Prawie rok czasu minął od premiery debiutanckiej płyty Skalpela i od ich poprzedniego występu w Warszawie. Trasa z okazji ukazania się albumu "1958 Breaks" okazała się być jednak czymś więcej niż konwencjonalnym objazdem krajowych metropolii. Panowie Cichy i Pudło zarzucili bowiem adaptery i przeszli na laptop-sety, co należy postrzegać w kontekście rozwijania przez duet audio-wizualnej koncepcji występów. Marcin Cichy pełni więc obecnie rolę VJ-a, a Igor Pudło odpowiada za muzykę. Ich występ w warszawskim klubie Punkt okazał się po prostu porywającym, nawet jeśli łezka kręci się w oku, gdy żadne tłuste skrecze nie cieszą już ucha. Zaczynając od klasycznie ninjatune'owej estetyki, miksując Coldcut, Amona Tobina (z soundtrackiem do Kill Bill'a - perełka), oldskulowe rarytasy funkowe, jazzowe detale i mocny hip-hopowy korzeń, Skalpel stopniowo przechodził w klimaty coraz bardziej taneczne, na zakończenie uderzając najpierw rytmami klubowymi i ostatecznie świetnym i mrocznym atakiem elektroniki właśnie w stylu Amona. Przez dwie godziny zachwycaliśmy się jednak także obrazem, a może raczej współistnieniem i synergią obrazu oraz dźwięku. Ciężko pisać o takich występach. Dlatego oddajmy głos samym muzykom.
Cześć. Ostatnio widzieliśmy się ubiegłego lata. Na czym upłynął wam ostatni rok? Czy były to głównie koncerty?
[Marcin] Niekoniecznie, zajmowaliśmy się też jedzeniem, piciem, miłym spędzaniem wolnego czasu, piciem kawy i w międzyczasie muzyką.
[Igor] Pewnie najbardziej interesuje cię ten ostatni aspekt. Więc jeszcze w ubiegłym roku zagraliśmy kilka występów za granicą, a potem postanowiliśmy zmienić formułę z gramofonów na laptopy i samemu zająć się wizualizacjami - Marcin został VJ-em. Z tego względu mieliśmy przerwę w występowaniu, ale przygotowaliśmy też sporo nowej muzyki. Dzisiaj zobaczysz efekty naszego nowego pomysłu na występy na żywo, natomiast muzyka ujawni się pewnie w drugiej połowie roku.
Czyli zarejestrowaliście już jakieś nowe kawałki?
[Marcin] Cały album jest już nagrany, ale jeszcze za wcześnie o nim mówić. Nie znamy daty premiery, do tej pory odbyła się ona jedynie dla paru znajomych.
[Igor] Więc o tym materiale podyskutujemy, gdy się on ukaże i będziesz mógł go posłuchać. W tym momencie ważniejsze jest, że ukazał się nasz album z miksami.
Czy graliście kiedyś na DVDJ-ach promowanych przez Hexstatic?
[Marcin] Co najwyżej ich dotykaliśmy. Jest to ciekawe urządzenie, ale na nasze potrzeby niewystarczające, ponieważ nie daje możliwości ingerencji w obraz. Można skreczować obrazem i dźwiękiem, ale nie można na nie wpływać, a obecnie naszym priorytetem jest właśnie kreacja obrazu i dźwięku w czasie rzeczywistym.
Używacie więc laptopów zamiast adapterów. Ale czy treść i forma setów są kontynuacją wcześniejszych trendów? Pamiętam, że pracowaliście wtedy nad setami tematycznymi, z których ukończony był set kosmiczny.
[Igor] Chyba udało nam się wznieść połączenie obrazu z muzyką na wyższy poziom.
[Marcin] Bez wątpienia, obecne sety są bardziej zsynchronizowane oraz spójne i rzeczywiście w pewien sposób tematyczne, o czym już za chwilę się przekonasz.
[Igor] Podążamy w dwóch kierunkach. Część występu ma wyraźny sens i przekaz, a część jest właściwie typowym didżejskim setem, ale z równolegle istniejącym obrazem i jednak z pewną myślą przewodnią.
[Marcin] Wynika to też z faktu, że czasami najpierw robimy muzykę, a do niej obraz, a czasami przygotowujemy je równolegle - sam obraz też może zainspirować.
[Igor] Wiesz, niestety problem polega też na tym, że często ludzie w Polsce myślą, że puszczamy z komputera gotowe teledyski, a my przecież składamy na żywo z sampli muzykę i obraz a synchronizacja następuje poprzez MIDI.
Czy Polska publiczność nadal jest zdziwiona formą waszych występów?
[Marcin] Zobacz, nasza trasa jest w gazetach reklamowana jako trasa koncertowa, więc ludzie mają prawo oczekiwać czegoś w stylu koncertu. Na plakatach powinno być napisane "audiowizualny set", wtedy wszystko byłoby jasne. Niewiele więc się w tej kwestii zmieniło. Poza tym, dla wielu osób jest chyba zaskoczeniem, że na żywo gramy zupełnie inną muzykę niż na albumie. Ale to chyba normalne, że didżeje inaczej grają w studio, a inaczej podczas imprez w klubach.
Dla mnie jest to oczywiste. Dzięki za rozmowę.
[Piotr Lewandowski]