UL/KR z powodzeniem może walczyć o miano jednego z najświeższych wydawnictw bieżącego roku. Przede wszystkim dlatego, że rzadko kto z tak ciekawym efektem nadąża u nas za tym co dzieje się w muzyce na świecie. Błażej Król i Maurycy Kiebzak-Górski mają głowy pełne pomysłowych aranżacji, opartych na bitach, z domieszką trochę kosmicznych melodii czy dreampopowych i chillwave'owych wojaży spod znaku Baths i Gold Panda. Nie ma tutaj silenia się na erudycję czy przekombinowane utwory, a wszystko powstaje na luzie i bez ciśnienia. Nie trwa to za długo, ale właśnie tyle ile trzeba - kwadrans muzyki jest wystarczającą wiązką pomysłów, czasem trochę nierównych, popsutych, ale świetnie razem połączonych w spójną całość. Do tego dochodzi warstwa liryczna, dosyć specyficzna, ale podobnie jak debiut Skadji, zwracająca mocno uwagę. UL/KR oscylują gdzieś na linii biegnącej między dokonaniami Niwea i Hotelu Kosmos, opowiadając w rodzimym języku historie, bardzo mocno osadzone w polskim kontekście, obrazujące imprezowe sytuacje, nasze podwórka, miasta z całym zapleczem emocjonalno-społecznym. Jak to z językiem polskim bywa, czasem trochę się na tym polu ślizgają, ale pokazują że można z tego wyjść obronną ręką.
[Jakub Knera]