Świetna debiutancka płyta duetu Indigo Tree jest doskonałym potwierdzeniem, że nie warto używać słów do wyrażania emocji. Dlatego z Filipem Zawadą i Peve’m Lety o emocjach nie rozmawiamy. Ale tematów nie brakuje. Zapraszamy do lektury wywiadu z grupą, której album jest bezapelacyjnie wydarzeniem sezonu na rodzimej scenie i ma wszelkie predyspozycje ku temu, by wytrzymać próbę czasu.
Po premierze Waszego debiutanckiego krążka „Lullabies of Love And Death”, rodzimi recenzenci nie mogą wyjść z podziwu i ekscytacji, że płyta powstała w Polsce. Wśród ochów i achów pojawiają się spekulacje, że gdyby płyta ukazała się na Zachodzie, to... Jak Wy się na to zapatrujecie?
[Peve] Gdyby płyta ukazała się na Zachodzie to .... sam nie wiem, pewnie murowany sukces.
[Filip] Mi się wydaje, że ta płyta ukazała się na Zachodzie, a skoro jest rozgłos medialny, to znaczy, że odniosła sukces. Jak wiadomo, teraz rozgłos kojarzy się z sukcesem. Niestety.
Płyta ukazała na Zachodzie? Gdzie dokładnie?
[Peve] W najbliższym Zachodowi wschodnim kraju.
[Filip] A my nie jesteśmy na Zachodzie? Nie traktujmy Polski jak Afryki.
A propos Polski i Afryki... Co zatem z polskim "afro mentalem”?
[Filip] Przecież jesteśmy w UE, a myślimy o sobie jakbyśmy w Czadzie mieszkali.
[Peve] Cudze chwalcie, swego nie znacie, bo jeszcze w złotówkach transakcje.
[Filip] Internet sprawia, że jesteśmy na Zachodzie. Prawdę mówiąc nie obchodzi mnie za bardzo mental Polaków, obchodzi mnie mental Lewego, bo z nim się częściej spotykam niż z innymi Polakami. I wydaje mi się, że z jego mentalem jest wszystko w porządku. Tak więc dla mnie w skali mikro polski "afro mental" jest na bardzo wysokim poziomie. Gdyby mi nie pasowało, to pozostałoby mi grać tylko z Janerką. On też jest basistą, więc ciężko by było, ale przynajmniej bliżej na próby bym miał.
Filip, pamiętam jak swego czasu postawiłeś wszystko na jedną kartę – fotografię. Odpuściłeś sobie muzykę, granie z Pustkami, koncerty, jeżdżenie pociągami na próby do Warszawy.
[Filip] Nie postawiłem wszystkiego na fotografię, postawiłem wszystko na to, żeby nie zwariować. Pięć lat w pociągu mnie trochę zniszczyło. Dostałem takiego reise fieber, że jak wsiadałem do pociągu o 3 w nocy to zaczynałem płakać. Babcie siedzące naprzeciwko pytały: "dziecko co ci jest?", ja mówiłem: "nie jestem dzieckiem i nie wiem co mi jest".
No i wysiadłeś z tego pociągu.
[Peve] Teraz Filip się wycwanił i gra w miejscu pracy.
[Filip] Rozstanie z grajkami z Pustek było dla mnie bardzo ciężkie. Nie miałem wyboru. Z perspektywy czasu cieszę się, że mogę mieszkać na wsi w Krzeszowie, grać na fujarce i paść owce.
Filip, pomimo wybudowania domu w górach i znalezienia swojej oazy poza miastem, wciąż jesteś we Wrocławiu. Lewy tak samo. Ile w Was i muzyce naturalnego folkloru, swojskiego ducha, a ile czystej sympatii do tego typu muzyki czy kultury?
[Filip] Jeśli się gra tak jak się umie, to okazuje się, że wszystko co się zrobi jest folklorem. Dla nas, to co gramy jest chyba na maksa naturalne.
Płyta powstała dosyć szybko. Obeszło się bez wypasionych przestrzeni, studia S4, hi-tec'u. Całość brzmi bardzo sensownie i stosunkowo świeżo w porównaniu do przedobrzonych polskich produkcji. Taki był koncept? Nagrać płytę w atelier?
[Peve] To kolejna rzecz, która wyszła naturalnie. Okazało się, że ta muzyka najlepiej wybrzmiewa właśnie nagrana w ten sposób. Nasz realizator – Michał, nas w tym uświadomił nagrywając to doskonale.
[Filip] Michał Kupicz jest genialnym realizatorem. Jeżeli ktoś wyznaje zasadę, że wszystko się da zrobić, to mnie to uspokaja. Z taką osobą mógłbym nagrać płytę w basenie, przy zapewnieniu, że prąd mnie nie kopnie. Mógłbym zanurkować na luzie.... A wracając do studia, to atelier fotograficzne w Ośrodku Postaw Twórczych doskonale się nadaje do nagrywania, bo jest w nim masa lamp i widać jakie się łapie akordy, a to dosyć ważne przy nagrywaniu. [śmiech]
Słuchając dziś solowych nagrań Peve Lety, usłyszałem barda podśpiewującego sobie z towarzystwem miłe dla ucha melodie. To naturalne folk-melodie spod wrocławskiego bloku, czy wręcz przeciwnie?
[Filip] Tak, to jest to hip-hop w oprawie gitarowej z sosem indii podawany na chłodno, tzw. ciasto na mroczno, gorzki makowiec.
[Peve] Z za kwaśną galaretką.
