„The Green Corridor” to kapitalny pomysł niemieckiej wytwórni Altin Village – seria czterech winylowych splitów, połączonych okładkami, układającymi się w większą całość niczym puzzle. Wspólne wydawnictwo Oneida i Pterodactyl, dwóch nowojorskich formacji, jest pierwszym w cyklu. Na następnych, które ukażą się prawdopodobnie w 2011 roku, pojawią się kolejno Women i Dd.Mm.Yyyy; Xiu Xiu i Chad van Gaalen oraz Pit Er Pat i Shooting Spires.
Jak przystało na taki split, obie formacje prezentują coś specjalnego. Na stronę Oneida składają się dwa utwory, dalekie od rockowych wątków, oparte na dronach, ukazujące bardziej abstrakcyjną stronę kolektywu. Wychodząc od rozciągniętych, oszczędnie wibrujących akordów klawiszy, podkreślanych basowym pogłosem i blachami perkusji, w drugim utworze Oneida przemieszczają się w stronę rytualnej, opartej na repetycji i dezorientującej wokalami formy, rozładowanej spazmatycznie w hałaśliwym finale. Enigmatyczne tytuły można by zastąpić „slow” i „fast”, lecz to byłoby zbyt czytelne. Mistrzowie gitarowego hipnotyzmu coraz bliżej zasad minimalizmu? O tak.
O ile po Oneida, zwłaszcza po takiej płycie jak „Rated O”, spodziewać się można niemal każdej sonicznej wersji minimalizmu i transu, to Pterodactyl naprawdę zaskakuje. Pozytywnie. Zarówno ich ostatni album „Worldwild”, jak i krakowski koncert ukazały ich jako ciekawych twórców rozmazanej psychodelii, czasem retro, czasem agresywnej. Coś w stronę kapel związanych z Woodsist. Tutaj uderzają z dwóch stron. Najpierw kowerem I See You The Byrds, zrobionym świetnie i ciepło właśnie w takiej konwencji. Na kolejnych trzech utworach Pterodactyl są chłodniejsi, sięgają po dysonanse, redukują środki, choć z odrealnionych wokalnych harmonii nie rezygnują. Doskonałe otwarcie intrygującego cyklu.
[Piotr Lewandowski]