polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Paprika Korps wywiad z zespołem

Paprika Korps
wywiad z zespołem

Formacja Paprika Korps to według redakcji naszego magazynu jedna z ciekawszych "młodych" kapel w Polsce, a już zdecydowanie najbardziej intrygujący przedstawiciel sceny reggae. Na tak pochlebną opinię składa się przede wszystkim fakt, iż zespół wychodząc od jamajskich brzmień potrafi odnaleźć w tej muzyce swoje własne "ja" i przefiltrować ją przez osobiste doświadczenia i inspiracje. Za co należy im się szacunek, ponieważ nie jest chyba powodem do dumy udawanie w środku Europy nawiedzonego mistycyzmu rodem z Karaibów, cenniejsze jest poszukiwanie własnych form. Paprikom się ten manewr udaje. W marcu ukazała się ich trzecia płyta, nosząca nazwę "Telewizor" i wydana przez muzyków własnym sumptem. Poprzednie wydawnictwa ukazały się dzięki niewielkiej, ale istotnej dla polskiego reggae, wytwórni W Moich Oczach. Debiutowali albumem "Kolejny krok" w roku dziewięćdziesiątym dziewiątym, który zebrał pochlebne recenzje i pozwolił zespołowi na rozszerzenie aktywności koncertowej. Wybierając właśnie występy na żywo jako metodę promocji swojej muzyki, Paprika Korps dokonała słusznego wyboru. Wtedy też zaczęli koncertować za granicą.


     Drugą studyjną odsłoną była płyta "Przede wszystkim muzyki" wydana w roku 2001. Nagrana została podobnie jak debiut w Studio Czad w Swarzędzu. Zarejestrowany został wówczas specjalny utwór na żywo z Montego Bay z zapowiedzią sławnego MC Adama Makonnena. Na płycie pojawiły się 4 remiksy autorstwa najciekawszych polskich dub realizatorów (Yama ze Wszystkich Wschodów Słońca, Dziura z Joint Venture Sound System, DJ Adamus z Pozytywki i Dr Emzetka). Następne dwa lata upłynęły pod znakiem tras koncertowych, których należy chyba członkom zespołu pozazdrościć, chociażby ze względu na turystyczno-towarzyskie doznania. Zjechali właściwie większość kontynentu. W międzyczasie powstała firemka Karrot Kommando, o której parę słów możecie znaleźć w poniższym wywiadzie.


     Obecnie możemy delektować się świeżutkim "Telewizorem", zarejestrowanym w Studio Q w Pile i zmiksowanym przez byłego członka Post Regimentu Jarka "Smoka" Smaka. Na płycie znajduje się 11 nowych piosenek. W jednym z utworów ścieżkę sekcji dętej nagrali gościnnie muzycy nieistniejącej już niemieckiej Yellow Umbrelli, a w tytułowym utworze "Telewizor" pojawiają się unikatowe sample z pierwszej anty-amerykańskiej manifestacji w Bagdadzie, nagrane na żywo przez DubMayoraYamę. Dodatkowo dostajemy 2 remiksy, autorstwa Activatora i dr. med. Emzk oraz liryczną balladę o gąsiorze turyście i jego przygodach w niebezpiecznym lesie, aż kipiącą od możliwych interpretacji. Więcej o płycie możecie przeczytać w dziale recenzji. Muzycy kontynuują swoją strategię promocji poprzez koncerty i ruszają w kolejne wojaże. Zanim jednak znikną gdzieś w oddali, udało nam się ich przydybać i namówić na wywiad.

Na plakacie informującym o waszej obecnej trasie koncertowej występy w Polsce stanowią mniejszość. Opiszcie krótko wasze zagraniczne wojaże, czy po ostatnich dwóch latach czujecie się najszerzej znanym za granicą polskim zespołem?

Fajnie, że ktoś zauważył nasze wojaże. W paru zdaniach - wyglądało to mniej więcej tak: Na początku zagraliśmy trasę wiosna-lato '2002 na którą składało się 21 koncertów w Słowenii, Chorwacji, Niemczech, Czechach i Polsce. Latem dosyć niespodziewanie przejechaliśmy 9000 km odwiedzając Danię, Finlandię, Rosję, Łotwę, Chorwację i Niemcy oraz grając na kilku polskich festiwalach. Jesienią 2002 roku po raz pierwszy wyjechaliśmy tak daleko na wschód i odwiedziliśmy Moskwę. Poza kilkoma koncertami w Niemczech do końca roku udało się nam jeszcze zagrać małe trasy po Słowenii i Belgii.


