Menomena - trio z Portland w stanie Oregon - zwróciło na siebie uwagę już pierwszą płytą, za sprawą niecodziennej metody tworzenia kompozycji i bardzo pomysłowych melodii. Pozycję Menomena jako jednego z najbardziej oryginalnych zespołów na indie-rockowej scenie w Stanach Zjednoczonych potwierdził wydany przed rokiem album "Friend and Foe". P tegorocznego Off-Festiwalu udało nam się porozmawiać z Menomena.
Jesteście z Portland, miasta w którym istnieje dość silna scena muzyczna i gra dużo zespołów m.in. 31knots, the Shins, Dat'r, Jackie-O Motherfucker, Wy - by wymienić tylko kilka. Opowiedz jak postrzegacie to jako zespół...
[Danny] To bardzo fajne. Portland to wspaniałe miasto, jest w nim dużo zespołów, ale podoba mi się także to jak jest zbudowane i miejsce, w którym leży. Łatwo tam znaleźć dobre i tanie jedzenie czy fajne miejsca do jeżdżenia na rowerze. Przede wszystkim jest tam relatywnie tanio i chyba to jest pewnym czynnikiem, który przyciąga ludzi. Nie żyje się tam drogo i pewnie dlatego jest tam dużo zespołów, chociaż scena muzyczna nie jest aż tak bardzo wielka. Kiedy żyje się w jednym miejscu bez problemu kojarzysz inne zespoły.
Istnieje nawet portal poświęcony scenie muzycznej w waszym mieście - indiemusicportland.com...
[Danny] Tak? Nie wiedziałem o tym, ale to fajne
Tak duża liczba zespołów może skłaniać do rozmaitych kolaboracji i wielu projektów...
[Danny] Tak, to prawda. To w końcu Twoi znajomi, więc często próbujesz stworzyć coś wspólnie.
Przy wydaniu "Friend and Foe" urządziliście imprezę, na której razem z waszymi znajomymi - właśnie z zespołów z Portland - stworzyliście dwudziestopięcioosobowy chór i odśpiewaliście kilka piosenek z tej płyty. Jak do tego doszło?
[Brent] Wpadliśmy na taki pomysł w związku z premierą płyty i doszliśmy do wniosku, że fajnie było by zrobić coś na swój sposób niecodziennego. Wiele osób się w to zaangażowało m.in. członkowie takich formacji jak 31 knots, The Helio Sequence czy Dat'r i inni przyjaciele. Dzięki ich udziałowi ta impreza stała się na swój sposób wyjątkowa. Przeogromną zasługę ma w tym Justin, który podjął się pokierowania i dyrygowania całą tą grupą. Więc fakt, że żyjemy w Portland jest dużą zaletą, bo właśnie dzięki temu udało nam się zrealizować ten pomysł.
Ale na płycie śpiewacie tylko Wy. Nie myśleliście kiedyś, żeby wydać jakiś specjalny singiel np. właśnie z "Rotten Hell" w którym śpiewa ten 25-cio osobowy chór?
[Brent] Wiesz, chyba jednak nie - bardzo trudno zebrać tyle osób na raz, żeby to nagrać. Tamto wydarzenie było na swój sposób spontaniczne i wyjątkowe, chociaż zdarzyło się, że potem jeszcze raz odśpiewaliśmy to wspólnie, na jednej z imprez w Seattle. Ale raczej nie zamierzamy tego nagrywać.
W dość nietypowy sposób wydaliście samą płytę "Friend and Foe" - była nawet nominowana do nagrody Grammy w kategorii najlepsza okładka. Muszę przyznać, że jest niesamowita i osobiście bardzo lubię, kiedy muzycy przywiązują wagę także do oprawy graficznej. Zaplanowaliście to celowo czy przez przypadek stworzyliście takie "dzieło"?
[Brent] Chcieliśmy wygrać tą nagrodę Grammy! (śmiech)
[Danny] No ale niestety się nie udało (śmiech)
Musicie próbować, może uda się wam przy kolejnym albumie.
[Brent] Po prostu mieliśmy ochotę stworzyć coś na swój sposób niecodziennego, a nawet oryginalnego. Miałem pomysł na zrobienie dziwnej, trochę psychodelicznej okładki, na której pojawiłyby się oczy, które w przerażający sposób śledziłyby słuchacza i łączyłyby się z przeróżnymi, dziwnymi obrazkami. Ale nikt w naszym zespole nie potrafił tego zilustrować (śmiech). Na całe szczęście nieco wcześniej poznaliśmy grafika Craiga Thompson'a, który przyszedł nam z pomocą i stworzył tą okładkę. Wyszło mu to niesamowicie, bo w pewien sposób ta grafika łączy się z klimatem naszej płyty, więc należy tą współpracę uznać za bardzo owocną. Potem Craig stworzył też ogromny plakat ze swoimi rysunkami na jednym z naszych koncertów.
