polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
STRAPPING YOUNG LAD  Pod ekstremalną banderą

STRAPPING YOUNG LAD
Pod ekstremalną banderą

Czy znacie metalowy żar Strapping Young Lad? W końcu takie płyty, jak "City" chyba nie przeszły w naszym kraju zupełnie bez echa. Niekwestionowany lider SYL - Devin Townsend - odpowiedzialny jest nie tylko za powstanie tego nietuzinkowego zespołu. Ma on na swoim koncie również inne płyty, nagrane z różnymi muzykami i pod różnymi nazwami. Wiosną 2008 roku na rynku pojawił się box "1994-2006 Chaos Years" (DVD i CD), podsumowujący dokonania SYL. O tej najnowszej produkcji, jak i o wcześniejszych dokonaniach Deva pod szyldem Strapping Young Lad przeczytacie poniżej.

INTRO

Ponad 36 lat temu, a dokładnie 5 maja 1972 roku w kanadyjskim New Westminster, przyszedł na świat Devin Garrett Townsend. Od dzieciństwa bardzo interesował się muzyką. Już w wieku pięciu lat próbował swych sił na banjo, by wkrótce zacząć grać na gitarze. W wieku 15 lat zagrał swoje pierwsze koncerty, na które złożył się jego własny repertuar. Wówczas występował pod szyldem Grey Skies. Wkrótce przemianowany na Caustic Thought, a następnie na Noisescapes.

Mimo ukończenia studiów z wyróżnieniem i ewentualnej kariery naukowej, Devin postanowił jednak skupić cały swój czas i energię na tworzeniu muzyki. Poza tym kibicuje hokeistom z Vancouver Canucks, interesuje się komputerami i Internetem, założył własną wytwórnię płytową (HevyDevy), uwielbia wegetariańskie jedzenie. Jednak najwięcej czasu spędza w studiach nagraniowych, gdzie poza tworzeniem kolejnych płyt, próbuje także swych sił w produkcji albumów innych wykonawców (m.in. Soilwork, Stuck Mojo, Zimmers Hole). Doskonale czuje się w roli wokalisty, kompozytora, gitarzysty, klawiszowca, producenta, wydawcy. Wizjoner? Pracoholik? Perfekcjonista? Po prostu, Dev!

DEV, VAI, SEX & RELIGION

Był początek lat 90. Devin rozpoczął poszukiwania wytwórni, która umożliwiłaby mu nagranie debiutanckiej płyty. Jego kaseta demo wpadła w ręce ludzi z Relativity Records. Ówczesny szef firmy - Cliff Cultreri - wyraził wstępne zainteresowanie twórczością Devina i finalizacja kontraktu była już bardzo bliska. I wtedy właśnie pojawiła się propozycja od wirtuoza gitary, autora świetnego "Passion And Warfare". Steve Vai, bo o nim oczywiście mowa, akurat poszukiwał wokalisty, z którym chciał nagrać swoją nową płytę. - Miałem pięć ciężkich worków, wypełnionych po brzegi taśmami od wokalistów - wspomina Vai w wywiadzie dla "Metal Hammera". - Wszyscy oni śpiewali bardzo poprawnie, pisali całkiem miłą muzykę, lecz Devin Townsend prezentował coś zupełnie innego. Jego taśma nazywała się "Noisescapes" i przynosiła miks core industrialu z ciężkim, ale melodyjnym metalem. Wszystko stworzone było z dużą muzyczną wyobraźnią. Otrzymałem taśmę Devina przez moją wytwórnię. Wystarczyło posłuchać zaledwie minuty tych nagrań, aby zdecydować się na udział tego wyjątkowego wokalisty w realizacji mojej nowej płyty.

Album "Sex & Religion" wydany został w 1993 roku i zaskoczył dotychczasowych fanów gitarzysty. Nie dość, że kompozycje były utrzymane w stylistyce hard'n'heavy, to dochodził do tego jeszcze ostry głos Devina. Płytę promował klip do utworu "Down Deep Into The Pain", w którym wokalista-debiutant zachowywał się niczym stary, sceniczny wyjadacz. - Steve jest w porządku i dał mi okazję, za którą jestem mu dozgonnie wdzięczny, ale to zupełnie inna epoka i zupełnie inne pokolenie - podsumowuje Devin dla "Rock Hard". - On pochodzi z innego świata, coś w stylu "okręć gitarę wokół pasa". Wszystko to był image. Zostałem rzucony w ten świat i nie rozumiałem niczego. Głównym punktem promocji nowej płyty Vai'a była trasa koncertowa z Aerosmith. Na niej to Devin poznał smak koncertowych wojaży.

