Amerykanin ukrywający się pod pseudonimem Rjd2 należy do najznakomitszych obecnie przedstawicieli muzyki didżejskiej. Już debiutanckim "Deadringer" sprawił, że okrzyknięto go następcą DJ Shadowa. W tym roku ukazał się drugi album artysty "Since We Last Spoke", na którym hip-hopowe zacięcie ustąpiło miejsca zaskakującym i wciągającym kolażom przeróżnych elementów, dzięki czemu przed oczyma przelatują style i epoki. Tym sposobem Rjd2 udowodnił, że jest przede wszystkim utalentowanym artystą z własną wizją, a nie naśladowcą trendów. Udało nam się z nim spotkać przed jego jedynym w tym roku koncertem w Europie, który odbył się w lipcu w belgijskim Dour.
W jaki sposób przygotowujesz swoje koncerty? Czy są to sety stricte didżejskie, czy też używasz jeszcze jakiegoś innego sprzętu?
Cóż, zazwyczaj gram za pomocą adapterów i wspomagam się samplerem, ale niestety dzisiaj będę musiał się prawdopodobnie obejść bez samplera. Zaginął on podczas lotu ze Stanów, nie wiem czy znajdzie się przed wieczorem. Zostało jeszcze półtorej godziny do mojego występu, ale wątpię, żeby sampler tutaj dotarł. Więc zagram dziś chyba jedynie używając adapterów.
Czy grasz swoje utwory, nadając im "koncertowy" charakter, czy też sięgasz po kompozycje innych artystów? Czy ciężko jest zagrać muzykę tak nasyconą różnymi samplami?
Jest dokładnie tak, jak powiedziałeś - gram swoje numery, to one stanowią sedno. Set bazuje w całości na muzyce wyprodukowanej przeze mnie, zarówno znajdującej się na moich płytach, wymyślanej z myślą o moich nagraniach, ale też stworzonej przeze mnie dla innych muzyków. Co do sampli, wiesz, nie jest możliwe zagranie każdego detalu i drobiazgu pojawiającego się na płycie. Granie na żywo muzyki elektronicznej jest według mnie dużym wyzwaniem, ponieważ nie ma szans na wykorzystanie wszystkich elementów używanych w studio. Praca studyjna ma zupełnie inny charakter, możesz sobie postanowić: O.K., następne trzy godziny poświęcę na programowanie bębnów na potrzeby trzydziestosekundowego fragmentu danej kompozycji, bo po prostu chcę, żeby brzmiały idealnie. Ale kto chciałby oglądać coś takiego na żywo? Tu chodzi o zupełnie inne podejście. Musisz wybrać to, co najważniejsze w muzyce i znaleźć sposób na zagranie tego tak, by było to spójne, ciekawe, a równocześnie miało wyraźny koncertowy charakter. Zajęło mi trochę czasu, zanim odnalazłem swoją metodę i jestem z niej zadowolony.
Na ilu gramofonach grasz swoje sety, ilu sampli używasz w trakcie poszczególnych utworów?
Miksuję na czterech adapterach, a co do liczby sampli - nie ma reguły. Minimum to osiem, dziesięć, górną granicę trudniej mi określić, ale będzie nią chyba około trzydziestu, czterdziestu.
Czy wzbogacasz swoje sety o wizualizacje?
Dziś niestety nie będę mógł tego zrobić, warunki są nieodpowiednie. Używam wizualizacji tylko w pewnych miejscach, gdzie jest to możliwe. Zajmuje się nimi kilka osób, Na ten jedyny koncert w Europie przyjechałem sam, ma ich ze mną.
Jak powstaje twoja muzyka? Czy proces twórczy polega raczej na klejeniu kolejnych sampli i sprawdzaniu, czy one do siebie pasują, stopniowym dobudowywaniu następnych elementów, czy też masz w głowie klarowną wizję tego, co chcesz osiągnąć i do niej dążysz?
Kreacja mojej muzyki przebiega naprawdę na wiele sposobów. Czasami poszukuję konkretnych partii, zagrywek, wiem, że dany fragment utworu powinien być uzupełniony w pewien jasny sposób. Może być to kwestia rytmu, ale też brzmienia, częstotliwości. Na przykład ewidentnie brakuje średnich częstotliwości, instrumentów klawiszowych, albo wysokich - gitary, syntezatorów prowadzacych melodię. Więc wtedy poszukuję odpowiednich sampli, które właściwie słyszę już w głowie. Ale bardzo często, szczególnie na początkowym etapie komponowania, wrzucam kolejne elementy, sample, brzmienia i patrzę co z tego wychodzi, co do czego pasuje. Staram się wtedy zbyt wiele o tym nie myśleć. Wrzucam tak dużo materiału jak się da i robię selekcję - to jest w porządku, to nie. A następnie usuwam niepotrzebne partie i zostawiam te właściwe.
