„SĘ” to akustyczna improwizacja dwóch muzyków skupionych na sonorystycznej przestrzeni, zwracających uwagę na najdrobniejsze odcienie brzmienia. Tylko i aż tyle. Choć płyta podzielona jest na trzy numery, w rzeczywistości mamy do czynienia z jednym, nieprzerwanym strumieniem, trzepotem dźwiękowych punktów. Zostawiając na boku porządki melodycznych fraz i rytmiczne szkielety, Arszyn i Duda generują muzykę, która wydarza się w każdym, nawet najdrobniejszym wycinku czasu, a jej struktura wydaje się nieuchwytna, wręcz nieistniejąca. Zasadniczo nie sposób żadnemu z nich przypisać funkcji rytmicznej i melodycznej. Cierpliwie, nie stroniąc od pauz, duet przepływa przez tempa i barwy; tematy co najwyżej markuje, lecz rozpinaną przez instrumenty przestrzeń dostrzega natychmiast. Czasem, jak w pierwszym kwadransie płyty, muzycy grają frazami pozornie czytelnymi, których brzmienie jednak zbliżają do granic percepcji ludzkiego ucha. Czasem, jak w ostatniej odsłonie albumu, ze strzępów brzmienia przedostają się do zrębów melodii.
Ten nieustający dialog okazuje się płodny, gdyż prowadzący go muzycy z wrażliwością odnajdują drobinki dźwięku punktujące kolejne sekundy i minuty improwizacji, zaś balans między skupieniem na detalu a aurą ma sens. W efekcie „SĘ” staje się dla słuchacza przygodą – intensywną, czasem dezorientującą, lecz hojnie wynagradzającą poświęcony czas i uwagę.
[Piotr Lewandowski]