"Obyś żył w ciekawych czasach" - tę starochińską klątwę przytoczyli muzycy Masali przy okazji nowej epki. W rodzącej się w bólach i absurdzie czwartej erpe rzeczywistość jest niestety ciekawa inaczej i nastał już najwyższy czas, żeby ten nawis bezczelności i frustracji znalazł wyraz w muzyce. Szczęśliwie, palma pierwszeństwa w artystycznym sprzeciwie przypadła Masali, których epka "Obywate IV Świata" to zwięzły, trafny i porywający cios w naszą trzeszczącą teraźniejszość. Zapraszamy do lektury wywiadu z prowodyrami zamieszania w postaci Praczasa i Dużego Pe.
Gdy spotkaliśmy w czerwcu przy okazji albumu Village Kolektiv nic jeszcze nie zapowiadało nowej płyty Masali, a tym bardziej nie było mowy o planach nagrania tak "zainspirowanego" dzieła jak "Obywatele IV Świata". Czy zatem sprawa wynikła i zmaterializowała się w przeciągu ostatniego pół roku?
[Praczas] Rzeczywiście, od pojawienia się pomysłu do ukończenia epki wydarzenia potoczyły się szybko, ale już gdy rozmawialiśmy latem, pojawiły się zalążki nowego oblicza Masali. Część z wówczas już stworzonych utworów, które mają uniwersalny charakter i znajdą się na naszej drugiej płycie, utrzymana była w podobnym duchu, jak aktualna epka. Może trochę bardziej czuć w nich było takie nerwowe oczekiwanie, co stanie się z naszą polską rzeczywistością, wtedy trwającą raptem pół roku. Wystarczyło jednak drugie pół, żebyśmy byli pewni, że chcemy nagrać taką płytę, jak "Obywatele IV Świata".
[Duże Pe] Praktycznie od momentu elekcji miłościwie nam panujących mieliśmy wrażenie, że to się dobrze nie skończy. Nie oznacza to bynajmniej, że gdybyśmy wybrali "tych drugich", wszystko byłoby w porządku - trudno znaleźć "na górze" nawet pojedynczą osobę godną zaufania, nie mówiąc już o całym ugrupowaniu. W każdym razie, z każdym kolejnym miesiącem spełniały się nasze obawy i jak jest ostatecznie - każdy widzi.
Sytuacja dorastała do tego, by ze środowisk artystycznych zabrzmiał głos sprzeciwu i w sumie jest dziwne, że stało się to dopiero półtora roku po dublecie PiSu.
[Praczas] Fakt, tak naprawdę do tej pory jedynie kilka utworów było poświęconym aktualnej sytuacji politycznej.
[Duże Pe] Kojarzę bodajże dwa kawałki i jedną płytę tyczące się tego tematu. Najwyraźniej wątek ten widoczny jest jednak wśród zespołów rockowych, powszechnie kojarzonych z "jajcarskim" podejściem do grania, jak Big Cyc czy Butelka, których, brutalnie mówiąc, nikt nie traktuje poważnie.
Może na tym właśnie polega przekleństwo, że za czasów SLD tematyka polityczna została zmonopolizowana przez farsę w wydaniu Kukiza czy Big Cyc.
[Praczas] Tak, a kabaret tego pokroju nie jest już bezpośrednim komentarzem rzeczywistości, tylko zgrywą bezpieczną i zdystansowaną, bańką bezpieczeństwa, w której liczy się jedynie humor. W ten sposób każdy odbierze go tylko jako żart.
[Duże Pe] Z drugiej strony, pojawiające się bardziej agresywne głosy są, oględnie mówiąc, upraszczające. Warto wejść pod powierzchnię, wytknąć konkretne przywary i zwrócić uwagę na zjawiska, które powinny dać do myślenia, a niestety nie zawsze do niego skłaniają. Oczywiście w kawałku trwającym trzy minuty trudno zawrzeć przekaz tak, by nie był on zbyt prosty, a z drugiej strony - zbytnio zamotany, ale trzeba próbować.
Pewna doza uproszczenia i prowokacji jednak jest potrzebna...
[Duże Pe] Wiadomo, przecież wychodzisz na ring nie po to, by przeciwnika połechtać pod pachą piórkiem, tylko żeby go walnąć między oczy.
Spotykamy się zaraz po premierze płyty, do tej pory odbył się tylko jeden koncert z pełnym materiałem z niej, który notabene zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. Czy jesteście w stanie ocenić już percepcję epki?
[Duże Pe] Z perspektywy koncertów jeszcze nie, ale ci, którzy wsłuchali się w płytę zazwyczaj wirtualnie ściskają nam dłoń w geście poparcia. Choć bieżąca sytuacja jest dla nas punktem odniesienia, to jednak prawdy prezentowane na płytce są uniwersalne. Nieważne czy ktoś jest z lewej, czy z prawej strony, pewne rzeczy trzeba nazywać po imieniu - w ramach każdej opcji będąc "na górze" można robić tak bandyckie numery, że nóż się w kieszeni otwiera.