W jaki sposób poszukujesz sampli, czy przekopujesz sklepy z winylami w poszukiwaniu płyt? Od jak dawna zbierałeś sample użyte na twoich albumach?
Przede wszystkim staram się mieć cały czas oczy otwarte na to, co pojawia się wokół mnie, nie mam żadnych ograniczeń w kwestii pochodzenia sampli. Słucham najróżniejszych gatunków, bo wszędzie można znaleźć coś przydatnego. Płyty zbieram od dzieciństwa, ale początkowo było to jedynie hobby. Pod kątem tworzenia własnej muzyki gromadzę płyty gdzieś tak od dziewięćdziesiątego piątego roku. Wtedy miałem niecałe dwadzieścia lat i zacząłem na poważnie kolekcjonować winyle.
Czy mając dokładną wizję efektu, który chcesz osiągnąć, zdarzało ci się sięgnąć po muzyków studyjnych w celu dogrania pewnych partii? Czy oprócz sampli na twoich płytach słychać żywe instrumenty i wokale?
Na mojej nowej płycie "Since We Last Spoke", nagrałem sam parę fragmentów, więc oprócz sampli występuje żywe instrumentarium. Mam swoje własne studio, gdzie pracuję nad samplami, ale mogę też nagrywać tradycyjne instrumenty. Zagrałem na klawiszach, gitarze i basie. Niektóre z wokali także zostały przygotowane specjalnie dla mnie.
Czy wszystkie sample pochodzą z nagrań muzycznych, czy może używasz dźwięków z innych źródeł?
Masz na myśli na przykład odgłosy natury, coś w tym stylu? Do tej pory nie korzystałem z takich elementów, ale jeżeli w przyszłości uznam, że pasują one do koncepcji mojej muzyki, nie będę miał żadnych hamulców w kwestii ich użycia. Więc możemy powiedzieć, że na razie jeszcze nie używałem niczego, co nie pochodziłoby z nagrań muzycznych. Jeżeli chciałbym wrzucić odgłosy natury, poszukałbym płyt, na których mogę je znaleźć i postąpił z nim tak samo, jak z tradycyjnymi samplami. Chciałbym podkreślić istotność używania płyt winylowych jako źródła. Nawet jeżeli nie można skorzystać z nich -czyli z oryginalnych winyli, które samplujesz - podczas koncertów, choć może kiedyś to się komuś uda, to ich użycie w studiu jest czymś więcej niż prostym zapożyczeniem melodii, dźwięków, rytmów i czego tam jeszcze. Najważniejszym aspektem korzystania z winyli jest to, że w nagraniu zawiera się wpływ wielu czynników: mikrofonów użytych przez muzyków, sprzętu, na którym nagrywali, otoczenia, akustyki studia, użytych sposobów kompresji dźwięku. Całość jest jeszcze poddana produkcji, więc gdy wytłoczysz płytę, masz do czynienia z naturalnym połączeniem i zespoleniem tych elementów. Jak widać, jest tych składników wiele i wszystkie one wpływają na uzyskane brzmienie dźwięku. Dlatego bardzo często sampling nie polega wcale na tym, że poszukujesz pewnej partii, której nie jesteś w stanie samemu nagrać - na przykład fantastycznego gitarowego motywu, który przerasta twoje możliwości - lecz najważniejsze są właśnie wszystkie te czynniki ukryte w nagraniu i wpływające na jego końcowe oblicze, klimat. Wydaje mi się, że sampling w najlepszym wydaniu jest sięganiem po fragmenty muzyki dla niej samej, dla jej wewnętrznej siły, jej nastroju, brzmienia, tonu i klimatu wynikającego ze wszystkich czynników, o których mówiłem wcześniej. Z takich właśnie całościowo postrzeganych składników staram się komponować własne melodie i uzyskiwać nową jakość, osiągać postęp w porównaniu do wyjściowych form. Chodzi o przearanżowaniu ich i zagranie na nowo tak, by funkcjonowały one dla ciebie i twojej wizji. Jest to więc coś zasadniczo innego, niż wycięcie kawałka czyjegoś utworu i zaprogramowanie pętli.
Słyszałeś kiedyś o manifeście angielskiego muzyka Matthew Herberta, który postulował, że użycie sampli powinno być zastąpione samodzielnym nagraniem melodii i dźwięków, które chcesz użyć jako sample? Co o tym sądzisz?
