Formuła wypracowana przez Vandermark 5 po włączeniu do kwintetu Freda Lonberg-Holm, wiolonczelisty o hendrixowskiej ekspresji, przyniosła drugą (czy trzecią nawet) młodość formacji, jednak na płycie „Annular Gift” zdawała się wyczerpywać. Motoryczne, rozbudowane utwory wypełnione były pierwszorzędną grą, jednak dla śledzących dokonania zespołu, stawały się one przewidywalne – i kompozycyjnie, i brzmieniowo. Niniejszy album prezentuje grupę jako septet z udziałem trębacza Magnusa Broo i pianistę Havarda Wiika. Obaj znani są choćby z Atomic, w którego rozbudowanej mutacji Atomic School Days gra też Vandermark, ponadto mają na koncie doskonałe projekty z chicagowskim saksofonistą – Broo choćby kwartet 4 Corners, Wiik – kameralne trio Free Fall. Album prezentuje nagranie live z chicagowskiego Green Mill, składają się na niego utwory z trzech ostatnich płyt V5 (jeden z „Discontinuous Line”, dwa z „Beat Reader” , cztery z „Annular Gift”) i jeden numer Broo i jeden Wiika.
Udział Skandynawów nieco rozluźnił motorykę, dodał zespołowi lekkości, choć nie stępił jego drapieżnego pazura. Rockowa intensywność V5 przeplata się z post-bobowym pulsem, w którym nawet wiolonczela Lonberga-Holm, główne narzędzie rockowej energii grupy, ukazuje się w innych barwach. Rasowy skład improwizatorów sprawia, że mówienie o zespoleniu kompozycji i improwizacji jest truizmem, a choć wszystkie utwory trwają ponad 10 minut, nie ma w nich dłużyzn. Czasem jednak żałuję, że V5 Special Edition trzymają się kompozycyjnych szkieletów, do których powroty nie zawsze wydają się konieczne. Ale być może w bezpośrednim odbiorze wrażenia tego by nie było.
Przyglądając się dokonaniom Vandermarka w ostatnich kilku latach, można odnieść wrażenie, że V5 przestało być głównym obszarem artystycznych wyzwań. Bardziej ekscytujące są formacje, dla których kluczowa jest architektura przestrzeni dźwiękowej (iTi, Lean Left), czy kameralne składy (duety z kontrabasistami na „Collective Fiction”, Free Fall). „The Horse Jumps & The Ship Is Gone” rzuca jednak nowe światło na dorobek kwintetu, nie przynosząc prawdopodobnie trwałego otwarcia na nowe brzmienie i koncepcje, ale potwierdzając, że to jeden z najlepszych working-bandów jazzu.
[Piotr Lewandowski]