Po wielu młodych bojownikach, opiewających klasyczne thrashmetalowe dokonania, przyszła pora na starą gwardię. Amerykański Hirax to grupa z olbrzymim doświadczeniem, której początki sięgają 1984 roku. Jak wiadomo Kalifornia to mekka thrashu, a „El Rostro de la Muerte” to oldskulowy do bólu, pełen agresji i furii album, który łączy w sobie pierwiastki crossoveru D.R.I. z zadziornością pierwszych albumów Exodus i Overkill. Dopełnieniem „klasyczności” jest okładka Eda Repki. Jak zwykle rozpoznawalna i w odpowiednim klimacie. W konwencji pozostaje również raniący uszy Katon W. De Pena, który swoim głosem wypełnia muzyczną materię. Amerykanie z premedytacją i w pełni świadomie zatrzymali się w latach 80. Dla jednych będzie to atut, innym skojarzy się to z brakiem rozwoju i muzyczną stagnacją. Jednak Hirax udowadnia, iż w obranej stylistyce tworzy pełne pasji utwory, których motywy i struktury trącą co prawda myszką, ale i tak bronią się w kontekście całej sceny. Co nie zmienia faktu, że „El Rostro de la Muerte” będzie strawą przyswajalną tylko przez zwolenników amerykańskiego thrashu z połowy lat 80.
[marc!n ratyński]