W roku 2003 kontynuowaliśmy nasze podróżniczo-koncertowe koncepcje. I tak w kwietniu udało się wyjechać na dłuższą trasę po Bałkanach, gdzie po raz pierwszy graliśmy w Bośni i Hercegowinie, Serbii, Rumunii i Węgrzech oraz powróciliśmy do Słowenii i Chorwacji. Latem natomiast odbyliśmy najdłuższą trasę koncertową. Miesiąc w trasie i Europa zjechana od wschodu przez północ na zachód, czyli przez Moskwę, koło podbiegunowe w Finlandii, do Belgii a stamtąd samolotem do Irlandii. Mniej więcej tak to było. Teraz zamierzamy pobić Tercet Egzotyczny w rekordzie długości egzystowania zespołu w niezmienionym składzie.

Powodzenia. A jakie różnice w funkcjonowaniu sceny niezależnej w Polsce i za granicą utkwiły wam w pamięci, na co warto zwrócić uwagę i które miejsca polecacie?

Wiesz, nie uogólniałbym zbytnio. To jak odbieramy dany kraj zależy bardziej od środowiska z którym mamy tam kontakt. Jako, że nasze koncerty np. w Finlandii i Belgii robią punki a w np. Niemczech i Czechach z reguły reggae'owcy, więc bardziej w ten sposób odbieramy tamtejsze sceny. Ciężko jest nam wyrobić sobie wiarygodny pogląd na całe zjawisko w danym kraju.

No to przejdźmy do kwestii stricte muzycznych. Mam wrażenie, że wasze brzmienie, szczególnie koncertowe, nabiera w ostatnich latach siły i ciężkości. Jakie inspiracje sprawiają, że jest ono coraz bardziej heavy, a nie reggae?

Pierwszy raz spotykamy się ze zdaniem, że nasze reggae staje się coraz cięższe. Dotychczas raczej narzekano na zbyt wierne kopiowanie i naśladownictwo łagodnego stylu karaibskich klasyków. Cóż, czasy zmieniają się. Młodzież znów zaczyna słuchać rock'a. A my, nie ukrywajmy, nie stajemy się coraz młodsi.

Skoro wasz drugi album nosi nazwę "Przede wszystkim muzyki", to czy oznacza to drugorzędną rolę tekstów i przekazu?

Jest to raczej swoista inwokacja do tej sfery życia, która jest dla nas bardzo ważną, i którą staramy się współtworzyć.

Okładka do "Telewizora" zawiera po raz pierwszy w waszej karierze wszystkie teksty z płyty. Po ich lekturze nasuwa mi się kolejne pytanie. Czy zmierzacie w stronę politycznego zaangażowania tekstów? Czym jest to spowodowane?

Słowo "Polityczne Zaangażowanie" strasznie kiepsko brzmi i nie wiadomo do końca co ono oznacza. Jeżeli za definicję przyjmiemy komentowanie działań ludzi w ten, czy inny sposób rządzących nami, to faktycznie jest to w naszych tekstach. Żeby w dzisiejszych czasach uniknąć takiego "Politycznego Zaangażowania", należałoby uciec od cywilizacji i zaszyć się w mateczniku w górach opawskich.

Dlaczego wydajecie płytę własnym sumptem, czy chodzi o większy stopień kontroli nad całością przedsięwzięcia, czy zrażenie jesteście może dotychczasowymi doświadczeniami? A może chodzi po prostu o finanse? Jak będzie wyglądała dystrybucja albumu, jak duży będzie nakład?

Mimo, że wydajemy się sami poprzez Karrot Kommando, to nadal dystrybuuje i wspomaga nas W Moich Oczach, które wydało nasze poprzednie dwie płyty. Zdecydowaliśmy się na tę samodzielność po części ze względu na finanse, po części na maksymalną niezależność. Nie mamy żadnych złych doświadczeń w związku z wydawaniem naszych płyt w przeszłości, po prostu chcieliśmy to zrobić sami. Nakład na początek wynosi 3 tysiące egzemplarzy

Widzę wasze upodobanie do warzywno-militarnych nazw. Przedstaw wspomniane przed chwilą Karrot Komando. Co to za instytucja, czego dokonaliście w jego ramach?

