Bardzo pozytywne zaskoczenie ! Chłopaki pochodzą z brytyjskiej prowincji za jaką można uznać angielskie Leicester. Dziś słucha ich całe Zjednoczone Królestwo i pół Europy. To co razem stworzyli to świetna, porywająca i przebojowa muza utrzymana w duchu dokonań The Stone Roses, Primal Scream i New Order. Rockowe instrumentarium zaprzęgnięte w rave'owy klimat, pulsującą elektronikę i w fantastyczne melodie. Napędzana basem sekcja rytmiczna dziko szaleje a gitary nadają całości psychodeliczny posmak. Rzadko się zdarza, żeby każdy utwór "wchodził" do głowy od samego początku. Ta płyta pod względem przebojowości bije na głowę przereklamowany debiut The Killers i niebezpiecznie zbliża się do innej tegorocznej sensacji zespołu Franz Ferdinand. Przy takich utworach jak "Club Foot" "Processed Beats", "L.S.F." czy "Reason Is Treason" można by sobie połamać nogi w tańcu. Inna sprawa to kto taką muzykę puszcza w naszym kraju do tańca . Można sobie zatem pomarzyć albo poszaleć w domu. Można także powrócić do początku lat 90-tych kiedy w Manchesterze szalała rave'owa zawierucha a na listach przebojów królowała "Sreamandelica" Primal Scream. Bo co tu dużo mówić - czuć w tej muzyce imprezowego speeda, oraz szaleństwo ectasy i LSD. Wokalista zespołu Tom Meighan opowiada mnóstwo buńczucznych bzdur w wywiadach, wynikających raczej z małomiasteczkowych kompleksów niż marketingowych planów. Na jego miejscu najlepiej bym się zamknął i pozwolił dać mówić muzyce. I to bardzo, bardzo głośno.
[Marcin Jaśkowiak]