Robiąc ostatnio podsumowanie 2004 roku zdałem sobie sprawę, iż na łamach POP UPa nie zagościła jeszcze ubiegłoroczna rewelacja z Kanady, grupa Broken Social Scene. A szkoda, bo zespół jest to na pewno nietuzinkowy. Płynny skład dochodzący w porywach do 12 osób, masa pobocznych projektów, porażające koncerty podczas których żaden utwór nie jest odegrany w ten sam sposób, no i płyty. Dotychczas dorobili się trzech. Pierwsza "Feel Good Lost" to ciągnące się niemiłosiernie flaki z olejem - naprawdę nigdy bym nie przypuszczał, iż jego następcą będzie dzieło tak genialne jak "You Forgot It In People". Ta wybuchowa mieszanka indie-rocka, avant-popu, rejonów penetrowanych przez Sigur Ros i mroźnych krajobrazów północnej Kanady czekała aż 2 lata od swego pierowotnego wydania na odkrycie w Europie. Kiedy w końcu Stary Kontynent połknął bakcyla zespół nadal był w trasie promującej owe wydawnictwo i o nowych nagraniach nie mogło być mowy. Tak zrodził się pomysł wydania namiastki nowego albumu, płyty "Bee Hives". Złożyły się nań odrzuty z poprzednich sesji, nagrania singlowe oraz reinterpretacje własnych utworów. Zamiast przypadkowego zbioru nagrań obliczonych na wyciagnięcie kasy ze strony nowych fanów ukazał się album, który śmiało może zostać zaliczony jako regularna płyta. Wszystkie utwory zdają się wypływać z siebie, stanowią sensowną i wciągającą całość. Jest na tej płycie klimat, który ciężko jest streścić w jednym zdaniu. Na pewno trafne będą skojarzenia z Islandią. Przed oczami miga sypiący śnieg, zamazany krajobraz i szare niebo. Masz na sobie grubą kurtkę z kapturem i szalik zrobione na drutach przez babcie, zaś z ust wydobywają się obłoki pary. Czujesz wokół i wewnątrz siebie dostojeństwo i surowość boskiej natury. Nic tylko klęknąć i podziękować za to, że jest Ci dane tego doświadczyć. A jeśli Ci mało to na sam koniec płyty w "Lover's Spit" zespół poczęstuje Cię najsmaczniejszym napojem świata: śliną kochanków. I tylko od Ciebie zależy z kim spędzisz najbliższą noc. Kochać się przy takim numerze to chyba najlepszy sposób na na zmaterializowanie swej miłości do muzyki.
[Marcin Jaśkowiak]