polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Chúpame El Dedo Chúpame El Dedo

Chúpame El Dedo
Chúpame El Dedo

O swojej muzycznej ścieżce i inspiracjach Eblis Álvarez, założyciel genialnej formacji Meridian Brothers, opowiada w niniejszym numerze POPUP. Ten gitarzysta to kolumbijski Frank Zappa, który z jednej strony jest otwarty na eksperymenty, łączenie muzyki współczesnej, alternatywnej i kolumbijskich tradycji, a z drugiej potrafi spojrzeć na wszystko z przymrużeniem oka, dystansem mieszać estetyki i najróżniejsze pomysły. Jego duet Chúpame El Dedo z Pedro Ojeda, z którym gra m.in. w Los Pirañas i Frente Cumbiero, to próba zmierzenia się z death metalem na modłę brzmień tropikalnych, wykorzystujących elementy salsy, cumbi, currulao czy reggaetonu. Tak jak death metal, nie jest to materiał łatwy do strawienia, tym bardziej że co chwilę można natknąć się na elementy charakterystyczne dla tej estetyki: rozszalałą perkusję, kaskadę hit-hatów, gęstniejące riffy czy mroczny, ryczący wokal. Chúpame El Dedo wplatają je w wariacką sekcję rytmiczną, która – jak na metal przystało – zmienia się wielokrotnie w obrębie jednej kompozycji. Jest też miejsce na syntezatorowe pasma, elektroniczne zawijasy w tle, które składają się na muzyczną mieszankę ociężałych brzmień, pełnych jednak lekkości, dzięki ustrukturyzowaniu ich na modłę brzmień południowoamerykańskich. Zestawienie tych dwóch elementów wprowadza w tę muzykę trochę światła, humoru ale też lekkości i uwypukla jak charakterystyczne metalowe partie brzmią zupełnie inaczej w innym kontekście i przy wykorzystaniu innych instrumentów. Growl smakuje niczym głos z kiczowatego horroru, riffy generowane przez syntezatory są przekonujące, a jednocześnie zyskują swobodę i lekkość. Brawo.

[Jakub Knera]