polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Paula i Karol Whole Again

Paula i Karol
Whole Again

Fenomen muzyki Pauli i Karola, czy teraz raczej już zespołu Paula i Karol, przypomina mi fenomen The Swell Season – za sprawą scenicznej chemii między muzykami, łatwości kontaktu z publicznością i szczególnego charakteru debiutu, za sprawą którego jedni i drudzy stali się popularni. A także tym, że jedni i drudzy zaczynali grać na ulicach lub w parkach. Druga płyta wydaje się w takim przypadku wyzwaniem szczególnym – tak jak Glenn Hansard i Marketa Irglova na zawsze pozostaną autorami i bohaterami „Once”, tak Paula Bialski i Karol Strzemieczny kojarzyć się będą z zestawem utworów i sytuacji, które są idealną ścieżką i ilustracją pewnego momentu w Warszawie, w którym miasto z brzydkiego zamieniło się ładne dzięki ludziom. Ale trzeba iść dalej i test drugiej płyty Paula i Karol zdali moim zdaniem lepiej niż Glenn i Marketa, którzy zachłysnęli się możliwościami studia i zgubili swą wyjątkowość.

Paula i Karol również zwrócili się w stronę szerzej zakreślonego brzmienia, słychać że tym razem zespół nie poszukiwał w studiu nowego oblicza utworów wcześniej doskonale ogranych, lecz tworzył je od podstaw. „Whole Again” to z jednej strony płyta nieco bardziej refleksyjna i gęściej wypełniona dźwiękami niż „Overshare” (o epce „Goodnight Warsaw” nie wspominając), a zarazem bardziej popowa, zwłaszcza w warstwie wokalnej, w której szczerze mówiąc lukru jest dla mnie ciut za dużo. Czasem bardziej rockowa, jak w płynącym na groove w numerze tytułowym, Way We Were, albo fantastycznym, pełnym rozmachu Rest of Us, czasem eksponująca akordeon (July, Oh Hell, No!), albo gitarę country (Heart and a Month Ago), co nadaje innego oblicza utworom, które pasowałyby też na debiucie.

Rewolucji nie ma i być nie mogło, jest za to doskonały dowód, że Paula i Karol to dużo więcej niż fenomen jednego sezonu. A na dodatek może jedyny obok The Swell Season zespół, który niezależnie od wielkości sali i wagi koncertu potrafi zupełnie naturalnie zejść ze sceny by zagrać bez prądu i nagłośnienia – tak jak na premierowym koncercie „Whole Again” w Warszawie; tak jak Hansard kiedyś by przełamać ogrom 2,5-tysięcznej sali na Primaverze. Bo nawet jeśli ich muzyka staje się bardziej studyjna czy popowa i wrażenia zdumiewającej nowości nie da się powtórzyć, to nadal wytwarza ona więź stojącą u podstaw uniwersalnego piękna prostych, szczerych piosenek.

[Piotr Lewandowski]

artykuły o Paula I Karol w popupmusic

recenzje Paula I Karol w popupmusic