Kim do cholery jest Matthew Herbert? Może sobie myśleć i postulować co mu się tam w głowie ulęgnie, nawet najbardziej popieprzone pomysły. Jego problem, nie mój. Ludzie różnią się swoim podejściem do muzyki, mają różne punkty widzenia, mnie ten jego nie interesuje. Mam swoją koncepcję i nie zamierzam realizować jakiś manifestów, ani też się do nich celowo ustosunkowywać.
Jak wygląda sprawa z jakością sampli, których planujesz użyć. Czy zdarza się, że jest ona niezadowalająca i musisz ratować się w jakiś inny sposób?
Czasami się to zdarza, podobnie jak czasem mam problemy z wyodrębnieniem upatrzonych partii. Przykładowo, biorę nagranie popełnione przez cały zespół, ale potrzebuję jedynie drobnej jego części, malutkiej melodii klawiszy albo czegoś równie drobnego. Nie mogę jednak tego dostać, bo dookoła jest muzyka całego zespołu, więc niemożliwe jest wyciągnięcie tej upragnionej melodii. Dlatego w coraz większym stopniu skłaniam się ku używaniu żywych instrumentów, chcę ostatecznie uniezależnić się od wyżej opisanych problemów, poprzez zwiększenie wachlarza moich możliwości. Jedną z rzeczy, które chcę osiągnąć w przyszłości jest zmiana podejścia. Wyobrażam sobie to tak, znajduję nagrania, sample, aranżuję je po swojemu, ale potem chciałbym przetworzyć te aranżacje ponownie, przy użyciu głównie żywych instrumentów.
Czy sięgając po sample z danego utworu, starasz się ograniczyć je jedynie do jednego instrumentu, czy też zdarza ci się wziąć więcej, na przykład perkusję i bas?
Bardzo, ale to bardzo rzadko, używam większych zestawów instrumentów. W ten sposób tak naprawdę przysparzasz sobie kłopotów. Wspomniałeś o sekcji rytmicznej - zajmijmy się tym przykładem. Przypuśćmy, że samplujesz bębny z basem, wtedy w każdym fragmencie utworu muszą one występować razem, nie możesz sobie już pozwolić na użycie tylko jednego z nich. W ten sposób nakładasz sobie ograniczenia, których wcale nie potrzebujesz, a które mogą się okazać uciążliwe. Więc moją generalną zasadą jest unikanie takiego postępowania, korzyści są bowiem jedynie powierzchowne.
Skoro w studiu używasz od kilkunastu do kilkudziesięciu sampli w każdym utworze, w jaki sposób grając na żywo starasz się uzyskać analogiczny efekt?
Oczywiste jest, że nie da rady ustawić na scenie dwudziestu lub trzydziestu adapterów i odpalać każdy pojedynczy sampel oddzielnie. Jednak za pomocą samplera można uzyskać o wiele więcej niż używając gramofonu, ale przecież to są całkiem inne instrumenty i inna jest idea stojąca za korzystaniem z każdego z nich. Staram się podchodzić do występów na żywo z tym samym zbiorem zasad i wartości, co w przypadku produkcji w studio. Jednak w miejsce składania i komponowania ze sobą drobnych elementów, małych porcji muzyki, przygotowuję jako sample przeróżne instrumentalne nagrania mojego autorstwa, biorę też w postaci a capella wokale pojawiające się na moich płytach i staram się znaleźć nowe sposoby ich wykorzystania, nowe konfiguracje i miksy. Tak to mniej więcej wygląda. Na czterech adapterach i samplerze chcę uzyskiwać zaskakujące dla publiczności i świeże wersje moich utworów.
"Since We Last Spoke" ukazało się kilka miesięcy temu. Jakie są twoje plany na najbliższe miesiące?
Obecnie zajmuję się promocją tej płyty i dużo koncertuję. Będę w trasie praktycznie do lutego przyszłego roku, więc rzadko zaglądam do domu. Później zrobię sobie przerwę, myślę, że przez następny rok będę unikał koncertowania. Chcę po pierwsze wypocząć, a po drugie popracować w studio. Chciałbym skoncentrować się na nagrywaniu żywych instrumentów, żeby w przyszłości pracować w większym komforcie. Wzorcem są dla mnie Poeths of Rhythm, którzy potrafią rejestrować w studio przeróżne żywe instrumenty i sprawiają, że brzmią one cudownie. Chcę się też tego nauczyć, to jest mój cel na nadchodzący rok lub więcej.
Mamy nadzieję, że ponownie zawitasz do Europy.
Dzięki za rozmowę.
[Piotr Lewandowski, Mikołaj Pasiński]