polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
PHARCYDE Humboldt Beginnings

PHARCYDE
Humboldt Beginnings

Pharcyde pojawił się na rynku około dekady temu, zaskakując debiutanckim "Bizarre Ride to Pharcyde" i wznosząc się na szczyty genialną "Labcabincalifornią". W ten sposób czterech młodzieńców z Kalifornii zasłużyło na zaliczenie ich do czołówki hip-hopowych bandów lat dziewięćdziesiątych, szczególnie tych eksplorujących ciepłe i melodyjne klimaty okołojazzowe. "Plain Rap" nagrany w trzyosobowym składzie - zespół opuścił Fat Lip - sprawił, że Pharcyde w trzecie tysiąclecie wkroczył odważnie i pozostawił za sobą cień początkowego sukcesu. Potem formację opuścił Tre Hardson, natomiast pozostali dwaj zawodnicy, czyli Bootie Brown i Imani Wilcox pozostali przy dawnej nazwie i grają nadal. I o ile koncerty wychodzą im świetnie, bowiem panowie bardzo swobodnie czują się na scenie, o tyle w studio słychać, że to nie oni grali pierwsze skrzypce. Nie ukrywajmy, każdy chyba fan zespołu postrzegał Pharcyde przez pryzmat Tre i Fat Lipa. "Humboldt Beginnings", wydany w założonej przez zespół wytwórni Chapter 1 jest zdecydowanie najsłabszą pozycją w dorobku kapeli. Brakuje mu polotu, świeżości i oryginalności poprzedników, szczególnie w warstwie muzycznej. Poza tym, same rymy są co najwyżej solidne. Być może świadomość handicapu w porównaniu do dawnych lat skłoniła nasz duet do nagrania albumu traktującego o marihuanie. Już, trzeba przyznać ciekawe, intro o tytule Homegrown powiadamia słuchacza o monotematycznym charakterze dzieła. Całe szczęście obyło się bez debilnych nawijek o urokach palenia, jednak teksty nie są ani zbyt ciekawe, ani odkrywcze. Kilka numerów jest nawet fajnych - obiecujący początek płyty określają The Uh-Uh i utrzymane w starym stylu Knew U, bardziej zabawowo-imprezowe są Storm Pt. i Rules & Regulations. Z przymrużeniem oka należy potraktować ewidentne farsy: Illusions, w którym obiektem kpin staje się muza a la lata osiemdziesiąte, oraz rewelacyjna parodia miłosnych rapowych przebojów, czyli Right B4. Podkłady pozbawione są jednak tej wyrazistości, co kiedyś, rymy nie powalają z nóg, dlatego "Humboldt Beginnings" jest pozycją chyba jedynie dla fanów zespołu i dla zainteresowanych tym, jak przedstawiciele poprzedniej fali hip-hopu odnajdują się na współczesnej scenie. Skoro album poświęcony jest marihuanie, być może należy się kompletnie upalić zanim się go włączy? Nie wiem, nie próbowałem, a będąc w pełni świadomym otoczenia znajduję pełno lepszych płyt, zarówno w dorobku zespołu, jak i nowości.

[Piotr Lewandowski]