polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
The Complainer The Amor

The Complainer
The Amor

„The Amor” na którym zespół Wojtka Kucharczyka powraca do nazwy The Complainer, nie należy traktować inaczej jak swego rodzaju pamiętnika po podróży do Ameryki Łacińskiej jaką zespół odbył w pierwszej połowie bieżącego roku. Tamtejsza energia i podejście do muzyki odbija się na znacznej części tej płyty. Sam fakt, że część piosenek została zarejestrowana w Miami, część na ulicach Meksyku, na szczycie Piramidy Słońca czy studiu w Polsce, wskazuje na wielowątkowość tego albumu i czerpanie garściami z wielu tradycji muzycznych.

Kucharczyk razem z zespołem z niekłamaną radością żongluje gatunkami, niejednokrotnie wywracając nasze przyzwyczajenia do muzyki. Kiedy chce przyspiesza tempo, w środku utworu wstawia inny, dodaje nagrania ulicznych grajków w Meksyku albo łączy brzmienia organiczne z elektroniczną perkusją (nie używa sampli, jak sam podkreśla!). Niektóre melodie brzmią wręcz kreskówkowo, zachwycając swoimi rozbudowanymi aranżacjami i brzmieniem – od wielowarstwowej sekcji rytmicznej przez gitary akustyczne i elektroniczne, po klawisze, sekcję smyczkową czy całą gamę dźwiękowych przeszkadzajek. Elektro splata się z elementami muzyki world, rockowe riffy z akustycznymi balladami, wpływy bossanovy z eksperymentalnymi bitami.

Z niekłamaną radością słucham „Touchscreen”, „Rytuały Rytuały”, nieco spokojniejszego „Seq” z sekcją smyczkową czy „Bananabox”. „The Amor” to ogromna rozpiętość wokali - Kucharczyk wiedzie prym, ale uzupełnienia o śpiew Asi Bronisławskiej czy genialną piosenkę „Somebody Nobody” Pawła Trzcińskiego dodają płycie smaku i potęgują jej różnorodność.

Jako jedyny minus wskazałbym pewien przesyt – utworów mogłoby być trochę mniej bo słychać, że zwartość i chwytliwość, która pulsuje na pierwszej połowie płyty, później zaczyna trochę dogasać. Ale przecież tak różnorodny materiał można pochłaniać w porcjach, bo nie nudzi się ani przez chwilę. Wojtek Kucharczyk jak zwykle przeciera nowe ścieżki i nic nie robi sobie z utartych szlaków. Aha, może poza jednym – drogą zaskoczenia podąża nieustannie. W końcu w tym jest najlepszy.

[Jakub Knera]