[Praczas] Jest to audycja Azjatów z Londynu i przede wszystkim dla Azjatów, jednak jest ona znana na całym świecie. Wiemy, że nawet Polacy słuchają tej audycji, ponieważ na naszej stronie internetowej znalazły się wpisy, że naszą muzykę można usłyszeć w BBC, a w polskim radio już nie. Płyta dotarła do Anglii dzięki naszemu przyjacielowi z Tam Tam Records - Marcinowi Pospiszylowi - który organizował trasy wielu angielskich muzyków i soundsystemów grających w azjatyckim stylu. Marcin wpadł na pomysł, żeby nasz album wysłać do Bobby'ego i był on grany przez sześć lub siedem tygodni w każdej audycji. Więc "Longplay" zaistniał na falach BBC i to do tego stopnia, że zgłaszali się do nas dziennikarze z Indii albo Stanów, którzy chcieli napisać recenzję, a nie mieli możliwości usłyszeć całego albumu. Na pewno nam to pomogło, może coś osiągniemy na rynku zachodnim.

[Max] Różne tego typu sytuacje powodują, że obecnie trwają rozmowy nad temat występów zagranicznych, ale oczywiście potrzeba czasu, żeby dojść do konkretów. Ponieważ Masala zawsze grała nie tylko muzykę azjatycką, ale też na przykład utwory z kraju Basków, muzykę hiszpańsko-francusko-baskijskiej sceny alternatywnej, więc pertraktujemy z Ferminem Muguruzą na temat jego udziału w nagraniach Masali. Być może więc pewnego dnia zagramy we Francji, Hiszpanii albo w kraju Basków.

Czy nagrywając "Longplay" korzystaliście z sampli, abstrahując oczywiście od wokali?

[Praczas] Oczywiście część muzyki elektronicznej i etnicznej powstała także w oparciu o sample, ale przeważająca część materiału to żywe partie muzyków grających na żywych instrumentach, które nie były samplowane lecz zostały nagrane z myślą o płycie.

[Max] Pytanie o sample jest trochę mylące, bo nie jest jasne, co nazywamy samplami. Przecież na albumie pojawiają się dosyć często nagrania, które określę terenowymi nagraniami etnograficznymi, dokonane przez Yamę w Iraku, Afganistanie i w Pakistanie, plus moje nagrania z Pakistanu. Więc w pewnym sensie są one samplami, ale chodzi raczej o kontekst dźwięków z innych krajów, kultur, z odmiennych wydarzeń. Natomiast w kwestii instrumentów, to najważniejsze z nich - sarangi, oud, cymbały - zostały w całości nagrane na żywo.

Czy próbowaliście grać na żywo materiał z płyty z towarzyszeniem tych wielu muzyków pojawiających się na płycie?

[Max] Zacznijmy od tego, że Masala nie jest zespołem sensu stricte, lecz projektem, dla którego punktem wyjścia był soundsystem. Przy nagrywaniu albumu wzięło udział bardzo wielu instrumentalistów i wokalistów, nie działających jednak na zasadzie zespołów, w których pojawiają się regularnie. Muzycy ci raczej udzielają się w konkretnych nagraniach. Najlepszym przykładem jest Gutek, który nigdy wcześniej nie pojawiał się na naszych imprezach. Przełożenie płyty na koncert jest więc bardzo trudne, ponieważ wymaga udziału około dwudziestu osób. W związku z tym, zazwyczaj mamy dwóch wokalistów i instrumenty żywe. Odbędzie się jednak jeszcze w tym roku koncert w Trzecim Programie Polskiego Radia, na którym instrumentalistów i wokalistów będzie więcej. Podkreślmy jeszcze raz, Masala jest pewnym projektem, a nie zespołem w tradycyjnym tego słowa znaczeniu.

Właśnie, na stronie internetowej wspominacie, że Masala jest kolektywem, który chce zbliżyć kulturę oraz tradycję Wschodu i Zachodu, poprzez działania artystyczne, kulturalne i edukacyjne. Czy planujecie jakieś większe wydarzenia pozamuzyczne?

[Max] Każda z osób biorących udział w Masali, zajmuje się mnóstwem innych rzeczy. Na przykład Lakszmi, która wystąpiła w teledysku i czasami tańczy na naszych imprezach, uczy tańca hinduskiego - prowadzi więc pewien rodzaj działalności edukacyjnej. Jeżeli ja param się dziennikarstwem i zajmuję się Wschodem, jeżeli Yama jest korespondentem polskiego radia regularnie jeżdżącym do Iraku i w inne miejsca, to w ten sposób realizuje się nasza deklaracja, bardziej o coś takiego chodziło. Natomiast oczywiście mamy pomysły na wspólne działania poza imprezowe. Osób związanych z Masalą jest bardzo dużo, co chwilę pojawiają się nowe koncepcje, układy, wydarzenia.

