Na tegorocznym festiwalu Nowa Muzyka w Cieszynie zobaczymy po raz pierwszy w Polsce jeden z najlepszych współcześnie koncertowych składów – BATTLES. Nie ukrywamy, że PopUp jest gorącym zwolennikiem tej formacji, a jeśli coś jest w stanie przebić ich muzykę z płyty, to właśnie żywiołowe koncerty. Obłędny szoł Battles był już wydarzeniem niejednego festiwalu, więc zachęcamy Was do wybrania się na Nową Muzykę choćby dla nich. Dla zachęty – wywiad z Ty Braxtonem i Dave’m Konopka, przeprowadzony przed ich majowym koncertem w Berlinie.
Jesteście w trakcie krótkiej trasy po Europie, w najbliższym czasie zagracie na kilku festiwalach. Wydaje się, że trasy koncertowe są bardzo ważne dla rozwoju waszej muzyki. Czy zauważacie jakieś różnice między samodzielnymi koncertami, a występami na dużych festiwalach, takich jak Primavera czy Roskilde?
[DAVE] Podstawowa różnica leży w zakresie kontroli. Kiedy gramy sami mamy bardzo dużo swobody. Na festiwalach musimy być bardziej elastyczni, myśleć o tym, czy zmieścimy się w zaplanowanym czasie, czy uda się przygotować sprzęt, itd. Generalnie więc festiwale są dla nas dużo bardziej stresujące.
Czy publiczność , przed jaką występujecie wpływa na to, jak ewoluują Wasze koncerty?
[TY] Staramy się nie polegać na publiczności, by podgrzewała atmosferę koncertów i do pewnego stopnia nam się to udaje. Z drugiej strony, zdarzają się sytuacje, gdy musimy dopasować się nieco do słuchaczy, przed którymi występujemy. W końcu, im bardziej ich zainteresujemy, tym lepszy okaże się koncert.
[DAVE] Choć czasem publiczność może być zniechęcająca…
[TY] O tak, przypomina mi się nasz występ w Szwajcarii.
Cóż, zdarza się... W jakim to było mieście, w Genewie?
[DAVE, TY] We Fryburgu.
Aaron Turner z Isis wspomniał, że z najchłodniejszym przyjęciem spotkał się w Amsterdamie. Ale to najprawdopodobniej dlatego, że wszyscy byli naćpani…
[TY] Gdy gramy na wysokiej scenie, publiczność jest tylko tłem i jej reakcja nie ma dla nas aż takiego znaczenia. Ale gdy występujemy na niskiej scenie, tuż przed publicznością, to jej obojętność czy znudzenie, potrafią zdecydowanie ochłodzić nasz entuzjazm.
Słuchając Waszej muzyki czasem odnoszę wrażenie, że jest w niej dużo spontaniczności, z drugiej strony wydaje się bardzo spójna, zaplanowana. Jakie są więc proporcje między improwizacją a kompozycją?
[DAVE] Powiedziałbym, że to jakieś 97:3 na korzyść kompozycji. Zostawiamy więc jedynie niewielką przestrzeń dla spontaniczności . Czasem pozwalamy sobie na jakieś nowe, krótkie przejścia między utworami. Ale generalnie niewiele improwizujemy, staramy się, by wszystko było ustrukturyzowane.
Na początku część z Was kojarzona była bardziej z innymi zespołami, np. John z Helmet czy Tomahawk, teraz jesteście postrzegani przede wszystkim jako Battles. Czy trasa koncertowa i praca nad Mirrored wpłynęła na zacieśnienie Waszej współpracy?
[TY] Absolutnie. Praca nad EPkami pozwoliła nam ustalić, czym naprawdę chcemy się zajmować. W trakcie pracy nad Mirrored wszyscy znaliśmy się już o wiele lepiej, zarówno w aspekcie osobistym jak i muzycznym. Posiadaliśmy wyraźną wizję tego, co chcemy stworzyć i czuliśmy się ze sobą znacznie bardziej komfortowo. Mirrored jest więc albumem ciekawszym, dojrzalszym, słychać w nim dużo pewności.
W jaki sposób komponujecie? Czy w zespole panuje w tej kwestii demokracja?
[TY]. Tworzenie utworów jest zawsze pracą grupową. Lubię postrzegać Battles jest swego rodzaju kreatywny warsztat. Nie zdarzyło się, by ktoś z nas stworzył utwór od początku do końca. Nasz zespół jest bardzo demokratyczny, każdy ma prawo głosu. Każdy musi też znaleźć rozsądną granicę między chęcią realizacji własnych pomysłów, a koniecznością kompromisu,.
[DAVE] Praca nad utworem zaczyna się zwykle od kilku luźnych pomysłów. Myślę, że to bardzo interesujące, by zobaczyć jak inni odbierają twoje idee, jak adaptują i przekształcają je tak, by stały się dla nich interesujące. Każdy z nas ma tendencje do postępowania w taki sposób. Tworzenie utworu polega więc na tym, że gromadzimy pomysły wszystkich członków zespołu, a później przekształcamy je i wspólnie tworzymy z nich spójną całość. Zwykle kończy się to zupełną reinterpretacją oryginalnego pomysłu.
Jak wygląda Wasza praca w studio? Czy macie czas na komponowanie utworów przed przystąpieniem do pracy?
