Jeśli ktoś przy okazji zeszłorocznego powrotu Richarda D. Jamesa albumem Syro zwątpił w wynalazczość i ikrę irlandzkiego artysty, ten powinien sięgnąć po Computer Controlled Acoustic Instruments EP pt. II. Aphex Twin zaczyna od razu częścią drugą, mickiewiczowsko, ale też w swoim stylu – prawdopodobnie nie doczekamy się nigdy części pozostałych, o ile w ogóle istnieją. Niemniej CCAI EP, to chyba najbardziej nowatorska pozycja w katalogu Jamesa od lat i warto się nad nią pochylić, ponieważ nie jest to nowatorstwo w stylu „sztuka dla sztuki”.
Niespełna 30 minut muzyki zostało nagrane przez Aphex Twina poprzez manipulowanie wcześniej zarejestrowanymi dźwiękami tzw. „żywych instrumentów”, głównie pianina i perkusji. De facto producent skomponował i zagrał materiał korzystając z nagranych próbek instrumentów, dzięki czemu całość brzmi niby akustycznie, zachowując jednocześnie specyficzny, od razu rozpoznawalny kompozycyjny sznyt Aphex Twina. Utwory składają się z nakładanych na siebie, ciętych, modulowanych i multiplikowanych brzmień. Dużo na CCAI rozciągniętych pogłosów instrumentów perkusyjnych, gdzieniegdzie pojawiają się dźwięki off-u, atmosfery – James bardzo ciekawie dystrybuuje szczegóły i drobne soniczne detale. Na albumie dominuje rytm, niemalże jazzowy groove, który niekiedy tworzy bardzo plastyczną iluzję improwizującego zespołu.
Lecz główną siłą tej EP-ki nie jest producencka szarlataneria, tylko kompozycje – pulsujące, niepokojące, ewoluujące na własnych, pokręconych zasadach. Drobnym mankamentem są niektóre krótsze numery, trochę rozrzedzające całość, co nie zmienia jednak radosnego wniosku płynącego z albumu – Aphex Twin wciąż ma sporo ciekawego do powiedzenia, zarówno formalnie, jak i muzycznie.
[Krzysztof Wójcik]