Zespołowi udała się rzadka sztuka: już w styczniu wydali najgorsza płytę 2005 roku. I pisze to z ciężkim bólem serca bo poprzednia płyta "Source Tags & Codes" była arcydziełem noisowego rocka spod znaku Sonic Youth. Na dokładkę co chwile szastali tam jakimiś zabójczymi melodiami. A stężenie podskórnych emocji było wprostproporcjonalne do darcia ryja przez wokalistów. Po wysłuchaniu "World's Apart" nawet sobie przypomniałem tamtą płytę. Bo przez chwile pomyślałem, że być może zawodzi mnie pamięć i cos sobie uroiłem. Nic z tego. Tamta płyta miała wszystko to czego nie ma ten album. Miała pazura, niewyczerpane pokłady energii, gitarowe rzeźby, znakomite refreny i trafione, nieraz szalone pomysły. Co dostaliśmy w zamian? Wypłukany z emocji, pseudo-intelektualny gniot z takim natężeniem patosu i gdzieś już słyszanymi melodiami, że aż mnie od tego rozbolała głowa. Zgoda, jest kilka "momentów", w których można jak dawniej się rozsmakować. Takie numery jak "Will You Smile Again" czy "Caterwaul" to potwierdzenie na to że AYWKUBTTOD mają w sobie olbrzymi potencjał. Niestety zespół został zagłaskany przez dziennikarzy i stracił choćby szczyptę samokrytyki. Te wszystkie kobiece chóry, skrzypeczki, rosyjskie deklamacje, ogólne napuszenie całości i dramatycznie żenujący koniec płyty przekreśliły możliwość nazwania tej płyty inaczej niż kompromitacją. Pozbierajcie się szybko chłopcy!
[Marcin Jaśkowiak]