polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
NOMEANSNO Remix EP

NOMEANSNO
Remix EP

Pomysł epki z remiksami wyszedł od Roba. Nie wiem, czy on sam wybrał remiksujących i utwory poddane przeróbkom, czy był to bardziej otwarty proces, ale widać tu pewną ideę – remiksowane są utwory z klasycznych płyt z przełomu lat 1980. i 1990. („The River”, „Dark Ages, „Rags and Bones”, „Metronome”), a zajmuje się tym operujący równie dobrze rytmem co fakturami muzycy z Kanady (Orphx, Deadbeat) i Wielkiej Brytanii (Demdike Stare, Shackleton). Dla niektórych z nich pierwszy kontakt z tą muzyką lata temu prawdopodobnie należał do doświadczeń formatywnych, podobnie jak dla niżej podpisanego. Muzyka NoMeansNo jest oszczędna w formie, ale kompletna, nie przypadkiem przez tyle lat nie pojawiały się w niej praktycznie inne instrumenty niż bazowe trio. Nie potrzebuje dodatków. Dlatego w pełni popieram decyzje podjęte przez remiksujących – interwencje tak daleko idące, że pierwotne utwory stają się praktycznie nierozpoznawalne, z wyjątkiem wokali (czasem tylko wycinków, czasem całych zwrotek) i sporadycznych gestów instrumentalnych. Niezwykle sugestywny jest Shackleton, który ukazując partię basu w dubowym świetle i manipulując wokalami sugeruje, że „Dark Ages” nastały teraz, a nie w 1988 roku.

To nie tyle remiksy, co autorskie wariacje na temat, swoiste tribute’y złożone przez muzyków, których o związek z NMN raczej się nie podejrzewa, a który, jak widać, istnieje. Przy purystycznym nastawieniu do NMN i awersji do elektroniki lepiej w ogóle sobie tym minialbumem nie zawracać głowy, a nawet przy nastawieniu zupełnie przeciwnym może zdarzyć się, że jedne remiksy się Wam spodobają, inne nie. Są bowiem dość różne, choć żaden nie jest remiksem w najprostszym i najczęściej spotykanym słowa znaczeniu – wyjściową piosenką o wzmocnionym rytmie. Dla mnie Remix EP jest tryumfem. Nawet jeśli brzmień NoMeansNo zostało tu mało, to cała płyta jest wyrazem wiary w credo, które Kanadyjczykom przyświeca przez lata i czyni ich zespołem wyjątkowym – nie ma sensu zatrzymywać się w pół kroku, trzeba iść na całość i robić rzeczy po swojemu.

ps. okładka płyty jest oczywiście inna, niestety jeszcze jej nie znamy. Zespół był tak miły, by wysłać nam przed trasą remiksy, ale okładki nie dołączył. Po warszawskim koncercie zeskanujemy co trzeba i umieścimy tu właściwą.

[Piotr Lewandowski]