[Praczas] Generalnie jesteśmy spokojnymi ludźmi i nie planowaliśmy brać się za tematy polityczne, ale chyba sytuacja już do tego dorosła. Otwierając różne gazety, czytając i wysłuchując komentarzy coraz bardziej zastanawiamy się, czy Polska nie jest już martwym krajem. Dotarliśmy do słynnego "czarne jest czarne, a białe jest białe". System wartości tak poprzestawiano i przekręcono, że niestety wielu Kowalskich pogubiło się w tym wszystkim.
[Duże Pe] Od osiemdziesiątego dziewiątego roku przy władzy było wielu ludzi, których przeszłość nieraz zniesmaczała nas bardziej niż ta obecnie rządzących, ale nie przypominam sobie, by którakolwiek władza wykazywała się takim brakiem szacunku wobec własnych obywateli, takim chamstwem i bezczelnością numerów wyczynianych przez tych na górze. Być może ci z lewej strony mieli więcej doświadczenia i nie robili tego tak ordynarnie (co bynajmniej ich nie usprawiedliwia). Obecna opcja prezentuje typowe zachłyśnięcie się władzą, wiesz - podejście a'la "Laguna, sk...synu, teraz możemy wszystko".
Właśnie, legendarne "czarne jest czarne, a białe jest białe" słychać w jednym z utworów. Czy czyściliście sample użyte na niej? Słychać na niej wiele znajomych głosów...
[Duże Pe] Pytałem znajomego prawnika (szerzej znanego z działalności muzycznej jako Łona), czy możemy wykorzystać cytaty z polityków, czy jeśli są to parafrazy, albo użycie w celach humorystycznych, nie ma z tym problemów. Ponoć nie ma - tutaj pozdrowienia dla Adama za poradę.
Do tej pory nie było telefonów z MSW w sprawie wkomponowania w muzykę którejś z wersji Kaczyńskiego lub ministra Romana?
[Praczas] Na szczęście nie, ale chyba programy typu "Szkło kontaktowe" już oswoiły odbiorców z przetwarzaniem wypowiedzi polityków.
Czyli ewentualnie może zgłosić się ZAIKS, że jesteście winni Lepperowi tantiemy. Na Youtube można znaleźć wideo do waszego promomiksu utworów z epki. Jak do tego doszło?
[Praczas] Miks audio powiesiliśmy na naszej stronie, a później szukając na youtube starych teledysków Masali trafiłem na montaż fragmentów z TVP, TVN24 i TV Trwam do tego miksu. Początkowo ogarnęła nas konsternacja, nigdzie na tym filmie nie ma nawet zaznaczonej nazwy Masali, ale później uznaliśmy, że choć nie jesteśmy autorami filmiku, to przecież go nie potępiamy - oddaje on ducha płyty, to co jest na niej zawarte. Nie pod każdym obrazkiem tego klipu bym się podpisał, ale coś w nim się kryje.
Po nagraniu debiutanckiej płyty uraczyliście słuchaczy dwoma epkami, które na dodatek są od siebie diametralnie różne. Praktycznie nie sposób na ich podstawie przewidzieć, jak zabrzmi wasz wspomniany już nowy longplay.
[Duże Pe] Co więcej, abstrahując od albumu, jeśli wszystko się dobrze ułoży, niebawem ukażą się kolejne dwie epki, gdyż taka forma obecnie chyba nam bardziej pasuje niż albumu. Jedną stanowi współpraca z legendarnym azerskim wokalistą Bilalem Aliyevem, co teraz waszym czytelnikom nic nie powie, ale niedługo wszyscy będą o nim wiedzieli - kto go usłyszy, ten go długo nie zapomni. Nas rozbroił zupełnie. Szczegóły drugiej produkcji na razie niech pozostaną w tajemnicy.
Niemniej jednak w porównaniu do debiutanckiej i bardzo zróżnicowanej płyty, na której pojawiło się wielu gości, forma Masali i pomysł na muzykę chyba już okrzepł.
[Duże Pe] To naturalna kolej rzeczy. Głównym mózgiem Masali i osobą wskazującą kierunek, którym powinniśmy iść, niezmiennie jest Praczas. Wiadomo, po ukazaniu się pierwszej płyty i imprezach, na których ludzie domagali się bardziej koncertowego niż soundsystemowego oblicza, dążyliśmy do skonkretyzowania materiału, tak by jedynym utworem granym na żywo nie był Tarnobrzeg. Przewijały się kolejne osoby, aż w końcu wykrystalizował się skład, w którym całość zaczęła się zazębiać, i w ramach którego spontanicznie powstawały nowe utwory.
