Konstruowanie listy najbardziej doniosłych zwrotów estetycznych w muzyce popularnej nie jest zajęciem bliskim naszemu pismu, jednak obok stylistycznej wolty dokonanej przez TV on the Radio za sprawą "Dear Science" nie sposób przejść obojętnie. Ewolucja gęstego brzmienia grupy począwszy od epki "Young Liars" w 2003 roku po majstersztyk w postaci "Return to Cookie Mountain" sprzed dwóch lat, przełamana została bowiem płytą wyraźnie pogodniejszą, dynamiczniejszą, nawet bardziej poukładaną i chwytliwą niż pochmurne monumenty, od których uzależnił swych fanów kwintet z NY. TVOTR są tutaj przebojowi jak nigdy dotąd - porywają refrenami, nie szczędzą funkowych gitar, zderzają afrobeat z rockie i niemal w każdym utworze punktują sekcją dętą w wykonaniu Antibalas Afrobeat Orchestra. Wokale Tunde Adebimpe i Kypa Malone'a współbrzmią ze sobą tak organicznie, że gdy TVOTR biorą się za rapowany kawałek, wychodzi im największy przebój na płycie. Melodie i rytm królują niepodzielnie, całość wyprodukowana jest z niesłychaną precyzją, a po ścianach dźwięku sprzed kilku ledwie lat pozostało pozornie tylko wspomnienie.
TV on the Radio nie jest jednak zespołem, który poświęciłby się muzyce popularnej, porzucając artystyczne, zwał jak zwał, aspiracje. "Dear Science" ukazuje zespół redefiniujący swoje brzmienie w fascynujący i swobodny sposób, mierzący się z rozrywkową i zwiewną piosenką za pomocą przebogatego arsenału środków wyrazu wypracowanych w zupełnie innym środowisku. Muzyka popularna w wydaniu TVOTR składa się zawsze z bardzo specjalnych ingrediencji, z detali, odcieni i hipnotycznej siły wiążącej je ze sobą. W rezultacie zarówno te na pierwszy rzut oka zbyt landrynkowe (Family Tree), zbyt bezpośrednie (Lover's Day), czy zbyt przebojowe (Dancing Choose) kawałki okazują się małymi arcydziełami, tworzącymi eklektyczny i genialny album pozbawiony słabego momentu.
[Piotr Lewandowski]