ŚCIANA DŹWIĘKU

Po studyjnej i scenicznej praktyce u boku Vai'a, Dev znów zaczął realizować swoje własne muzyczne pomysły. W tym celu powołał Strapping Young Lad. Po nagraniu dobrze przyjętego "Sex & Religion" znacznie łatwiej było mu zainteresować wytwórnie autorskim materiałem.

Pierwszą płytę SYL wydała niemiecka Century Media w 1995 roku. Album o tytule, który mówił wszystko - "Heavy As A Really Heavy Thing". Materiał nagrano zaledwie w sześć dni z powodu niskiego budżetu. - Zupełnie nie miałem kasy - wspomina Dev na łamach "Rock Hard". - Miałem natomiast kilka pomysłów, które tak mnie paliły, że natychmiast chciałem je nagrać. Budżet był mizerny, więc nie było wyboru. Mimo tych finansowych problemów, mieszanka agresywnego metalu i industrialnych elementów zebrała bardzo pochlebne recenzje. Publiczność mogła podziwiać sceniczne szaleństwa SYL w Ameryce Północnej, Europie, Japonii.

W dwa lata po wydaniu debiutanckiego longa ukazała się druga produkcja zespołu. Krążek "City" miał już znacznie lepsze brzmienie. Było to niewątpliwie zasługą studia nagraniowego. Tym razem SYL skorzystali ze studia Mothership, którego właścicielem był Steve Vai. Miksem płyty zajął się Daniel Bergstrand, który znany jest z doskonałych produkcji Misery Loves Co. i Meshuggah. Efekt finalny można porównać do eksplozji miejskiego zgiełku i hałasu w godzinach szczytu. Takiej intensywności, przejrzystości, a zarazem melodyjności, mogą pozazdrościć SYL wykonawcy agresywnej muzyki. - Anonimowa jakość to jest właśnie to, o czym opowiada "City" - analizuje sferę tekstową Dev. - To dlatego właśnie zawsze byłem zafascynowany miastami. Lubię być tym oddychającym mechanizmem. To jest jakby forma życia, gdyż produkuje ona i odbiera energię. Ty jesteś anonimowy. Jesteś na siedemdziesiątym piątym piętrze i spoglądasz w dół na tę mapę pokrytą światłem. Nagrań dokonali, oprócz oczywiście Deva, gitarzysta Jed Simon, basista Byron Stroud i perkusista Gene Hoglan. Ten ostatni, doskonale znany z występów z Dark Angel, Death, Testament, od tej pory będzie wspomagał Devina w jego muzycznych projektach. "City" wręcz kipi jadem, a utwory "All Hail The New Flesh", "Detox" czy "Oh My Fucking God" są tego doskonałym potwierdzeniem.

W 1998 roku, po kolejnej trasie koncertowej, ukazuje się następny krążek SYL. Na album "No Sleep Till Bedtime - Live In Australia" składa się siedem utworów zarejestrowanych na występie w Melbourne (w tym fantastyczny utwór-hołd "Far Beyond Metal") oraz dwa nagrania studyjne ("Japan" i "Centipede"). Oto jak angielski magazyn "Kerrang!" określił koncertówkę SYL: "No Sleep Till Bedtime" brzmi bezwzględnie, ciężko i spójnie - czasem nawet zbyt perfekcyjnie, jak na album koncertowy.

Na początku 1999 roku Devin oficjalnie wypowiedział się na temat przyszłości SYL: - Aktualnie wyczerpałem ten temat. Zamiast wydawać gówniane wersje Strapping, tylko po to, żeby jeździć na trasy niszcząc swoją wiarygodność, pozwalam SYL przejść w stan nieokreślonej hibernacji. Może w przyszłości, jeśli poczuję potrzebę, będzie kolejna ciężka płyta, ale aż do czasu, kiedy będę w stanie zrobić płytę lepszą niż "City". Chcę pójść drogą kariery solowej i wynajmować muzyków do grania na moich płytach i na trasie.

POWRÓT BESTII

Już w grudniu 2001 roku Devin ujawnił, iż powstanie kolejny album Strapping Young Lad. Jednak dopiero w lutym 2003 roku zostaje wydana płyta "SYL". Więcej na niej deathmetalowych patentów, a mniej industrialnych naleciałości. Ale poprzeczka ustawiona na "City" okazała się być za wysoko.

