HEALTH – choć jest zespołem raczej rockowym (czy tez noise rockowym, jeśli ktoś woli) – od początku funkcjonował w symbiotycznym związku z elektroniką. „Crimewave” - jeden z pierwszych singli formacji pierwotnie ujrzał światło dzienne jako remiks Crystal Castles, świeże wówczas objawienie z kręgu electro. Sukces wydawnictwa przygotował grunt pod debiutancki album, a w niedługim czasie po jego premierze Kalifornijczycy poszli za ciosem i oddali w ręce specjalistów od elektroniki więcej kawałków. Rezultatem tego był opatrzony wymownym tytułem „Disco” zestaw reinterpretacji numerów z debiutu. Teraz dostajemy „Disco 2” - płytę z wariacjami na temat kawałków z „Get Color”, drugiego longplaya zespołu.
Na początek jednak – miłe zaskoczenie – całkiem nowa piosenka. „USA Boys” to w istocie niespodzianka – rzecz, która zdecydowanie koresponduje z brzmieniem następnych utworów i zapowiada zmiany w twórczości zespołu. Elektroniczne metrum, syntetyczna electro-kolorystyka sprawiają, że chce się zapytać o kierunek, w którym podąża grupa. Gitary zdecydowanie zeszły na drugi plan. Jedyne, co pozostaje bez zmian to chropawy nalot osnuwający kompozycję i anielski wokal Jake'a Duzsika. Ten ostatni zresztą zachowuje większość reinterpratorów „Get Color” - głos Duzsika to niewątpliwie znak rozpoznawczy HEALTH. Na „Disco 2” snuje się on głównie w okolicach electro, choć zdarzają się również wycieczki w bardziej łagodne okolice spod znaku – nazwijmy to – space disco, czy rezonującego ambientu, jak w zamykającym płytę remiksie „Before Tigers”. Generalnie płyta ma dość spójny klimat, który nieco szlifuje pazur oryginalnych utworów – poleruje go i lakieruje, tak że błyszczy niczym tipsy dziewczęcia, opuszczającego salon kosmetyczny. Lekki połysk plastiku.
[Michał Nierobisz]