Joanna Kuźma ma świetny głos - zasadniczy atut - bez którego jej rodzinna formacja, grupa Folder w ogóle nie miałaby prawa bytu. Ale solowo Kuźma radzi sobie jeszcze lepiej. Skojarzenia z PJ Harvey nasuwają się od razu i może trochę radzić oszczędność piosenek, które często sprowadzają się do trzech zagrań na gitarze, prowadzonych przez cały utwór. Ale coś jest w tej muzyce i głosie, dzięki czemu ta młoda wokalistka ma szansę nagrać niezłą płytę. Bo ta epka to ledwie zarys jej twórczości, trochę zepsuty przez jeden z utworów z podpiętymi bitami. Z akustykiem i bardzo prostymi aranżacjami zbyt daleko zajść jednak się nie da - może rozwiązaniem byłaby gitara elektryczna i pianino? Pierwsze pojawia się we fragmencie jednego utworu, na drugim Kuźma gra na koncertach. Wytrawne oko Karola Schwarza, który produkował ten krążek i dokładne przemyślenie tego co z tej akustycznej i melancholijnej muzyki warto wyciągnąć, może zaowocować bardzo ciekawymi nagraniami. Trzymam kciuki.
[Jakub Knera]