Ostatnio wiele zespołów tworzy niesamowite okładki, żeby album zaoferował coś więcej ponad muzykę i aby ludzie kupili go także dla oprawy graficznej, a nie tylko ściągali z Internetu...
[Danny] Hm, wydaje mi się że w Stanach to raczej nie ma miejsca, tam ludzie często kupują płyty, więc nie jest to raczej czymś niezwykłym.
Ale taka grafika zdecydowanie zachęca do kupienia i postawienia płyty na swojej półce w domu. Wiele osób się nią zachwyca, no i jeszcze można się nią bawić..
[Danny] To bardzo miłe i fajne, że ludzie tak na nią reagują.
Zasłynęliście z tego, że wykorzystujecie dość dużo instrumentów jak na trzy osoby. Jak radzicie sobie z nimi podczas koncertów - większa liczba wymaga większej koncentracji czy już się do tego przyzwyczailiście i nie przychodzi wam to z trudnością?
[Brent] Wiesz, to na pewno nie jest takie łatwe jak myślisz i mimo, że posługujemy się nimi raczej z łatwością, zawsze są jakieś zmiany, nowości czy różnice i nie wygląda to tylko tak, że wychodzimy na scenę i odgrywamy materiał. To przede wszystkim byłoby bardzo nudne. Wiele zależy od okoliczności danego koncertu, chociaż na dzisiejszym występie nastąpią pewne zmiany, bo niestety nie mamy saksofonu. Kiedy przylecieliśmy do Frankfurtu zgubił się, więc teraz musimy kombinować jak grać bez niego.
Na Off-festivalu niektóre z polskich zespołów wykorzystują saksofon, może moglibyście od nich go pożyczyć?
[Brent] Hehe, dobry pomysł.
Mówię poważnie. Przed chwilą występowało trio Shofar, w którym jeden muzyk gra właśnie na saksofonie.
[Brent] A tak, widzieliśmy ich, bardzo podobał się nam ich koncert, tylko że ja gram na saksofonie barytonowym...
Ten mają chyba muzycy zespołu Baaba, który również występuje dzisiejszego dnia, naprawdę powinniście spróbować.
[Brent] Heh, zobaczymy...
W ogóle oglądacie inne zespoły na festiwalach, na których występujecie?
[Brent] Bardzo często. Widzieliśmy ten zespół Shofar ale poza tym nie bardzo orientujemy się kto tutaj wystąpi.
[Danny] Będzie chyba James Chance...
Tak, on również tutaj występuje. Zobaczcie któreś z polskich kapel
[Brent] Tak, może wybierzemy się na tą formację o śmiesznej nazwie... Baaba?
Tak. Sprawdźcie, jest jeszcze dużo innych. Koncert w Mysłowicach to wasz pierwszy występ podczas kolejnej trasy, lubicie grać na festiwalach?
[Brent] Tak, chociaż jest dużo różnic między graniem na festiwalach, a własnymi koncertami. Przede wszystkim bardzo ściśle trzeba się zmieścić w wyznaczonym czasie no i przez to gra się także trochę krócej, trzeba się spieszyć. Ale tutaj w Mysłowicach bardzo długo sprawdza się sprzęt przed występem, dzięki czemu nie ma problemów z brzmieniem na koncercie.
A jak zareagowaliście na propozycję występu w Polsce? Wiele zespołów jest często zaskoczonych, że ktoś w ogóle ich tutaj słucha...
[Danny] Hehe, bardzo się cieszymy że tutaj gramy, naprawdę. Bardzo lubimy występować w nowych, nieznanych nam dotąd miejscach. Jesteśmy tutaj pierwszy raz. Macie strasznie nierówne drogi...
Tak, niejeden zespół o tym mówi. Mówiliście, że lubicie grać w nowych, na swój sposób nieznanych okolicznościach. W Internecie można znaleźć wasz występ z Take-Away Show, gdzie w niecodzienny sposób wykonujecie swoje utwory w również niecodziennym miejscu.
[Brent] To był dość specyficzny koncert. Vincent Moon, bo tak się nazywa koleś, który nas do tego zaprosił powiedział, że mamy to zagrać dość spontanicznie i zrobiliśmy to prawie bez jakiegokolwiek przygotowania, prawie z całkowitego zaskoczenia. Poza tym te dzieciaki, które tańczyły przy "Wet & Rusting" były niesamowite.
Zdarzało się Wam występować w innych niecodziennych okolicznościach?
