polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Föllakzoid wywiad

Föllakzoid
wywiad

Click here for the English version of this article

Przed pierwszą wizytą Föllakzoid w Polsce, zaprosiliśmy dwóch muzyków zespołu - Domingo Garcia-Huidobro (gitara) i Diego Lorcę (perkusja), do skonfrontowania się z polską muzyką, na wzór serii Invisible Jukebox. Przedstawiliśmy im cztery utwory polskich wykonawców z prośbą o komentarz, także w odniesieniu do ich własnej muzyki. Rozmowa poniżej, a koncerty już 25 (Gdynia) i 26 czerwca (Warszawa).

 

Czesław Niemen „Kwiaty ojczyste”
https://www.youtube.com/watch?v=GGMWiDVmpAs

 

Trudno zgadnąć, z której dekady pochodzi ten kawałek? 

Domingo: Linia basu brzmi jak z lat 60., coś w stylu Gainsbourga, z takim funky brzmieniem. To było nagrywane w latach 60.? 

Nagranie pochodzi z 1969 r., a zostało wydane rok później. 

Domingo: Właśnie, 1969. Wtedy artyści wchodzili już w dialog z rockiem spod znaku The Doors, ale wciąż w bardzo stylowy, mainstreamowy sposób.

Diego: Ale w środku jest jazzowa solówka, co jest dość zaskakujące – taka mieszanka hipisowskiego rock’n’rolla i jazzowe solo w środku.

Domingo: Przez co brzmi to trochę jak „Bitches Brew”, który też był wydany w 1970 r. Ale mam wrażenie, że ten kawałek nagrał solowy artysta, jak Joe Cocker czy Serge Gainsbourg, a nie The Doors. Właśnie tacy cool kolesie w stylu Gainsbourga byli w stanie łączyć francuski, popowy, groovujący bas z afrykańskim beatem i dziwnymi instrumentami i robili naprawdę fajne rzeczy w ramach głównego muzycznego nurtu. Mam poczucie, że ta piosenka też została nagrana przez kogoś takiego.

To ikona polskiej muzyki. W latach 60. był gwiazdą pop, a ten utwór pochodzi z albumu, który zapoczątkował jego bardziej eksperymentalny i psychodeliczny okres. Przełom lat 60. i 70. to też świetny czas dla psychodelicznej muzyki w Chile. Waszym zdaniem taka polska muzyka mogłaby się tutaj spodobać, gdyby wtedy była dostępna? 

Domingo: Moim zdaniem taka muzyka – tak samo jak nasza – jest ponadczasowa, bo wywołuje różne reakcje. Na przykład gdybyśmy pojechali do Polski – czy dziś, czy 40 lat temu – i tak spotkalibyśmy się z błędnym rozumieniem wszystkiego, co byśmy robili, bo ludzie uważaliby, że podchodzimy do tego przez pryzmat jakichś konkretnych, specyficznych cech. W tym sensie moglibyśmy grać to samo w przyszłości, w przeszłości czy teraz. I tak mielibyśmy do czynienia z tym samym dystansem między muzyką a jej interpretacją, między muzykami a muzyką i między publicznością a muzyką. Wszyscy z różnych punktów widzenia odnosimy się do czegoś abstrakcyjnego. Dlatego moim zdaniem to, co nam puściłeś, pewnie byłoby dobrze przyjęte w przeszłości i pewnie wywołałoby to samo dezorientujące wrażenie, co teraz.

 

 

Heroiny „Contrary Crawl”
https://www.youtube.com/watch?v=mI-DGCkRQYI

 

Ten kawałek jest z 2015 r. 

Domingo: Fajnie się rozwija. Nie słychać tu wprawdzie energii wykonania na żywo, ale w strukturze jest niezły groove.

To jednoosobowy projekt, więc korzystanie z sekwencera jest nieuniknione. W Föllakzoid staracie się jednak unikać elektronicznych rozwiązań do tworzenia repetycji, prawda? 

Domingo: Nie o to chodzi, że unikamy korzystania z samplerów czy sekwencerów, ale jesteśmy w tym miejscu języka rytmu, w którym można wciąż tego uniknąć i nauczyć się podstaw bez użycia maszyn. Wydaje mi się, że istnieje taki moment skomplikowania – czy też prostoty – w którym może warto byłoby skorzystać z maszyn, ale mówimy tutaj o innym punkcie wyjścia. Na pewno jeśli zacznie się od tego, od poznawania tego dwójkowego układu i wykonywania go, twoje ciało będzie się tego uczyć zamiast po prostu wymyślić schemat rytmu i improwizować na jego podstawie. Nawet jeśli mówimy o tym samym schemacie rytmu, granie go i granie do niego to dwie bardzo różne rzeczy. Tak że nie o to chodzi, że unikamy sekwencerów, tylko po prostu robimy coś innego, coś co ma inny charakter i brzmienie.

