polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
SIGUR RÓS Takk

SIGUR RÓS
Takk

Wraz z wydaniem dwóch poprzednich płyt Sigur Rós niewątpliwie wyrósł na jeden z najbardziej znanych islandzkich zespołów. Ich charakterystyczne, długie suity stały się wyznacznikami klimatyczno-nostalgicznego grania, a występy z takimi tuzami jak Radiohead czy Godspeed You! Black Emperor potwierdziły ich zdolności. Po trzech latach milczenia od doskonale przyjętych nawiasów, powrócili z najnowszą płytą "Takk", która pokazuje nieco inne oblicze zespołu i świadczy o tym, że na Islandii też czasem świeci słońce.

Pierwsze dźwięki nie zapowiadają odmiany. Tytułowy utwór jest króciutkim preludium, które za pomocą długich, rozlewających się dźwięków wprowadza w znany klimat. W "Glosoli" wszystko zdaje się być po staremu - soczyście brzmiący bas z nietypowymi akcentami, spokojnie kroczący rytm perkusji, malownicze tła budowane przez smyczki, cymbałki i sprzężenia, charakterystyczny wysoki śpiew, narastające napięcie, które po kilku minutach znajduje ujście w jazgocie ostrych gitar. Jednak jest pewna zasadnicza różnica zwłaszcza względem "( )" - te środki nie służą do wyrażenia nostalgii, melancholii i opisania ciemnej drogi przez mgłę. Wręcz przeciwnie, dźwięki składają się w przedziwnie pozytywną układankę, pełną nadziei i optymizmu. Aż trudno sobie wyobrazić, by tak słoneczny poranek mógł zaistnieć na Islandii. Kolejne utwory potwierdzają ten obraz. Co więcej, zarzucony zostaje pomysł powolnego stopniowania napięcia - przecież w tej nowej wizji świat jest jasny i spokojny. Wszechobecne dziecięce cymbałki i fortepian uderzają tylko w pozytywne nuty. Kulminacją jest motyw orkiestry dętej z "Se lest", który może pochodzić tylko z wesołego miasteczka. I paradoksalnie w tym momencie zaczynają nadciągać ciemne chmury. "Seaglopur" rozpoczyna się świetnymi fortepianowymi akordami, przechodzi w dopiero drugą na płycie dynamiczną fazę, by w drugiej połowie utworu wejść w przestrzeń dobrze znaną z "( )". Od tej pory pojawia się coraz więcej melancholijnych akcentów. Dzieje się to jednak bardzo spokojnie, jak nieuchronnie nadchodzący zachód słońca. Ostatnie przejawy dynamiki przejawia świetny "Gong", a na ostatnie piętnaście minut składają się coraz to bardziej spokojne i nostalgiczne dźwiękowe plamy, tworzone głównie za pomocą dużej ilości smyczków.

"Takk" pokazuje, że islandzka muzyka nie musi być tylko melancholijna, że zachowując znajomy klimat może opisywać jasne strony rzeczywistości. W końcu tytuł płyty oznacza "Dziękuję" - a zatem wynika z pewnego stopnia zadowolenia z życia. Można jej zarzucić wtórność względem poprzednich nagrań, lecz z drugiej strony jest dobrym wyjściem z postrockowej maniery: narastanie napięcia/apogeum/rozwiązanie. Czasem ten brak dramaturgii powoduje pewną monotonię i być może magia smutku jest silniejsza. Jednak, moim zdaniem, zawiera ona tak wiele pozytywnych, delikatnych i spokojnych dźwięków, że warto zapoznać się z tą inną stroną zespołu Sigur Rós.

[Aleksander Kobyłka]