[Brent] Pytasz o nowe miejsca czy o odmienny sposób grania?
Chyba to drugie, chodzi mi o jakiś nietypowy koncert, który jakoś głębiej utkwił wam w pamięci...
[Brent] Hm, nie przypominam sobie za bardzo...
[Danny] Kiedyś graliśmy w Meksyku i to był dość niecodzienny występ. Pojechaliśmy tam tylko na jeden występ, ale chyba w jakiś sposób było to niezwykłe...
A jak sami traktujecie siebie jako muzyków? Z waszych zdjęć czy teledysków np. do "Wet & Rusting" można wywnioskować, że podchodzicie do tego co robicie z pewnym przymrużeniem oka. Kiedy oglądałem ten klip, cały czas się śmiałem.
[Danny] To bardzo fajnie. Wiesz, wiele zespołów w Stanach, traktuje się bardzo poważnie i uważają się ta takich poważnych artystów, którzy zajmują się swoją twórczością i patrzą na wszystko bardzo serio. My staramy się do tego trochę zdystansować i pokazać, że nie jesteśmy śmiertelnie poważni, ale traktujemy to wszystko z odrobiną dystansu. Nie tyle chcemy śmieszyć, ale po prostu pokazać, że nie jesteśmy aż tak poważni.
I urządzacie sobie sesję zdjęciową w wannie (śmiech)
[Danny] Tak, na przykład (śmiech)
Proszę opowiedz trochę o Twoim solowym projekcie Lackthereof. To w zasadzie Twoja pierwsza grupa, w przypadku której Menomena okazała się swego rodzaju side-projektem. Niedawno ukazała się Twoja trzecia płyta "Your Anchor"...
[Danny] Tak, to mój pierwszy projekt, ale odkąd istnieje Menomena najbardziej skupiam się właśnie na niej. Z Lackthereof prawie w ogóle nie koncertuję, przez cały czas kiedy ten projekt istniej zagrałem zaledwie kilka występów, nie więcej niż 10 i w zasadzie wszystkie miały miejsce w okolicach Portland.
Ale wydałeś aż 9 płyt w ciągu dziesięciu lat i mimo, że dla szerszej publiczności są dostępne tylko 3 to jest to sporym osiągnięciem.
[Danny] Tak, ale te wcześniejsze ukazały się tylko w kilku, kilkunastu egzemplarzach i rozdawałem je swoim znajomym, więc to były bardziej takie prezenty. Dopiero trzy ostatnie krążki są szerzej dystrybuowane i dostępne.
Na dodatek są dość zróżnicowane - "My haunted" jest bardzo akustyczny i to był Twój pierwszy album, który usłyszałem. Ale gdy dotarło do mnie "Christian for Christian" sprawy przybrały inny obrót, bo to bardziej rockowa płyta, podobnie jest z ostatnią, "Your Anchor"...
[Danny] Trochę jest tak, że siadam i po prostu tworzę to co przyjdzie mi do głowy. To przede wszystkim mój solowy projekt, więc w zależności od nastroju nagrywam to co wymyślę i na co mam ochotę. Sam wszystko kontroluję i tworzę. Może z wyjątkiem koncertów, gdzie czasem występują ze mną moi przyjaciele, ale obecnie to raczej Lackthereof jest tym drugim, bocznym projektem.
Od niedawna pojawił się Twój kolejny projekt Faux-Hoax - w sieci słyszałem już rewelacyjny utwór "Foxworthy". Odczuwasz potrzebę uczestniczenia w wielu projektach na raz?
[Danny] Wiesz co, to trochę tak jak rozmawialiśmy o Portland. Spotykasz się z wieloma ludźmi i różnego rodzaju kolaboracje są naturalną koleją rzeczy. Mamy wspólnie jakiś pomysł i go realizujemy. Z Faux-Hoax również mamy plany na wydanie płyty, myślę, że to nastąpi w najbliższym czasie.
A co z Menomeną, mnóstwo ostatnio koncertujecie, czy możemy spodziewać się czegoś nowego?
[Justin] Tak, w najbliższym czasie również planujemy wydać kolejny album
To wszystko? Nie zdradzicie nic więcej?
[Justin] Wiesz, trudno dokładnie zapowiedzieć wszystko co na nim będzie, bo przecież nie jest jeszcze gotowy. Wydaje mi się, że na pewno będzie spokojniejszy niż nasze poprzednie wydawictwa.
W takim razie czekamy na niego z niecierpliwością. Dzięki za rozmowę.
(zdjęcia: alicia j rose)
PS. Ostatecznie Menomena pożyczyli saksofon od Tomka Dudy z Baaba i zagrali na nim na Off-Festiwalu.
[Jakub Knera]