Po pięciu latach istnienia formacji Mars Volta okazało się, że za terminem tym bynajmniej nie kryje się kilkuosobowy zespół muzyczny, ale "partnerstwo twórcze między Omar'em Rodriguez-Lopez i Cedric'iem Bixler-Zavala". W międzyczasie pod nazwą Mars Volta ukazała się epka i dwie płyty studyjne oraz bodajże dwie epki i album koncertowy, niemniej jednak na okładce najnowszego dzieła tego enigmatycznego, ewoluującego tworu, możemy przeczytać, że zespół się skończył - pozostało partnerstwo. W sumie włożenie płyty do odtwarzacza daje taką samą informację, przynajmniej odnośnie końca zespołu. Już trasa koncertowa po "Frances the Mute" wskazywała, że panowie Omar i Cedric mają skłonności ku rozbuchanemu scenicznemu ego, co potwierdził album koncertowy. "Amputechture" to jednak wyraźny krok do przodu, jeśli chodzi o przerost formy nad treścią, bufoniaste aranżacje w pretensjonalno-latynoskim stylu, quasi-psychodeliczne interludia, włochate solówki i umęczone falsety wokalisty o ognistych oczach. Jeśli poprzednie dwie płyty były koncept albumami, które posądzić można było o pretensjonalność, to teraz otrzymujemy jedynie (?) zbiór piosenek na tematy różnorakie, choć podanych równie pretensjonalnie, nieprzekonywująco i co najgorsza - muzycznie bez ładu i składu, za to z palącym wrażeniem, że utwory pochodzą z recyklingu. Naprawdę wiele trzeba, by zrazić do Mars Volta tak zagorzałego wyznawcę jak autor poniższej refleksji, jednak skoro twórcze partnerstwo Omar'a i Cedric'a owocuje albumem, który w swych najlepszych momentach sprawia wrażenie autoplagiatu, a w najsłabszych - autoparodii, to gratuluję - udało się mnie zrazić skutecznie.
[Piotr Lewandowski]