Aż dziw bierze, że PTTRNS pochodzą z Niemiec a nie jakiegoś ciepłego kraju z południa Europy czy nawet Afryki. Być może dostrzegłbym u nich podobieństwa do belgijskiego BRNS, którzy podobnie jak sąsiedzi są zafascynowani muzyką spod znaku Talking Heads, w której wątki dance-punkowe zwinnie łączą się z afrobeatem.
Ich nowa płyta Material und Geschichte te wątki podkreśla. Zespół z jednej strony potrafi rozpędzić się kraut-rockowo, a z drugiej strony zgrabnie rozbujać kompozycje. W rozbudowywanym z płyty na płytę instrumentarium, słychać tu wszelkiej maści perkusjonalia, zwiewne gitarki i soczysty bas, a czasem pojawiają się dźwiękowe ornamenty w postaci saksofonu czy syntezatorów ("Big Sur", "Spanische Allee"). Pttrns grają zgrabnie, a nawet tanecznie - ich muzyka jest ciepła i rytmiczna, dzięki czemu momentalnie wpada w ucho. Najważniejsza jest jej spójność i ciągła pulsacja, bliska muzyce dance własnie, ale z pewną punkową zadziornością. Pomimo dosyć długich form, ciągle mamy też do czynienia z fantastycznie skrojonymi piosenkami. Co ciekawe, wokalnie zespół wkracza na obszary polityczno-społeczne, kłaniając się tu również po części tradycji muzyki z Czarnego Lądu, która przecież w radosnych i przyjaznych melodiach, przemycała ważne treści. Material und Geschichte ma w sobie klimat muzyki drogi, a bazujące na repetycjach utwory świetnie budują przestrzeń w obrębie utworów, czemu sprzyjają bardzo ładne wokalizy.
PTTRNS pomysłowo rozwijają wątki z poprzednich płyt, jednocześnie cały czas powiększając arsenał swoich brzmień. W efekcie dostajemy płytę zespołu, który brzmi niczym mała orkiestra, pełną rockowej przestrzeni, ale też rytmicznego i tanecznego posmaku. Na poprawę nastroju w zimowe wieczory idealna.
[Jakub Knera]