polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
FUCKED UP Year of the Tiger

FUCKED UP
Year of the Tiger

Cykl corocznych epek nawiązujących do chińskich znaków zodiaku rozjechał się Fucked Up niczym nam harmonogram publikacji numerów. W 2011 roku epki się było, ale można to zrozumieć ze względu na premierę gigantycznego „David Comes to Life”. Rokiem tygrysa był rok 2010, a epka ukazuje się wiosną 2012, najważniejsze jednak, że jest, bo piąta pozycja w cyklu ugruntowuje pozycję Fucked Up jako może najbardziej poszukującego i otwartego zespołu wśród wyrastających z hard-core/punkowej sceny.

Obie zawarte tu kompozycje to epopeje. Stronę A zajmuje, można już rzecz, typowy utwór dla tego cyklu, czyli rozbudowana, kilkunastominutowa piosenka naginająca brzmienie zespołu (fortepianowe akcenty) i wzbogacona gościnnymi wokalami – tym razem pojawia się melorecytujący Jim Jarmusch oraz kobiecy śpiew Annie-Claude Deschênes (Duchess Says) lub Katie Stelmanis (Austra). Stylistycznie znajduje się on jeszcze dalej od początków grupy niż „David Comes to Life”, a nawet bliżej mu do rock-opery, choć bardziej refleksyjnej niż na ostatniej płycie. Utwór robi wrażenie, choć jeśli zna się poprzednie pozycje w cyklu „Year of…”, to nie aż tak wielkie.

Natomiast strona B przynosi zupełną rewelację. 22-minutowy, instrumentalny numer Onno to repetytywna, symetryczna forma, w której przy zachowaniu własnego brzmienia Fucked Up bliżsi są ekspresji Oneida, trochę przypominają dawne eksperymenty Melvins. Płynąca na niezmiennej strukturze kompozycja ciągle ewoluuje w gitarowej warstwie, wciągając wielopłaszczyznową strukturą spowitą deleyami. Naprawdę kapitalna rzecz i dopisek „excerpt” sugeruje, że może usłyszymy ciąg dalszy i/lub rozwinięcie. Chylę czoła.

[Piotr Lewandowski]