[Praczas] Ważne są też teksty, które staramy się w miarę regularnie pisać i umieszczać na naszej stronie internetowej, dotyczące zagadnień muzycznych, kulturowych, religijnych.

Dzisiaj gracie pierwszą imprezę po wakacjach. Co przez całe lato porabiali członkowie Masali? Czy zebraliście lub przygotowaliście jakieś nowe nagrania?

[Praczas] Jeżeli chodzi o muzykę nie naszą, to owszem, nie próżnowaliśmy i przeprowadziliśmy rozległe badania nowych nagrań sceny azjatyckiej, londyńskiej, francuskiej. Staraliśmy się na bieżąco śledzić wszelkie ciekawe wydarzenia w tej muzyce. Udało się więc zdobyć parę perełek i rarytasów. Myśleliśmy też nad nowymi masalowymi utworami, ale latem przecież wielu osób nie ma w pobliżu, więc nic nie nagrywaliśmy. Pojawiły się jednak zalążki pomysłów na nowe kompozycje.

[Max] Powstały remiksy utworów z pierwszej płyty, między innymi autorstwa Wojowników Ikari z Krakowa, czyli takiej psychodelicznej, noisowej formacji. Trwają wstępne próby nagrań z Rahimem z Pokahontaz, rozmawiamy z innymi wokalistami, może nagramy coś z Abradabem. Ciągle coś się dzieje, do tego jeszcze nawiązaliśmy kontakt ze sceną baskijsko-francuską, o czym już wspominałem. Planujemy wydać pod koniec roku singiel z remiksami i nowymi utworami.

[Praczas] Nowy album ukaże się jednak na pewno nie wcześniej, niż w przyszłym roku po wakacjach. Teraz chcemy nacieszyć się pierwszym albumem. Poza tym, zależy nam bardzo na planach kolaboracyjnych i gotowi jesteśmy nawet przesunąć nagrywanie nowej płyty, aby tylko je zrealizować. Natomiast w przypadku debiutu zrezygnowaliśmy z kilku pomysłów, na rzecz terminowej premiery. Być może znajdą się one na drugim albumie.

Ile czasu zajęło nagrywanie "Longplay"?

[Praczas] Płyta została zarejestrowana pomiędzy październikiem a majem, więc z jednej strony był to krótki okres, ponieważ powstawała ona w tym okresie w zasadzie od samego początku. Nagrania odbywały się czasami dwa razy w tygodniu, czasami raz w miesiącu. W ciągu tych kilku miesięcy stworzyliśmy całość, od podkładów, przez partie instrumentalne po wokale, wliczając produkcję i mastering. Według mnie był to dosyć szybki proces twórczy. Zobaczymy jak będzie w przyszłości.

Jakie soundsystemy zrobiły na was największe wrażenie, są inspiracją do waszych imprez?

[Praczas] W skali globalnej, nieśmiertelnym soundsystemem jest Zion Train, można go oglądać w kółko, mimo, że zawsze gra podobnie. Zawsze robili oni na mnie duże wrażenie, dzisiaj nawet będziemy grali utwory z ich najnowszej płyty z remiksami. Na pewno mało u nas znany Samsara Sound System z Nowego Jorku. Lubię także Asian Dub Foundation Soundsystem, który gra odmiennie od zespołu, właśnie bardzo soundsystemowo. Z krajowych soundsystemów zacząć należy od najstarszego i najbardziej zasłużonego dla sceny reggae'owej i dubowej, czyli Joint Venture, z którymi mamy zresztą bardzo dobre kontakty. Być może remiks Mario Dziurexa znajdzie się na naszej epce.

A czy Masala podejmie się remiksowania innych artystów?

[Praczas] Niewykluczone, może w końcu zbierzemy się do tego, mamy już propozycje zrobienia remiksu w masalowym stylu, nie będę jednak zdradzał od kogo. Kiedyś na pewno coś takiego się pojawi, nie wiem jednak czy przed ukazaniem się epki.

Czy odzew społeczny albumu spełnił wasze oczekiwania, czy może was zaskoczył? Czy traktujecie jego popularność jako sukces?

[Praczas] Jesteśmy zadowoleni z obecnej sytuacji, płyta jest rozpoznawalna, ludzie o niej mówią i piszą. Byłoby jednak nieprawdą, gdybym powiedział, że jestem w stu procentach zadowolony. Chciałbym, żeby nawet nie sprzedaż, ale rozpoznawalność była jeszcze większa, niż teraz. Chyba każdego muzyka cieszy, jeżeli jego muzyka znajduje posłuch wśród ludzi i trafia pod strzechy.

[Piotr Lewandowski]