polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
AT THE DRIVE-IN This Station Is Non-Operational

AT THE DRIVE-IN
This Station Is Non-Operational

Choć ostatni, wydany w roku 2000, album At the Drive-In "Relationship of Command" zasłużenie zebrał bardzo pochlebne recenzje a singlowe One Armed Scissor oraz Invalid Litter Dept. pozwoliły grupie z El Paso przebić się do mediów, dla wielu ATDI zapewne pozostaje enigmatycznym protoplastą Mars Volta, gdzie Omar Rodriguez-Lopez oraz Cedric Zavala zdobywali pierwsze szlify. Z drugiej strony grupa ma, także w Polsce, solidną bazę fanów zaopatrzonych przynajmniej w kilka longplayów, które generalnie nie odstawały zbytnio jakością od ostatniego albumu, sprawiając, że ATDI należy uznać za jednych z najlepszych kontynuatorów kierunku wyznaczonego np. przez Fugazi i jedną z ciekawszych punkowych (?) grup końca ubiegłej dekady. Nie wiem więc, do kogo adresowany jest "This Station Is Non-Operational". Fakt, że płyta ukazała się w wytwórni Fearless, gdzie ATDI wydało dwie płyty, wskazuje, że być może wszystkiemu winne jest nie wywiązanie się z jakiejś umowy. W każdym razie otrzymujemy składankę będącą równocześnie zbiorem hitów i rarytasów. Możemy więc liznąć po trochu z kilku wydawnictw ATDI, a że było ich kilka, w rezultacie żadnemu nie jesteśmy w stanie przyjrzeć się z bliska. Trzeba uczciwie przyznać, że wśród jedenastu kawałków uznanych za reprezentatywne nie ma słabych momentów. Nic w tym jednak dziwnego, ostatecznie ATDI nagrywało naprawdę dobre płyty, wyznaczające kierunek rozwoju hard-core'a czerpiącego z dokonań Dischordu i wspaniale oscylującego między delikatnością emo a punkowym wygarem. Ale to wiemy na podstawie pięcioletniej aktywności wydawniczej grupy, a nie trzech kwadransów hitów.

Na drugą część płyty składa się sześć nieznanych wcześniej kawałków, z których jeden - bardzo udany remiks Autorelocator wykonany przez Sunshine - ukazał się już dość dawno na splicie ATDI z tą czeską grupą. Dostajemy jeszcze jeden remiks, czyli dubową i nieco orientalną wersję Raschuace, co także jest gratką dla fanów. Oprócz tego zaoferowano nam trzy autorskie kawałki - b-side'y z czasów Relationship of Command oraz In-Casino-Out, a także demówkę Imitation. Wszystkie one ukazują spokojniejsze oblicze zespołu, czerpią szeroko z bogactwa emocji w głosie Cedrica i chwała im za to. Z punktu widzenia fana ciekawe jest ukazanie w nich bardziej rockowego oblicza grupy. Całość dopełniają jednak kompozycje mniej udane, naiwny kower The Smiths, w którym ATDI wypada banalnie, oraz kower Pink Floyd, ewidentnie mający na celu wskazanie dalszej drogi Cedrica i Omara, żywcem przypominający koncertowe dokonania Mars Volta. Problem tylko, że jest on po prostu nijaki. W rezultacie album wprowadził mnie w konfuzję. Słuchaczom nie znających ATDI zdecydowanie bardziej polecam w pierwszej kolejności "Relationship od Command" niż pozbawione dramaturgii i kompilacyjne "This Station Is Non-Operational", natomiast dla osób znających dyskografię zespołu, do których się zaliczam, wyraźnie za mało tutaj nowości, zaskoczenia, czy choćby nawet przynajmniej porcji muzyki, którą cenię i do której chętnie powracam. Słowem, dwóm panom na raz nie można służyć. Stracona okazja, chyba, że kogoś pociągają teledyski i gadżety na DVD uzupełniające album.

[Piotr Lewandowski]