[DAVE] To rzeczywiście nie jest dla nas proste. Dajemy wiele koncertów i nie mamy dużo czasu, by komponować w trakcie trasy. Mamy wtedy dużo innych spraw na głowie. Przed rozpoczęciem pracy w studio większość utworów jest już jednak napisanych, choć – w mniejszym lub większym zakresie – wprowadzamy pewne zmiany. I tak niektóre utwory, np. Leyendecker, stały się bardziej nagraniami studyjnymi , ale już Atlas, Tonto czy TIJ stworzyliśmy w znacznej mierze w trakcie trasy. Jest to więc zwykle kombinacja tych dwóch rzeczy. O ile to możliwe staramy się stworzyć jak najwięcej zanim pojawimy się w studio, ale zdarzają się od tego wyjątki.
Jak postrzegacie współpracę z Warp, która mimo ostatnich zmian, ma opinię wytwórni muzyki elektronicznej?
[DAVE] Warp jest naprawdę wspaniałą wytwórnią. Od samego początku wiedzieliśmy, że to dobry wybór. Ich decyzje zachowują artystyczną spójność twórczości. Nie ingerują zbytnio w naszą pracę, co jest dla nas bardzo ważne. Czulibyśmy się o wiele gorzej współpracując z, dajmy na to, Capital Records i wysłuchując jakiegoś totalnie nieznającego się na naszej muzyce menedżera, który kazałby nam grać pod publiczność. Przychodzą mi na myśl trzydziestoletni faceci, którzy śpiewają o kłótniach nastolatków z rodzicami. Co to ma znaczyć? Sprzedali duszę diabłu, czy co? Z Warp jest zupełnie inaczej. Myślę, że dokonują bardzo dobrych decyzji, o czym świadczą zmiany, których ostatnio dokonują, łącznie z przyjęciem nas do wytwórni. Współpraca z Warp i obserwowanie tych pozytywnych przemian jest cudownym doświadczeniem dla naszego zespołu.
Zaczęliście już pracę nad nowym albumem?
[DAVE] Specjalnie się z tym nie spieszymy. Stworzenie albumu zajmuje nam trochę czasu. Nie jesteśmy jak Hannah Montana…
[TY] Wspominałem już o tym w innym wywiadzie, ale według mnie publiczność wcale nie byłaby zadowolona, gdyby albumy wydawane były bardzo często. Nawet jeśli niektórym wydaje się, że tego właśnie by chcieli, tak naprawdę jest inaczej. Potrzebujemy trochę przestrzeni, a publiczność trochę czasu, by w pełni „strawić” nasz album.
Zgadzam się. Dla mnie optymalna przerwa między albumami to dwa lata
[DAVE] Tak, nie ma sensu wydawać albumów każdego roku. Teraz i tak wszystko toczy się zbyt szybko. I w pewnym sensie wszystko jest zbyt tanie, błyskawicznie przemija, staje się niemodne. My jesteśmy bardziej zainteresowani jakością muzyki niż jej ilością i liczbą wydanych albumów. Jednocześnie, muzycznie, zaczniemy pracę nad nową płytą już niedługo. Ale teraz zajmujemy się innymi rzeczami…
Czy planujecie zaangażować się w jakieś dodatkowe projekty, poza Battles?
[TY] W tej chwili pracuje nad solową płytą. Zamierzam wydać ją w przyszłym roku.
[DAVE] Ja nie jestem zaangażowany w nic dodatkowego. Nie chcę być w nic zaangażowany. Lubię poświęcać całą energię Battles. Gdybym zajmował się jednocześnie czymś innym, praca szłaby mi o wiele wolniej. Poza tym, gdy nie pracuje nad kawałkami dla Battles, zajmuję się grafiką. Uważam, że czasem dobrze jest zrobić sobie przerwę, by nie myśleć wyłącznie „muzycznie”. To pomaga. Dla mnie świat grafiki i muzyki naprawdę się równoważą.
W tym roku supportuje Was Fuck Buttons. Jak ich oceniacie?
[TY] W zasadzie, nie znamy ich za dobrze…
[DAVE] Powiem jedno, nie podoba mi się, że mają w nazwie przekleństwo. Czy powiedziałbyś swojej matce, że jesteś w zespole, który nazywa się Fuck Buttons? Jak pewnego dnia przekazałbyś dzieciom, że tata grał w zespole Fuck Buttons? To nie jest fajne. Nie można tak robić.
Jeśli nie lubicie Fuck Buttons…
[DAVE] Tak na serio, dopiero zobaczymy, czy się nam spodobają. Widziałem ich teledysk i wydaje mi się, że są całkiem nieźli. Chętnie usłyszę ich na żywo.
Czyli to Wasz pierwszy wspólny koncert?
[TY] Tak
Mam ich album, wydaje się interesujący.
[DAVE] Czy zakleiłeś taśmą słowo „fuck”?
Nie …
A co jeśli dzieci zobaczą w twoim mieszkaniu płytę „Fuck buttons”? To jest jakiś argument za ściąganiem muzyki z internetu - przynajmniej nie widziałbyś ciągle słowa „fuck” w swoim mieszkaniu…
Jakie są według Was najciekawsze albumy ostatniego roku?
[TY] Bardzo lubię Dirty projectors. Podoba mi się też nowa płyta Bjork – Volta.
[DAVE] Podobał mi się album Grizzly Bear, który jest niedoceniony. Radiohead są wspaniali. Czasem słucham też techno.
[TY] Techno? Dave, mogę Ci codziennie nagrywać dwie płyty z takim łomotem [śmiech].
Wiesz, wolałbym żebyście jednak pograli razem… Dzięki za rozmowę, zapraszamy do Polski!
[Piotr Lewandowski]