Pochodzący z Berlina Ludwig Plath na debiutanckim albumie pod szyldem Touchy Mob w doskonały sposób łączy dwa odległe muzyczne światy. Jego muzyka to przede wszystkim akustyczne melodie, czasem oparte o swobodne improwizacje, innym razem o powtarzające się gitarowe motywy. Dodaje do nich chłodne, syntetyczne i odrobinę transowe brzmienia w stylu minimal techno - porównania do twórczości Moritz von Oswald czy The Field nie będą tu wcale na wyrost. Efekt tej fuzji jest rewelacyjny – Touchy Mob tworzy przejmujące kompozycje pełne zarówno muzycznej oziębłości jak i nastrojowego ciepła. Pierwszy, „Your Latest Blues” to wygrywana w tle powtarzająca się partia gitary akustycznej, jednak już w drugim utworze pojawiają się bity, którym nie tak daleko do dokonań The Knife; później nie zabraknie odwołań nawet do stylistyki dancehallowej.
Plath nieustannie bawi się muzyką – raz serwując psychodeliczne, freakfolkowe melodie, w których przetwarza swój wokal; innym razem do szpiku przejmujące, smutne elektroniczne utwory („Winter Garden II” następcą „Kid A”?). Niemiec przemieszcza się ze skrajności w skrajność, jednocześnie finezyjnie spajając te dwa światy – oklaski za pomysłowość i sposób w jaki to robi. Zmianami muzycznych kierunków zaskakuje nieustannie, a najbardziej w trwającym ponad 12 minut, finałowym utworze, zgoła odmiennym od tego, co znajduje się na całej płycie. Takie operowanie uczuciami z dwóch różnych biegunów mało komu udaje się stworzyć w tak ciekawej formie.
[Jakub Knera]