Rafał Gorzycki konsekwentnie buduje swój własny język muzyczny. Już zaproszenie do Maestro Trytony było wyraźnym wskazaniem: obcujemy z wyjątkowym muzykiem. Późniejsza działalność w autorskim Ecstasy Project i kolektywna w Sing Sing Penelope prezentuje ewidentny rozwój osobowościowy, z jednoczesną świadomością podejmowanych stylistyk, jak i odrębnością własnej ścieżki.
„They Were P” jest autorską wizją muzyki współczesnej, w pewnym sensie rozwojem wątków zapoczątkowanych na Europea. Jeszcze na Realium, muzyka Ecstasy Project zahaczała o rejony jazzu i fusion (użycie elektroniki, groove sekcji rytmicznej), choć niewątpliwie o oryginalnym spojrzeniu. Płyta przynosi brzmienie w pełni akustyczne, delikatne, w pewnym sensie słowiańskie, zanurzone w nostalgii Europy Środkowej, dziewiętnasto- i dwudziestowiecznej tradycji muzycznej. Współbrzmienia harmonii fletu (Tomasz Pawlicki), skrzypiec, altówki (Łukasz Górewicz) i wibrafonu (Paweł Nowicki) są w organiczny sposób sprzężone z raz eksperymentalnymi, raz bardziej tradycyjnymi kadencjami sekcji rytmicznej (kontrabasistą jest znany z A-Kinetonu Paweł Urowski). Melancholijne brzmienie napotyka bliższy jazzowi groove, by w późniejszej części albumu podejmować sielankowe, klasyczne, odrealnione wątki, zapraszając do utopijnego świata czystego piękna muzyki. Kwintet niewątpliwie zrealizował wizję lidera, łącząc osobiste cechy muzyków w spójną całość.
„They Were P” umiejętnie i subtelnie dawkuje napięcie. Album jest scalony koherentnym obrazem dźwiękowej sztuki współczesnej, z jednej strony dokładnie zaplanowanej przez lidera, z drugiej – otwartej na rodzące się w trakcie kompozycji i improwizacji sytuacje. Czarująca i wyjątkowa płyta.
[Łukasz Folda]