W listopadzie 2004 roku ukazuje się pierwsze DVD zespołu o dość przewrotnym tytule "For Those Aboot To Rock: Live At The Commodore". To dokumentacja scenicznej formy SYL z początku tego roku z Vancouver. Po pierwszym obejrzeniu mogą odstraszać dziwne efekty montażysty, ale całość brzmi tłusto i dosadnie. Ściana dźwięku, z której słynie SYL, obecna jest na tym wydawnictwie w pełnej krasie.

Już pięć miesięcy później trafił na rynek kolejny album - "Alien". Promował go singel "Love?", zainspirowany kultowym filmem Joe Lyncha "Martwe zło". Płyta przynosi Strapping bardziej przyswajalny, choć nadal z wilczym pazurem. Limitowana wersja "Alien" zawiera dodatkowy dysk DVD z filmem dokumentującym sesję nagraniową. - Muzyka ekstremalna może mieć wiele form, jest nieomal niezmierzona! - naświetla temat lider w wywiadzie dla internetowego "Masterful Magazine". - W jej ramach można robić nieomal wszystko! Staramy się pokazać jej inną, niespotykaną przedtem twarz. (.) Sztuka jest odbiciem ludzkich uczuć, emocji, a muzyka ekstremalna jest czystym uosobieniem gniewu, złości czy agresji! Po prostu "Alien" rocks, jak podsumowuje to krótko Devin w notce zamieszczonej w książeczce do "1994-2006 Choas Years".

W połowie wakacji, dwa lata temu, ukazał się ostatni album SYL - "The New Black". Uwagę zwraca przede wszystkim okładka, na której przeważa biały kolor. Jest jeszcze bardziej melodyjnie, z poczuciem humoru, którego Devinowi nigdy nie brakowało. To jednak nadal mocna, metalowa produkcja. W końcu SYL miał być tym najostrzejszym muzycznym obliczem Kanadyjczyka. W tym samym roku zespół zagrał na angielskim Download Festival oraz dwóch bliźniaczych Rock am Ring i Rock im Park. Następnie odwiedził amerykańskie miasta razem z objazdowym cyrkiem Ozzy Osbourne'a - Ozzfest.

Kilka miesięcy później zapadła decyzja o rozwiązaniu SYL. I najprawdopodobniej jest ona ostateczna. W wywiadzie dla "Terrorizera" lider wspomina: Jestem zmęczony, stary, łysy, tłusty, marudny i znudzony. (.) Chciałbym spędzać więcej czasu z rodziną. (.) Strapping był środkowym palcem, i ciągle nim jest, ale mam potrzebę pójścia trochę dalej niż to.

ESENCJA StYLu

Czy to aby na pewno ostateczne pożegnanie z Devinem, występującym pod szyldem SYL? W dobie reaktywacji starych zespołów (vide At The Gates, Carcass, Pestilence, Cynic, Asphyx) wszystko jest możliwe. Tym bardziej ,że Devin lubi zaskakiwać swoich fanów i kto wie, czy za kilka lat również SYL nie powróci do świata żywych. Na dzień dzisiejszy pozostaje nam cała dyskografia, a dla mniej zorientowanych w temacie doskonale przygotowany i wydany box "1994-2006 Chaos Years". Znajdziemy tu esencję stylu SYL, prześledzimy jego ewolucję i wreszcie zapoznamy się z wizualną strona zespołu. A w tym temacie lekko nie będzie. Jak wygląda Devin Townsend? Wystarczy wpisać zapytanie w Google. Jego zdjęciami można straszyć dzieci. To ekstremalny metal, nawet w wyglądzie. Płyta audio to 17 utworów z całej twórczości zespołu, po prostu takie "the best of". Natomaist DVD wypełnione jest po brzegi scenicznym obliczem SYL. Danie główne to wspomniany już wcześniej koncert na festiwalu Download. Niestety wszystko byłoby super, ale zbyt wysunięte do przodu brzmienie instrumentów klawiszowych niweczy cały wysiłek zespołu. Do tego dochodzi jeszcze sześć koncertowych utworów, tym razem z różnych miejsc na świecie. To dobry pomysł. Podobnie jak i umieszczenie siedmiu teledysków, w tym najnowszego "Almost Again". "1994-2006 Chaos Years" to kompendium wiedzy o SYL i doskonały przewodnik po świecie Devina & Co.

(foto: omar r. cordell)

[Marc!n Ratyński]