Karrot Kommando to agencja koncertowa zajmująca się przede wszystkim koncertami Paprika Korps no i wydawaniem naszych płyt, ale również organizująca inne koncerty. Przygotowaliśmy trasy koncertowe zespołów takich jak niemieckie Yellow Umbrella, Western Special z Francji, Jah Division z Rosji, pojedyncze koncerty zespołów takich jak Misty in Roots, Zion Train SS. Ostatnio Karrot Kommando wspomaga też regularne trasy Świetlików i Tumbao.

Wydawanie albumów zaczęliście od swojego dziełka. Czy planujecie pójść za ciosem i wydać jakieś kolejne płyty, np. jakiś zaznajomionych kapel z zagranicy?

Jest to w planach, lecz najpierw musimy odzyskać płynność finansową, lekko nadwyrężoną przy okazji "Telewizora".

Czy utrzymujecie się z grania, czy jest to w ogóle możliwe w Polsce grając tego typu muzykę, bez wsparcia telewizyjno-medialnego?

Na razie jeszcze studiujemy starając się łączyć to wszystko, i myślę, że przez jakiś czas na pewno będzie możliwe wyżycie z grania. Nie wiem czy będąc czterdziestolatkami będziemy tak mówić, ale póki co wszystko jest na dobrej drodze. Inną stroną medalu jest istnienie ryzyka, że w wieku czterdziestu lat nadal będziemy zmuszeni "starać się łączyć to wszystko" ze studiowaniem. Utrzymywanie się z grania tego typu muzyki jest możliwe, pod warunkiem, że nie liczy się tylko na wpływy ze sprzedanych płyt, lecz w miarę często koncertuje się w Polsce i za granicą. Jednak pod hasłem "Utrzymywanie" mamy na myśli raczej średnią krajową a nie trzeci próg podatkowy.

Wróćmy zatem do samej muzyki. Proszę o parę słów utworze Kto, kowerze Dezertera zawartym na płycie. Podobno pracujecie nad teledyskiem do rzeczonego kawałka.

Utwór ten zkowerowaliśmy jako hołd dla zespołu, którym inspirowaliśmy się na długo przed oficjalną datą założenia PK. A jest to ulubiony kawałek Marcina z ich pierwszej płyty, więc wybór padł na niego. Co do teledysku to jest on w zamierzeniach animowany, a ponieważ rzecz taka jest strasznie pracochłonna i wymaga dużo czasu, nie nastawiałbym się, że go szybko ukończymy.

Zanim zakończymy, proszę o kilka wskazówek dla momentami zdezorientowanych fanów. Kogo symbolizuje gąsior Jan, czy jest to metafora Polski stojącej w obliczu akcesji do Unii Europejskiej? Jeżeli tak, kim jest niedźwiedź - czy chodzi np. o Rosję, czy może należy szukać bliżej i z racji postury odczytywać tę postać jako Romana Giertycha?

Piosenka o gąsiorze ma w sobie o wiele więcej metafor i odniesień w tym i tą przytoczoną przez ciebie. Nie interpretowałbym jej jednak tak dosłownie. Pomimo, że obsadzenie Romana w roli dobrego niedźwiedzia wydaje się być dobrą koncepcją, to sądzę, że mógłby się on nie zgodzić w wielu kwestiach ze swoją postacią. Poza tym, bardzo nie lubimy sugerować odbiorcom sensu naszych tekstów. Odpowiadanie "co autor miał na myśli" jest generalnie średnim pomysłem. Niech każdy wyciągnie własne wnioski !

Spróbujemy. A czym jest dla was duchowa rewolucja, o której śpiewaliście na pierwszej płycie? Co znaczy "Comin Ina He" - ten motyw pojawia się kilka razy na waszym drugim albumie?

Tekst o duchowej rewolucji jest tłumaczeniem z Będzie Dobrze, które Marcin zapożyczył podczas swojej współpracy z zespołem I-Lie z Praszki. Co do "Commin inna he", to tytuł ten pochodzi od nazwiska boliwijskiego partyzanta rewolucjonisty walczącego swego czasu ramię w ramię z Che Guevarą. Chodzi naturalnie o Alfredo Jose "Komininahe" Corroze de Lago Pampa Aullagas.

No to wszystko wyjaśnia. Dzięki za rozmowę.

[Piotr Lewandowski]