polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
THE NOTWIST Close to the Glass

THE NOTWIST
Close to the Glass

Po nieocenionym Neon Golden, The Notwist sprawiają wrażenie jakby za bardzo ugrzęzli w swojej formie i nie potrafili się z niej sensownie wydostać. Wydany trzy lata temu The Devil, You + Me wydawał się taką rozpaczliwą próbą: trio zaprosiło do współpracy Andromeda MegaExpress Orchestra żeby wzbogacić swoje brzmienie, nadać mu nowej jakości, a trochę może i nadbudować własną tożsamość w świecie w którym w ciągu miesiąca rodzą się nowe, międzygatunkowe połączenia. Brzmienie klasycznych instrumentów pomogło w zaledwie kilku utworach, więc efekt poprzedniczce nie dorównywał. Close to the Glass już na zdjęciach promocyjnych wskazuje, że zespół sięgnął po analogowy sprzęt z syntezatorami na czele. Co z tego, skoro na płycie niemalże w ogóle ich nie słychać – otwierający płytę „Signals” zaznacza ich obecność , ale najwyraźniej figurują trochę na siłę, bez przekonania. Analogowe maszyny przetwarzają jednak brzmienie instrumentów – może i dla zespołu było to novum, ale mało efektywne. The Notwist w zasadzie cały czas trochę nieporadnie balansują między indie-popową elektroniką a rockowymi, przebojowymi formami. Co ciekawe, w tych drugich wypadają znacznie lepiej – słychać to w „Kong” czy „Casino”. Znów, jak na The Devil, You + Me jest tu dobrych tylko kilka kompozycji, wypełnionych mętnymi przerywnikami. Na dodatek zespół z Mannheim tkwi w formacie piosenki, którego uporczywie się trzyma. Zupełnie niepotrzebnie, bo bez tekstów mogliby odważniej eksperymentować, pomimo tego, że mają na koncie także instrumentalną muzykę filmową. Dobrze obrazuje to pozbawiona słów kompozycj „Lineri”, przedostatnia na płycie. Na rewolucję przyjdzie nam jednak poczekać, bo choć Close to the Glass jest poprawnie skonstruowanym albumem, to nie będzie niczym więcej niż zbiorem piosenek, którym brakuje wizji i specjalnie niczego nowego nie przynoszą.

[Jakub Knera]