Wprawdzie Chris Adams zajął się solową twórczością już w 1997 roku, kiedy to wydał płytę pod szyldem Downpour, jednak dopiero sukcesy macierzystego zespołu Hood pozwoliły mu w pełni rozwijać swoje pomysły. Związał się ze znaną wytwórnią Anticon, co pozwoliło mu spokojnie skupić się na przygotowywaniu materiału, który z tych czy innych powodów przekraczał obszary zainteresowań jego głównego projektu. Czasu miał dość sporo, jako że ostatnia studyjna płyta Hooda została wydana jeszcze w 2005 roku. Adams nagrywający pod postacią Bracken rozszerzył oblicze muzyki znanej z jego dotychczasowych działań. Wprawdzie na "We Know About the Need" znajdują się też pojedyncze nagrania, które moglibyśmy poznać już wcześniej, jednak większość płyty eksploruje nieco inne obszary. Najsilniejszym spoiwem jest nastrój, który nie odbiega zbyt daleko od tego, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić słuchając "Cold House" czy "Outside Closer". Tutaj także dominuje przejmujący smutek i melancholia, wypełniające każdy nadchodzący dźwięk. Czasem pojawia się kilka jaśniejszych nut, lecz są to jakby pojedyncze promienie słońca, przebijające się przez mocno zachmurzone niebo.
Twórczość Brackena odchodzi jednak od dość dobrze ustrukturyzowanej wizji utworów Hooda. Tutaj nie ma miejsca na zwrotki i refreny, a kolejne kompozycje przypominają raczej amorficzne klimatyczno-melancholijne plamy, które bez wyraźnych zarysów przemieszczają się w czasie. Ich podstawą są nierzadko bardzo interesujące elektroniczno-perkusyjne rytmy, które starają się tworzyć spajający szkielet. Do niego dołączają liczne i różnorodne dźwięki gitar, klawiszy, akordeonu czy smyczków. Przeważnie nie są one pozostawione w czystej postaci, a zostają poddane komputerowo-efektowej obróbce, która pozbawia ich ciepłego brzmienia, pozostawiając wyzutą z emocji barwę. Zabieg ten tworzy ciekawe zestawienie, bo zarazem owe instrumenty wnoszą wiele prostych i melodyjnych harmonii. Gdy dodać do tego tekstury snującego się, wielokrotnie nakładanego wokalu Adamsa, powstaje mnóstwo interesujących współbrzmień i motywów. Słuchać tu echa muzyki współczesnej spod znaku Philipa Glassa, a jednocześnie pojawia się również mocno połamana elektronika, która potrafi istotnie zaburzyć panujący melancholijny nastrój. W rezultacie otrzymujemy zimne pokłady dźwięków na pozór przypominających twórczość Hooda, które w trakcie słuchania przeobrażają się w dużo szerszą przestrzeń pełną interesujących eksperymentów. Pewną przeszkodą twórczości Brackena może być jej niekonkretność, wydatnie utrudniająca przyswajalnie jego muzyki. Jednak jeśli dać jej szansę, dokładnie wsłuchując się w najdrobniejsze niuanse, można niejednokrotnie się nią zaskoczyć, a nawet oczarować.
[Aleksander Kobyłka]