Epką „Black Muds, Bad Big Village” warszawska formacja Stwory (wówczas Stworywodne) pokazała, że nawet w niełatwych impresjach gitarowych frapujący debiut na krajowym poletku jest możliwy. Z dużą radością przywitałem więc informację, że w studiu Electric Eye braci Kapsa Stwory zarejestrowały album i to nawet dwupłytowy. Odwagi i pomysłów jak widać chłopakom nie brakuje, jednak oczekiwanie na album się przedłuża i zespół postanowił wypełnić je epką „Jet”, sondującą materiał z potencjalnej płyty. Efekt jest prosty i natychmiastowy – albumu po prostu doczekać się nie mogę. Zmiana w składzie grupy i pojawienie się obok bębnów dodatkowych perkusjonaliów roztańczyło tę instrumentalną gitarową inicjatywę, nadało jej słońca i rumieńców. Choć uwypuklenie zagrywek laptopowych wraz z cięciem gięciem gitarowych linii wskazuje na Battles jako główną, ale przy tym zupełnie nie tajoną, inspirację, w żadnym przypadku nie jest to zarzut, gdyż Stwory mają do powiedzenia bardzo wiele i przede wszystkim czynią to własnym językiem.
Z precyzją a równocześnie spontanicznie, Stwory budują swoje historie unikając post-rockowych pustych apokalips, czujnie przyciągają uwagę raz to melodiami a raz zwiewnymi dialogami instrumentów, świetnie przy tym brzmiąc. Być może epce brakuje nieco spinającej ją narracji, kompozycje faktycznie są odrębnymi bytami, ale przecież to tylko selekcja z większej sesji. I taki dwupłytowy materiał nie objawia się światu ze względów zapewne materialno-finansowych, a równocześnie z moich podatków buduje się świątynię opatrzności i drogę przez Rospudę??? Toż to absurdalnie błędna alokacja zasobów, może by tak 1 procent podatku też na wydawanie godnych tego płyt przeznaczyć? Dla Stworów pełna rekomendacja. Panowie, dawać ten album!
[Piotr Lewandowski]