W projekcie Heroiny bardzo ważną rolę odgrywa gitara – często słychać w niej błędy, jest jednocześnie melodyjna i rytmiczna. W jaki sposób rozwijał się rytmiczny aspekt twojej gry na gitarze?

Domingo: Ciągle gram mniej – nie dlatego, żeby było więcej ciszy, tylko mniej gram palcami. Cały czas uczę się też, jak manualnie, w bardzo minimalistyczny sposób, loopować gitarę. Wcześniej jeśli rytm zakładał riff na dwie nuty, cały czas grałem ten riff na wszystkich progach. Teraz często robię to tylko raz i loopuję. Niedawno jakiś recenzent napisał o naszym koncercie, że strasznie fajnie się synchronizujemy z samplerem z tyłu sceny – który w rzeczywistości nie istnieje. To tylko efekt z pedału. Na tym chyba polega ta ewolucja – gram mniej, ale dźwięk utrzymuje się przez dłuższy czas.

 

 

Hokei „Tap”
https://hokei.bandcamp.com/track/tap

 

Ten zespół w większości kawałków gra na dwie perkusje, ale na nagraniu nie robi to aż takiego efektu jak na żywo. Co sądzicie o pomyśle grania na więcej niż jedną perkusję w zespole rockowym? 

Diego: Nie słyszałem tutaj dwóch perkusji, ale bardzo mi się podoba, kiedy perkusiści grają w trochę bardziej skomplikowany i wydłużony w czasie sposób.

Domingo: Trochę jakby pojawiał się inny rytm, kiedy inny perkusista dodaje beat do innego beatu, który jest bardziej skomplikowany i zaczyna rozwijać się w jeszcze inny rytm. To też fajnie brzmi w zespołach takich jak Boredoms, które opierają się na jednym rytmie, ale granym wspólnie, w tym samym czasie, przez kilka osób. To jest super i osobiście wolę ten sposób dodawania perkusji. W tym kawałku, który właśnie słyszeliśmy, chciałbym usłyszeć sekcję rytmiczną w zwolnionym tempie – moim zdaniem oni konkurują ze sobą, wypełniając za mało przestrzeni, czaisz? Nie powinno się mieć takiego poczucia, jakby dwóch perkusistów szybko ze sobą rozmawiało – ja wolę zwolnić, może też fajniej i lepiej będzie brzmiało granie tego samego motywu.

Zastanawialiście się kiedyś nad dodatkową perkusją w Föllakzoid? 

Diego: Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli więcej perkusistów, chyba że jakiegoś kolesia od perkusjonaliów czy coś takiego...

Domingo: Przez „coś takiego” on ma na myśli fauna, minotaura albo goblina...

 

 

Jacek Sienkiewicz „The Phantom Of Bayreuth”
https://www.youtube.com/watch?v=d_lTGE-yPaE 

 

Domingo: Ten koleś ma tak ze 40 lat, nie? To samo pokolenie co Villalobos?

W tym roku kończy 40. 

Domingo: Jestem wielkim fanem Villalobosa i tego pokolenia DJ-ów, w tym Atoma. Jest taka cienka linia pomiędzy graniem techno i tech house (czy jak to się tam nazywa), kiedy mamy większy groove, więcej harmonii, ale też poczucie budowania kawałków. Bardzo lubię europejską muzykę elektroniczną, a zwłaszcza to, jak odnosi się do różnych nastrojów. Techno produkuje się w pewnej próżni, jak cisza albo biały szum na tle jakichś schematów rytmicznych – to chyba jest czyste techno. Nie chcę tego definiować, to tylko moja perspektywa. Techno house ma taki zwolniony stosunek do powietrza, dźwięku, harmonii – i może wywoływać o wiele większe emocje.

Ten kawałek pochodzi ze splita z przeróbkami muzyki Wagnera, który Sienkiewicz nagrał z Atomem. 

Domingo: Zajebiście!

Nagraliście wasz ostatni album we współpracy z Atomem. Kiedy ostatni raz się widzieliśmy, mówiliście, że uwielbiacie jego muzykę. 