[Filip] Najlepiej wiązać to miejsce z kuchnią. [śmiech]
[Peve] Tak, bo jak nagrywam, to moja dziewczyna gotuje, mam wtedy odrobinę czasu dla siebie. [śmiech]
[Filip] A ja jak jestem najedzony to nie myślę.
[Peve] Wtedy piję piwo i już po koncentracji.
A co dalej z projektem solowym „Peve Lety”. Nagrania, płyty, koncerty?
[Filip] Przecież on cały czas gra solo.
[Peve] Myślę o tym, ale raczej na emeryturze.
[Filip] Czyli za dwa lata. [śmiech]
[Peve] Jak tak dalej pójdzie z naszymi nerwami i stresem to pewnie tak. [śmiech]
Znając kondycję polskiej sceny i średnią żywotność krajowych kapel, zapytam prozaicznie: kiedy się rozpadacie? Masa zespołów szybko zakończyła swoją działalność, wymiękając w taki czy inny sposób. Jaka będzie Wasza przyszłość?
[Peve] Powymiękali, bo za dużo chcieli.
[Filip] Prawdę mówiąc, to już powoli się rozpadam. Zwłaszcza od czasu, gdy okazało się, że krytycy muzyczni znanych portali muzycznych w Europie są młodsi ode mnie o 15 lat.
[Peve] Jeszcze prawdziwszą prawdę mówiąc, grać będziemy zawsze!
[Filip] Grać będziemy zawsze dłużej niż Owsiak. Chociaż może nie będzie to specjalnie długo, bo koniec świata to 21 grudnia 2012. Czyli gramy do 23 grudnia 2012.
[Peve] Filip, dobrze, że porzuciłeś miasto, bo tam już nie ma miejsca dla Twojego geniuszu.
Obaj sporo czasu poświęcacie fotografii. Jesteście w stanie opisać swoją muzykę za pomocą fotografii?
[Filip] Tak, jesteśmy:
Z którą polską gwiazdą estrady (martwą lub żywą) Indigo Tree chciałoby wystąpić?
[Peve] Z Polski to nie wiem, ale z zagranicznych – z Bryanem Adamsem. Uwielbiam gościa, to taki niedoceniony wokalista o świetnej barwie, któremu się trochę nie poszczęściło. Nigdy nie nagrał prawdziwego hitu, a myślę, że jest wart kilku świetnych evergreenów.
[Filip] Chciałbym zagrać z panią Ewą Demarczyk.
[Peve] Tylko ona nie chce.
Nie lubi lo-fi?
[Filip] Myślę, że ona uwielbia wszystko, co jest z głową. Może nie chce z nikim, ale może z nami by zechciała. Mnie się wydaje, że ja Nikt nie jestem. Mama i Tata zawsze mówili, że jestem dla nich wszystkim.
Pójdźmy dalej... Gdybyście mogli sobie pogdybać, to co byście sobie wygdybali?
[Peve] Trasę z White Stripes.
[Filip] Chciałbym taką piosenkę dla Afryki nagrać z tymi samymi gwiazdami, co śpiewał Michael Jackson – „We are the World”. Prince, Bowie, Cindy Lauper ...
[Peve] Filip, wiedziałeś, że Bryan Adams jest też fotografem? Celebrities robi.
[Filip] Nie wiedziałem, ale to oznacza, że pewnie nie jest dobry. Jego bym go nie zaprosił do nagrania. Stinga też nie.
[Peve] Oj, nie.
[Filip] Ale Ringo Stara tak. I McCartney'a. Słynne, ocalałe drum and bass.
[Peve] Marvina Pontiaca i Ali Farka Toure też bym zaprosił.
[Filip] Oj, jego to na maksa!
[Peve] Ale chyba już nie żyje.
[Filip] Nieważne.
Peve Lety zamienia się instrumentami z Filipem. Jaka muzyka powstaje?
[Peve] Chyba się zamienialiśmy, ale jednak zawsze to samo wychodziło.
[Filip] Tylko ja lepiej śpiewam jak gram na gitarze, ale Lewy lepiej milczy jak gra na basie, więc niby to samo, choć byłoby lepiej.
[Peve] Tak, właśnie. W sumie z tą opcją czekamy na lepsze czasy, żeby mocniej dowalić. Trasa w Stanach, a my zamianka i od razu wielki sukces. Jesteśmy zespołem ze scenariuszem.
[Filip] Czekamy, aż się Kombi rozpadnie i wtedy zrobi się luka na rynku.
Poza odbiorem Waszej płyty, jakie rzeczy i sytuacje, które zrobiły na Was ostatnio pionujące wrażenie?
[Peve] Góry. Stale na nie patrzę z okna i wciąż nie mogę się nadziwić, że są.
[Filip] Na mnie niespecjalnie coś robi wrażenie.
[Peve] Jeśli chodzi o muzykę, to zawsze mnie porażają rzeczy z Chicago, związane z osobą Mazurka.
[Filip] Kiedyś bardzo duże wrażenie zrobił na mnie Mark Rothko i te jego ogromne obrazy. Potężne wrażenie zrobiłoby na mnie, gdyby David Bowie zamiast utworu „Warszawa” napisał „Wrocław”.
Recepta na najbliższe sześć miesięcy polskich ciemności i szarości dla czytelników Popup'a?
[Peve] Pomyślcie o Islandii, oni to dopiero mają przesrane.
[Filip] Zgadzam sie z Lewym.
[Peve] Kurde jakie zgodne zakończenie.
[Filip] Rzadko sie to zdarza.
[Peve] Prawda, prawda.
[Filip] Ale jak to w muzyce bywa ważne, żeby skończyć równo. [śmiech]
To kończymy. Dzięki za rozmowę.
[Dawid Bargenda]