[Praczas] Ale zależy nam na zachowaniu otwartego charakteru muzyki. Oprócz ludzi, którzy tworzą, teraz już zespół, Masala, będziemy na płyty zapraszali muzyków z różnych krajów, oczywiście też z Polski, lecz niezmiennie z różnych środowisk, żeby naszą muzykę przefiltrować przez ich wrażliwość. Sprawdzało się to w przeszłości i nie widzę powodu, by radykalnie to zmieniać.
[Duże Pe] Cały czas poszukujemy osób zajmujących się śpiewem, może nie hinduskim, ale z hinduską manierą, i nasze poszukiwania są całkiem owocne - takie wokalizy można usłyszeć w dwóch miejscach na epce, a na płycie będzie ich więcej. Kontaktujemy się z różnymi muzykami z zagranicy, szukamy również brzmień. Masala w toku rozwoju przeszła od stricte hinduskiego klimatu do łączenia wielu kultur z różnych stron świata, w jeszcze większym stopniu stając się tytułową "mieszanką".
W istocie słychać obecnie w waszej muzyce więcej Azji raczej śmierdzącej niż pachnącej kadzidłami.
[Praczas] Może i tak, a może z drugiej strony przyczyną jest to, że robimy to w Polsce nakładając tutejsze szare okulary, przez co efekt wydaje się przygaszony i brudniejszy. Powiem w ten sposób - każda kolejna płyta Masali burzy pewien jej obraz...
[Duże Pe] Podstawą jest, żebyśmy zawsze chcieli robić swoje, a w którą stronę dojdziemy to już inna sprawa. Co się nie porusza jest martwe, a my jednak cały czas się przemieszczamy. Jeśli swego czasu w "As One" czy "Cyber Punjabi" wciągnęło się ileś tam osób, to nie powód, żeby odcinać od tego kupony - podobnie, nie ma chyba na żadnej późniejszej płycie Masali kawałka, który można porównać do "Tarnobrzegu". To już za nami i trzeba robić coś nowego.
Tarnobrzeg sprawdza się świetnie na koncertach i wystarczy. Mi osobiście wasze epki z dzisiejszej perspektywy nawet bardziej przypadły do gustu niż eklektyczna płyta. W takiej krótszej formie łatwiej utrzymać spójność formy i treści, szczególnie, że "Longplay" był relatywnie długi, jak na tego typu muzykę.
[Praczas] Na epce łatwiej też nie przesadzić. Poza tym płyta wymaga czasu, co bywa niestety zdradliwe dla jej świeżości i walorów muzycznych.
[Duże Pe] Zaczynając pracę nad epką możesz, jeśli się postarasz, po dwóch, trzech miesiącach mieć ją w ręku i ta aktualność muzyki wiele daje. "Longplay" był eklektyczny i gromadził wielu gości, przez co łatwiej było przyciągnąć uwagę słuchaczy. Drugi album długogrający, który mniej więcej mamy rozpisany w głowach, jest bardzo uniwersalny, jeśli chodzi o treści - obserwacje na nim zawarte są aktualne niezależnie od czasów.
[Praczas] W przeciwieństwie do epki "Obywatele IV Świata", nie odnosimy się na płycie do konkretnego problemu, lecz z założenia nadajemy jej uniwersalny charakter. A odnośnie pierwszej płyty - patrząc z perspektywy czasu, rzeczywiście jest ona tak różnorodna muzycznie, że bardziej postrzegam ją jako prezentację sceny muzycznej, która rodziła się wtedy w roku 2004, gdy indyjska wibracja dotarła do Polski. Przecież dziesięć utworów jest tam autorstwa, powiedzmy, Masali, cztery zaś Like Orient Sound System, na przerywnikach pojawia się Mehdi Gholami akompaniujący na gitarze Maxowi czytającemu rubajaty Rumiego. Był to kolaż ukazujący nasze środowisko. "Across the Wilderness" to już czysta Masala, ale przecież diametralnie inna niż nasze koncertowe oblicze. Gdyby ktoś przyszedł na koncert tydzień temu znając tylko tą epkę, mógłby się mocno zdziwić. [śmiech] Słyszałem taki komentarz, że fani Masali nie nadążają za Masalą, w takim sensie, że Masala zmienia się z płyty na płytę w innym kierunku niż oczekiwaliby fani. Ta uwaga dotyczyła "zarzutu", że odchodzimy od Indii, porzucamy bhangrę.
[Duże Pe] Oh, to rzeczywiście niewybaczalne [śmiech]. Wszystko ma przecież swój czas. Moim zdaniem ważne jest, że nie stoimy w miejscu i, że w ramach tego sześcio- a czasem nawet dziesięcioosobowego kolektywu, gdy pojawia się jakaś idea nigdy nie jest odrzucana na wstępie, lecz wspólnie ją próbujemy, oceniamy jak się nam podoba i korygujemy. My będziemy szli do przodu, a wy chodźcie za nami.
[Praczas] Nie bójcie się.
Nie lękajcie się, krótko mówiąc. I tym pełnym nadziei akcentem możemy na dziś zakończyć.
[Piotr Lewandowski]