Domingo: Wtedy nie byłem nawet blisko tego, żeby się z nim spotkać. Zakładałem, że mieszka w Niemczech czy coś w tym stylu, a okazało się, że mieszka dwa domy ode mnie. Chcieliśmy wprowadzić ten element do naszej muzyki, do nastroju – żeby było w nim więcej pustki, żeby stworzyć pustkę z konkretnych elementów, a nie tworzyć harmonię z dźwięków. Musieliśmy zrobić to sami, ale potem zadziałał synchron i wszystko weszło na swoje miejsce. Z estetycznego punktu widzenia chodziło o koncepcyjny wybór przejścia z harmonicznych układów dźwiękowych do monoakordów, konkretnych dźwięków elektronicznych. Cała praca analogowa, tworzenie klimatu – to wszystko było wykonane przez niego, ale w ramach bardzo emocjonalnego dialogu. Rozmawialiśmy o nagraniu czegoś, co przywodzi na myśl jakąś samotność, jak kiedy budzisz się nagle w środku nocy. A potem on pokazał nam dźwięki, które były absolutnie konkretne i celowały właśnie w ten vibe i tę atmosferę, które chcieliśmy osiągnąć. 

Zagraliście razem parę koncertów, prawda? 

Domingo: Zagraliśmy wspólnie dwa razy. Za pierwszym razem graliśmy w The Bunker w Nowym Jorku, czyli klubie skupiającym się wyłącznie na muzyce elektronicznej. Następnego dnia wychodził nasz album, zabukowali nas, żebyśmy tam grali – to był nasz pierwszy koncert z Atomem i było ekstra. Za drugim razem graliśmy razem na większym festiwalu tutaj, w Santiago. W przeciwieństwie do tego, co można by pomyśleć o jego koncertach, był bardzo wyluzowany, kiedy z nami grał. Tworzył bardzo proste, ale przepiękne konkretne dźwięki, a jednocześnie był mega wyluzowany i nie pytał o metrum ani nic takiego.

Musieliście w jakiś sposób zmodyfikować to, w jaki sposób sami gracie? 

Domingo: Kiedy gramy, słuchamy się nawzajem, więc jeśli dodasz jeszcze jedną osobę do tej rozmowy, po prostu musisz wsłuchiwać się w jeszcze jeden głos. To zmienia sposób gry – w pokoju jest dodatkowa osoba i zajmuje część przestrzeni. Dlatego nikt nie robi tego, co zwykle. On zmienia sposób, w jaki gramy, ale to chyba działa w dwie strony. Pozostajemy w otwartym dialogu.

 

ENGLISH VERSION

Prior to Föllakzoid's first concerts in Poland, we took inspiration from the Invisible Jukebox series and invited Domingo Garcia-Huidobro (guitar) and Diego Lorca (drums) to listen to four Polish compositions. You can find the outcome of this meeting below. Föllakzoid will perform in Poland on June 25 (Gdynia) and June 26 (Warsaw).

Czesław Niemen „Kwiaty ojczyste”
https://www.youtube.com/watch?v=GGMWiDVmpAs

 

Is it hard to guess which decade it's from?

Domingo: The bass line is pretty 60s, like Gainsbourg, with a funky vibe. Is it from the 60s?

It was recorded in 1969 and released in 1970.

Domingo Yeah, '69, people were dialoguing with rock in the type of The Doors, but still remained classy or mainstream.

Diego: But in the middle it has like a jazz solo, which is bit surprising, a mix of hippie rock and roll and a jazz solo in the middle.

Domingo: Which makes it sound a bit like Bitches Brew, which was also released in 1970. But I feel that this recording is by a soloist, like Joe Cocker or Serge Gainsbourg, rather than The Doors. It was these cool guys like Gainsbourg who could do pop French groovy bass lines with African beats and weird instruments, who did cool stuff in mainstream. I sense this song is also by such type of an author.

He's an icon in Poland. He was a pop star in the 60s and this song is from the album that opened his more adventurous, psychedelic period. Late 60s and early 70s were also great times for psychedelic music in Chile. Do you think that people could dig this Polish music if it was available to them back then?

Domingo: I think this type of music, and also our music is atemporal, because it invocates different approaches to it. For example if we went to Poland, either today or 40 years ago, there would still be this misreading of whatever we're doing because people would think that we're approaching it from a particular idiosyncrasy. So in that way I believe we can actually play it in the future or in the past or nowadays. It's the same gap between the music and the understanding, between the musicians and the music, and the people and the music. We're all relating from different points of view to something that is abstract. So I think that this music you’re playing would probably worked in the past, and it would probably worked in the same confusing way it works nowadays.

 

 

Heroiny „Contrary Crawl”
https://www.youtube.com/watch?v=mI-DGCkRQYI

 

So this one is from 2015.

Domingo: It has good build-up, it lacks the vividness of the live execution, but still the structure is pretty groovy.

This is a single person project so sequencing is inevitable. In Föllakzoid you try to avoid electronic solutions for creating repetitive structures, don’t you?

