polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
The Black Dog Tranklements

The Black Dog
Tranklements

Trio z Yorkshire z płyty na płytę tak konsekwentnie dopracowuje swoją muzykę i sposób jej realizacji, że każdy kolejny album coraz bardziej mi się podoba. The Black Dog patrzą na płyty całościowo, jak na rozbudowany twór muzyczny, który łączy narracja wspólna dla wszystkich utworów, wiążąca je w jedną zwięzłą całość. Chociaz ich kompozycjom bez problemu można byłoby przypiąć proste łatki gatunkowe, TBD oddziałowują na percepcję wtedy, kiedy odbiera się ich płyty w całości. Tranklements – mimo, że zespół podobno tego nie chciał – dobitnie to pokazuje. Trio rytmizuje swoje kompozycje, na plan wysuwając ciepłobrzmiące techno, które czasem umiejętnie skrada poletko Pantha Du Prince, a kiedy indziej zmienia swoje brzmienie na bardziej metaliczne. Zespół umiejętnie buduje napięcie, wprowadza łączniki między kompozycjami (kolejne „Bolt“ ze sprawiającą wrażenie supełnie abstrakcyjną numeracją), przez co materiał nabiera spójności, podkreślając jego kompleksową wartość, ukazującą różne wątki stylistyczne, o które zespół zahacza. Owszem, są tu bardziej wyróżniające się, chwytliwe kompozycje jak „Pray Crash II“, „First Cut“ czy „Cult Mentality“. To te najjaśniejsze punkty albumu, ale nie mniej ważne jest to co dzieje się między nimi, przez co jak na dłoni widać złożoność, wielowątkowość i spójność tego materiału. Po ostatnich dźwiękach „Spatcha“ wrażenie, że to bardzo dobra płyta, nie mija.

[Jakub Knera]