polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Kyst Cotton Touch

Kyst
Cotton Touch

„Cotton Touch” w żadnym momencie nie zwróci na siebie uwagi chwytliwymi aranżacjami, piosenkowymi strukturami, ani łatwo zapadającymi w ucho melodiami. Nie tędy droga i zespół Kyst doskonale o tym wie, stawiając na nieoczywistość, zagadkowość i grę ze słuchaczem. Ta muzyka przede wszystkim przykuwa uwagę niecodzienną emocjonalnością, odwzorowując młodzieńcze wahania nastrojów. Od leniwych, snujących się gdzieś w tle improwizowanych kawałków przez zwiewne, folkowe kompozycje po pędzące na złamanie karku, minimalistycznie hałaśliwe utwory - słychać fascynacje Xiu Xiu, Kristen, Akron/Family czy Philem Elverumem

Napięcie jest budowane przez delikatne brzmienie instrumentów, czasem pozornie chaotycznych, finalnie jednak tworzących przemyślaną konstrukcyjnie całość. Instrumentalnych ornamentów jest na „Cotton Touch” całe morze - jak choćby pojawiająca się na drugim planie gitara w „Complain/Cheer”, delikatne organki i cymbałki albo snująca się wiolonczela, które dopełniają obraz tego albumu.

Kyst balansuje gdzieś na granicy ciszy, hałasu, melodii całkowicie pozbawionych rytmu czy delikatnych gitarowych zagrań, wyciągając z nich esencję. Kulminacja tej płyty to właśnie utwory zagadkowe, nieoczywiste, bez prostych do odczytania piosenkowych struktur. Najlepszym tego przykładem jest „When the Rain Starts” z rozedrganymi gitarami i ciepło brzmiącym wokalem Adama Byczkowskiego (który na płycie śpiewa na zmianę z Tobiaszem Bilińskim) czy, jeszcze lepszy, „The Summer Adventure”, najlepiej obrazujący podejście Kyst do muzyki. To hałaśliwy, pełen sprzeczności utwór z drgającymi gitarami, perkusyjnym delikatnym hałasem, który w finałowym crescendo z trąbką Tomka Ziętka wzruszająco eksploduje. Ważnym dodatkiem są także teksty, które funkcjonują na drugim planie, ale świetnie dopasowują się do muzyki i klimatu płyty, nie siląc się na erudycję.

Kyst złożony z osób, które ledwo co wkroczyły w wiek dojrzałości, nagrał płytę w pełni dojrzałą i przemyślaną. To zespół, który po nie do końca udanych próbach na epce „Tar”, szybko wypracował swoją formułę i charakterystyczny muzyczny język (jednak ich muzyka wciąż ewoluuje, co najlepiej słychać na koncertach). O „Cotton Touch” nie ma co mówić w kategoriach ciekawych debiutantów, to po prostu jedna z najpiękniejszych polskich płyt ostatnich kilku lat.

[Jakub Knera]