Domingo: We're not necessarily avoiding the inclusion of sample machines or sequencers, but we're at that point of the language of rhythm making where you can still put it off, learn the basics without machines. I believe there's a point of complexion or either simplicity where it might be useful to use machines or not, but it's a different starting point. Definitely, if you start by doing it, by getting to know the binary of it and by executing it, your body is learning it instead of just putting a pattern and jam on top of it. Even if you're dealing with the same rhythm pattern, doing it and being on top of it, is very different. So we're not necessarily avoiding sequencers, but what we do certainly feels and sounds and is different.

The guitar playing in Heroiny is quite important – it’s prone to errors, melodic and rhythmic at the same time. How has the rhythmic aspect of your guitar playing evolved?

Domingo: I keep on playing less, but not to create more silence but to digit less. I’m also developing a lot how to manually loop it in a very minimal way. Earlier, if the rhythm had a two note riff, I would just do the two note riff on all the bars, all the way. Now I often do it one time, loop it in, in such a way that recently some reviewer of our concert wrote about how cool we synchronise with the sampler machine that is on the back, which is actually inexistent. It's just the pedal thing. So I think it's the evolution of it - playing less but keeping it going for longer time.

 

 

Hokei „Tap”
https://hokei.bandcamp.com/track/tap

 

This band uses two drumsets on most of tracks, although on the record it doesn’t have that much impact as in concert. What do you think about using multiple drums in a rock band?

Diego: I didn't hear two drums here, but I really enjoy when drummers do things a little bit more complex but prolonged in time.

Domingo: Like a different rhythm pattern emerging, when another drummer puts another beat on top of another beat, which is more complex and starts growing into another rhythm. It's also good with bands like Boredoms who are doing one rhythm, but executed together and at the same time by a bunch of people. That's awesome, and I personally prefer that way of adding drums. In this song we’ve just heard, I would like to hear the rhythm section in a slow motion, because I think it's competing, just filling not enough space to be filled, you know? That's why you shouldn't feel like two drummers sort of talking to each other fast, I feel like slow down and maybe it's cooler or maybe do the same shit and it's going to sound better.

Have you ever thought what it would be like to multiply drums in Föllakzoid?

Diego: I don't think we can have more drummers, but maybe a percussion guy or something...

Domingo: By something he means a faun or minotaur or goblin, you know...

 

 

Jacek Sienkiewicz „The Phantom Of Bayreuth”
https://www.youtube.com/watch?v=d_lTGE-yPaE

 

Domingo: The guy is like 40, the same generation as Villalobos, right?

He actually turns 40 this year.

Domingo: I'm a big fan of Villalobos and that generation of DJs, Atom included. There is this thin line between the techno players and tech house (or whatever) players who make things more groovy, harmonic, and also have a sense of proposing, building the tunes. I definitely like European electronic music, in particular, the way it relates to atmospheres. Techno is produced in empty sound like silence or white noise against rhythm patterns - that's pure techno I guess. I don't want to define it, it's just from my perspective. Techno house has this slower approach to air, to sound, to harmonics, which can be pretty much more emotional.

This track actually comes from a split release Sienkiewicz did with Atom, reworking the music of Wagner.

Domingo: That's cool, man!

On the last album, you collaborated with Atom. The previous time we met you were talking about your admiration of his music.

Domingo: At that time I wasn't even close to meeting him. I assumed he was living in Germany or something, but he ended up living two blocks away of my house. We wanted to bring that element to our music, in the atmosphere – to be filled more with emptiness, to create emptiness out of concrete elements instead of creating harmonics from sounds. We had to do it ourselves, but then the synchronic stuff happened, it all came together. But aesthetically, the conceptual choice about depurating harmonic sound patterns into monochord, concrete, electronic sounds. All the atmosphere and analogue work were done by him but in a very emotional dialog. We were talking about doing something that evocates some sort of loneliness, like waking up in the middle of the night feeling. Then he put out some sounds that were absolute concrete and intentionally towards the purpose of the vibe and the atmosphere we were trying to create. 

You played some shows together, right?

Domingo: We played together twice. The first time we played together in New York, in The Bunker, which is a completely electronic venue. But we were releasing our record the next day, and they booked us to play there and it was the first time we played with Atom and it was awesome. The second time we played together was at some bigger festival here in Santiago. Contrary to what you might think about his performance, he was super loose when playing with us. He created precisely most simple yet beautiful concrete sounds but at the same time, he was super loose and didn’t ask for metrics and stuff.

Have you had to change what you play yourself?

Domingo: We play listening to each other, so if you add another person to that conversation, you actually have to listen to one more person. It changes the way you play – additional person is in the room and takes part of it. So everyone is not doing whether they’re usually supposed to be doing. He changes what we play and we probably change what he plays. It's like an open dialogue.

[Piotr Lewandowski]