Petera Evansa entuzjastom współczesnego jazzu i muzyki improwizowanej przedstawiać nie trzeba. To bez wątpienia jeden z najważniejszych trębaczy młodego pokolenia. Nowojorski saksofonista tenorowy Travis Laplante, jak dotąd, cieszy się mniejszą rozpoznawalnością, chociaż album Palace of Wind jego kwartetu saksofonowego Battle Trance, należy w swoim gatunku do najciekawszych pozycji 2014 roku. Laplante, podobnie jak Evans, niezwykle często korzysta z techniki circular breathing. Dzięki perfekcyjnemu opanowaniu tej niełatwej sztuki, muzykom udało się stworzyć intensywny duet bez jakiegokolwiek wspomagania ze strony elektroniki.
Secret Meeting to blisko trzy kwadranse swobodnej improwizacji, nieprzerwanego akustycznego dialogu dwóch instrumentów dętych. Rzecz jasna nie jest to pozycja z gatunku easy listening, wymaga zaangażowania i cierpliwości, jednakże już po kilku minutach narracja budowana przez duet zasysa uwagę słuchacza, a w dalszych częściach wręcz obezwładnia ilością pomysłów. Najlepszym przykładem kalejdoskopowości tego albumu jest utwór o wymownym tytule „Nothing is what it seems”, gdzie niesłychana wrażliwość i wyobraźnia sonorystyczna spotyka się ze spontaniczną intuicją kompozytorską, która pozwala na budowanie wyrazistych melodii ad hoc. Secret Meeting to z jednej strony popis technicznych umiejętności, ale album nie jest pod tym względem przekombinowany i zachowuje dobry balans pomiędzy eksperymentem a komunikatywnością. Muzycy grając słuchają siebie nawzajem, dzięki czemu ich wypowiedzi są komplementarne w najlepszym tego słowa znaczeniu. Skupienie Laplante i Evansa przekłada się na dźwięki pełne ekspresji, determinacji i odwagi artystycznej.
Evans już raz nagrał podobnie znakomity duet z Nate’m Wooley’em na płycie High Society, lecz wówczas artyści amplifikowali instrumenty i grali de facto noise na trąbkach. Secret Meeting prezentuje bardziej ludzką i liryczną stronę swobodnej muzyki improwizowanej, lecz jest to oblicze niemniej fascynujące. Mam nadzieję, że współpraca pomiędzy Travisem Laplante i Peterem Evansem doczeka się jeszcze kontynuacji w formie wydawniczej, koncertowej, duetowej, zespołowej, jakiejkolwiek. Szkoda by było nie wykorzystać takiego porozumienia.
[Krzysztof Wójcik]