Patryk Zakrocki po raz pierwszy w pełni samodzielnie prezentuje swoje umiejętności. Raz było mi dane zobaczyć jego solowy koncert, na którym zaprezentował wachlarz brzmień, jakie jest w stanie wygenerować w pojedynkę. Muzyk, wykorzystując swoje oszczędne dość instrumentarium pokazuje, że mniej często znaczy lepiej i więcej. Martian Landscapes to szeroki wachlarz brzmieniowy jego instrumentów, ich zróżnicowanego spektrum a także sposobów wykorzystania. Zakrocki tworzy pojedyncze dźwięki w czysto akustycznej formie, ale często modyfikuje ich brzmienie, co nadaje jego kompozycji przestrzeni i kosmicznego klimatu, czasem bliskiego Lo-Fi Stories Jacaszka. Może się wydawać, że - jak ma to w zwyczaju - loopuje wszystko na żywo, ale w tym przypadku Zakrocki zarejestrował cały materiał bez użycia samplerów, jedynie nakładając na siebie kilka nagranych oddzielnie ścieżek, co powoduje wrażenie wielowarstwowości albumu. Autor marsiańskich krajobrazów nie rozbudowuje kompozycji do dużych rozmiarów - to raczej drobne sygnały, mikrodzwięki, próba budowania nietypowego krajobrazu, złożonego i pełnego detali, tworzących swoistą, wyobrażoną audiosferę. Sprawdza się zarówno jako bajkowa ścieżka dźwiękowa jak i barwna mozaika sympatycznych, pełnych detali brzmień.
[Jakub Knera]